Moje zwykłe a jednak niezwykłe macierzyństwo

niedziela, 6 grudnia 2015

No to się złamałam...

Kopenhascy badacze przeprowadzili eksperyment. Zbadali wpływ fb na poziom szczęścia użytkowników tej sieci społecznościowej.


"...Eksperyment trwał tydzień i został przeprowadzony na grupie 1095 osób odwiedzających Facebooka codziennie.
Wydzielono z nich dwie równe podgrupy – pierwsza została poproszona o zupełne odstawienie Facebooka, druga o niezmienianie swoich przyzwyczajeń.
Okazało się, że uczestnicy badania po tygodniu bez Facebooka byli bardziej zadowoleni z życia i szczęśliwi od tych, którzy z serwisem nie rozstali się ani na chwilę (88 do 81 proc.).
Osoby, które przeszły w „tryb offline”, były mniej nerwowe i jednocześnie bardziej entuzjastycznie nastawione do życia – częściej spotykały się ze znajomymi i poświęcały się innymi czynnościom, na które do tej pory nie starczało im czasu...
...Według badaczy ci, którzy na Facebooku logowali się codziennie, byli o 55 proc. bardziej podatni na stres niż ci, którzy zastosowali tygodniowy „detoks”. Dlaczego? Badacze sugerują, że przeglądanie tablicy na Facebooku i odwiedzanie dziesiątek profili i stron sprowadza się do jednego: przyglądania się życiu innych osób i wiecznego porównywania z własnym. Choć chcielibyśmy czuć wyższość, buszując po zakątkach Facebooka częściej zazdrościmy i podświadomie zadajemy sobie pytania: Dlaczego on to ma, a ja nie? Dlaczego go na to stać, a mnie nie? Dlaczego on tam był, a ja jeszcze nie?..." (źródło: newsweek.pl "Zuckerberg chce Cię uzależnić. Nauka ostrzega: bez Facebooka będzie Ci lepiej")

Ponoć to tylko wstęp do szerszych badań, na które czekam ze zniecierpliwieniem, bo właśnie wychodzę z trybu "offline” i przechodzę na tryb "online" i będę active!

 Ja taka zagorzała przeciwniczka facebooka. Współczująca tym, którzy dzień zaczynają zamiast od kawy to od sprawdzenia fb, czy ktoś napisał, czy ktoś dał komentarz... Złamałam się!

Mam fanpage na fb.  Zdałam sobie sprawę z tego, że mój blog nie będzie dobrze funkcjonował bez fp. Sporo osób pytało: jak mnie znaleźć na fb. Odkładałam moment założenia fanpage, najdłużej jak się da! I mam nadzieję, że nie wpadnę w uzależnienie i nie będę wyrywać sobie włosów z głowy jak nie będzie prądu przez cały dzień albo wyjedziemy na kilka dni tam gdzie nie ma internetu! Oczywiście, że mam wątpliwości, czy ja dobrze robię,  biorąc pod uwagę powyższe. Ale ... oj tam, oj tam... zobaczy się.

Wkraczam w Facebook-ową rzeczywistość. Zapraszam:)

TO JA NA FB
 
 




21 komentarzy :

  1. Ja nie posiadam Fp, już chyba jako jedna z ostatnich :D
    I nie zapowiada się, by się coś zmieniło!
    Ale Tobie życzę dużo fanów!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już polubione. :) I nie matrw się, ni wpadniesz. Ja założylam Facebooka lata temu, bo miałam przykaz z pracy. Nigdy nie zaczynałam, ani nie kończyłam dnia z Facebookiem. Są nawet dni, takie jak weekendy, że wcale tam nie zaglądam.

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie lecę na Wasz fan page. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, a ja mam funpage i tylko jedna osoba do tej pory go polubiła. Problem jest taki, że nigdy nie lubiłam tego ustrojstwa. Nie umiem tam funkcjonować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno bez fejsbuka nie istniejesz, jak mówią ;) No to wdepłaś w media społecznościowe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Polubiliśmy. Ja założyłam fanpage chyba ze 2 lata temu. I do dziś używam FB właściwie tylko w związku z blogowym fanpagem :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w takim celu fp założyłam. Prywatnie chwytam za telefon i dzwonię :)

      Usuń
  7. Już idę polubić :) Swoją drogą ja dałam się złamać niecałe dwa lata temu, choć też długo byłam przeciwniczką :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No cóż, facebook to facebook - obecnie największa sieć społecznościowa. Mówi się, nie masz facebooka to nie istniejesz ;) Polubione oczywiście, i duuuzo fanów Ci życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, to wychodzi na to, że ja już nałogowcem jestem ;) Zawsze lubiłam Facebooka, no i nie zamierzam się z tego uczucia leczyć. Czasami przeginam, to fakt, ale FB jest pomocny w załatwianiu wielu spraw.
    Ja muszę pomyśleć o detoksie, ponieważ ostatnio miałam dzień bez internetu i początkowo była to dla mnie mała tragedia, ale potem się okazało, że można przeżyć taki dzień całkiem ciekawie ;)
    Na razie jestem gotowa spróbować wprowadzić taki dzień offline raz w tygodniu, więcej nie wytrzymam! ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawe te doświadczenie.
    Dołączam do grona fanów i zapraszam tez do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ...istnieje takie ryzyko;)mam nadzieję, że się nie dam!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)