Moje zwykłe a jednak niezwykłe macierzyństwo

poniedziałek, 19 października 2015

Surogatka

Matka zastępcza (surogatka) – kobieta, która przyjmuje do swojej macicy zapłodnioną in vitro komórkę jajową innej kobiety, która sama nie może zajść w ciążę bądź nie mogłaby donosić swojej ciąży. Rola matki zastępczej sprowadza się do donoszenia ciąży, urodzenia dziecka i oddania go rodzicom ( według: pl.wikipedia.org)


 
Czyli surogatka to babka, która zamierza nosić i urodzić cudze dziecko. Brzuch do wynajęcia.

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie bardzo piękna historia, przeczytana w internecie na jednym z portali. Opisana tam była historia pary, która bezskutecznie walczyła o dziecko przez 10 lat. Kobieta zaszła w ciążę ale straciła dziecko. Później znowu zaszła w ciąże ale w 22 tygodniu trafiła do szpitala z ostrym bólem brzucha, okazało się, że ma wew. krwawienie a wyniku operacji pękła Jej macica, co automatycznie odebrało Jej szansę na zostanie mamą. Straciła również drugie dziecko. Wcześniej małżonkowie założyli bloga i dość jawnie opisywali swoje przeżycia, ból związany ze stratą dzieci i ból kobiety, która już nigdy nie miała zostać mamą (a bardzo tego pragnęła). Bloga czytała pewna kobieta, która w głębi ducha pragnęła być surogatką i uzmysłowiła sobie, że może dać piękny dar tej parze. Historia fajnie się kończy, obie mamy siedzą na łóżku szpitalnym po porodzie ściskając maleństwo. Na zdjęciu widać ,że obie są szczęśliwe ale czy na pewno? Czy owa mama zastępcza poradziła sobie z emocjami, które zapewne Nią targały? Jak było później, czy czuła pustkę, ból po oddaniu dziecka które nosiła 9 miesięcy...?

Dałabyś radę? Nosisz 40 tygodni maleństwo po sercem, rozmawiasz nim, kołyszesz, czujesz jak kopie, Masz pewną niewidzialną aczkolwiek na 100 % istniejąca więź emocjonalną z dzieckiem w Twoim brzuchu. Ono zna Twój głos, potrafisz Je uspokoić jak wierzga nogami... Czujesz Je, kochasz, myślisz o Nim, zastanawiasz się jak będzie wyglądać jak się pojawi na świecie... i co urodzisz, po czym Ci zabiorą a raczej musisz oddać ot tak bo była umowa....

Jak się okazuje:
"...Wynajęcie brzucha kosztuje w Polsce od 30 do 100 tysięcy złotych i jest nielegalne. Bez trudu można jednak znaleźć ogłoszenia surogatek i skorzystać z ich usług..."
Poszperałam, weszłam na jeden z portali ogłoszeniowych i nie miałam świadomości, że jest tego tak dużo i tak jawnie. Na jedno ogłoszenie typu: brzuch do wynajęcia... jest z 7-8 odpowiedzi osób zainteresowanych. W niektórych przypadkach nawet są podane ceny. Przy jednym z ogłoszeń pewnej 22 latki, jak to sama określiła ze zdrowym brzuchem, jest podana kwota 20 tyś.

Jak to wygląda? Trochę poczytałam. Para, która decyduje się na usługi surogatki, znajduje ją. Spotykają się. Nie ma z tym najmniejszych problemów, tak jak pisałam wyżej ogłoszeń w internecie jest sporo. Bądź też można skorzystać z usług jednej z zagranicznych agencji (na Ukrainie i w Rosji proceder ten jest legalny). Jeśli wszystko przeprowadzane jest zawodowo to przyszli rodzice, jeśli się zdecydują na daną surogatkę niebawem otrzymują potwierdzenie, że kobieta nie cierpi na choroby genetyczne, które mogłaby przekazać dziecku i jest zdrowa. W tym również czasie przyszła matka zastępcza zobowiązuje się do tego, że tuż po porodzie zrzeknie się praw do dziecka. Podpisywana jest umowa (w Polsce jest to nielegalne) Zdarza się, że surogatka jest również zobowiązana do podpisania weksli na wysokie kwoty. Jest to pewnego rodzaju zabezpieczenie, że w przypadku gdy nie odda dziecka po porodzie będzie musiała zwrócić pieniądze, na które opiewają weksle.
Przyszli rodzice ponoszą oczywiście również koszty witamin, badań, wizyt lekarskich, czasami nawet utrzymania kobiety. Tak jest do porodu.

Po porodzie:
„…W świetle prawa prawowitym rodzicem nowo narodzonego dziecka jest surogatka. I nie ma tu znaczenia, że zarodek powstał z połączenia plemnika i komórki jajowej innych ludzi. Jedyną osobą, która ma prawo do noworodka jest jego matka, tj. kobieta, która go urodziła..."

Po porodzie matka zastępcza może wycofać się ze wszystkiego i dziecko chcieć zatrzymać i nikt nie ma prawa Jej dziecka odebrać. Musi jedynie zwrócić pieniądze o ile rodzice zabezpieczyli się np. wekslami.

"...W niektórych krajach procedura wynajmowania brzucha jest legalna, dzięki czemu istnieją odpowiednie regulacje prawne zabezpieczające przyszłych rodziców przed komplikacjami. W Polsce osoby zatrudniające surogatkę są przestępcami, którym grozi do trzech lat pozbawienia wolności za handel ludźmi. Nie mają też żadnego prawa do dziecka, którego są genetycznymi rodzicami..." (opracowano na podstawie kobieta.onet.pl Surogatka – brzuch do wynajęcia" )

O losie ale sobie temat wybrałam.
Nie chcę, nie zamierzam nikogo osądzać, oceniać.
Jednego jestem pewna surogatką nie mogłabym być. Nie ma takiej opcji.
 
A Ty jakie Masz zdanie na ten temat?
 

19 komentarzy :

  1. rzeczywiście mega trudny temat. Nie wyobrażam sobie oddać dziecka, ale... przecież są kobiety które bardzo nie chcą mieć dzieci i może łatwiej im to przychodzi? Nie miałam okazji takiej sytuacji zobaczyć u nikogo, ale trudno mi sobie to wyobrazić, trudno mi nawet myśleć, że moje dziecko miałoby być mi po porodzie zabrane. I nie ważne że nie ma moich genów, ale było we mnie. Ale również nikogo nie oceniam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak piszesz, nie znamy powodów dla których te dziewczyny decydują się być surogatkami. Czy tylko kasa? Zapewne jest to trudna decyzja.

      Usuń
  2. Ja nie mogłabym zostać surogatką. Temat jest kontrowersyjny. Za dużo jest w nim emocji. Nosiłam dziecko pod sercem i nie wyobrażam sobie rozdzielenia mnie z nim tuż po porodzie. I na odwrót: gdybym była w sytuacji kobiety, która nie może mieć dziecka a bardzo go pragnie, byłabym się tego, że surogatką się rozmyśli i dziecka oddać nie będzie chciała. To ogromne ryzyko.

    OdpowiedzUsuń
  3. A wyobraź sobie, czytałam również o przypadkach, że surogatka urodziła dziecko a to przyszli rodzice nie chcieli maluszka bo okazało się, że dziecko ma nieuleczalną chorobę. Matka zastępcza zabrała, kocha i jest prawdziwą mamą. Tak jest to ryzyko dla jednej i drugiej strony.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo trudny temat... przyznam, że nie rzuciło mi się nigdy w oczy takie ogłoszenie i nigdy się nad tym nie zastanawiałam aż do przeczytania Twojego postu. Surogatką nie byłabym nigdy, nie umiałabym oddać dziecka i dlatego bardzo zastanawia mnie i skłania do przemyśleń, dlaczego te kobiety to robią i jak radzą sobie z tak silnymi emocjami...?

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że akurat w naszym kraju surogacja jest komercyjna, czyli za kasę po prostu "brzuch do wynajęcia" za wynagrodzenie i to spore jak się okazuje. Ale są kraje, w których dozwolona jest surogacja altruistyczna, czyli przyszli rodzice płacą tylko za zabieg in vitro i opiekę medyczną. I to dopiero skłania do przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie potrafiłabym się tego podjąć... Nie chciałabym być żadną ze stron. Cudzego brzucha bym nie wynajęła - ze względu na kwoty, strach, że kobieta się rozmyśli, że mimo, iż może genetycznie nie ma przeciwwskazań coś pójdzie nie tak przy porodzie - przypadki są różne, że nie da mi dziecka, albo jeśli je dostanę to ktoś życzliwy to zgłosi i mnie zamkną. Wolałabym już chyba przechodzić przez wszystkie procedury adopcji. A dziecka, które sama nosiłabym pod sercem i w bólach wydawała je na świat za nic w świecie bym nie oddała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak ja też dzisiaj myśląc sporo na ten temat, skłaniałabym się najpierw do próby adopcji...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie byłabym w stanie być surogatką. Nie wyobrażam sobie też jak, bez emocji, mogła oddać dziecko, które nosili się pod sercem przez 40 tygodni. Ale każdy żyje jak chce i ja sie do tego nie mieszam. Nie mam nic do kobiet, które dokonują aborcji, uważając tym samym, że to ich wybór. Tak samo odnoszę się do surogatek. Ich wybór, ich sumienie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy bez emocji? Tego nie wiemy. Ale w państwach gdzie jest to legalne surogatka ma zapewnioną pomoc psychologiczną przez jakiś czas, żeby sobie z tymi emocjami poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie oceniam,ale sama nie umiałabym czegoś takiego zrobić. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie pokochać tego dziecka, a skoro bym je kochała to jak mogłabym je oddać.

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie. Też sobie tego nie wyobrażam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja bym nie mogła oddać dziecka. Ale oglądałam kiedyś program o surogatkach, jedna z nich matka dwójki dzieci, postanowiła że skoro jej się przytrafiło takie szczęście, że jest matką to podzieli się nim z innymi. Pamiętam jak opisywała co czuje, że stara się nie myśleć o tym dziecku, nie przywiązywać do niego bo oddanie jego to jak strata dziecka..

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, nie wiem czy jest to możliwe... Ja z kolei oglądałam kiedyś film o tym jak matka postanowiła być surogatką dla własnej córki, która nie mogła mieć dzieci. Nie wiem czy dobrze pamiętam ale kończyło się to chyba tak, że matka(surogatka) nie potrafiła oddać tego dziecka i uciekła z Nim. Pamiętam, że wtedy długo myślałam na temat właśnie surogactwa..

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozumiem, że chęć posiadania dziecka jest ogromna, ale współczuję tym rodzicom, którzy zatrudniają surogatkę, bo pewnie z tej chęci posiadania malucha są aż zaślepieni i nie wiedzą, jakie to wszystko skomplikowane chociażby pod kątem psychiki... A już w ogóle zadziwiła mnie historia o której jakiś czas temu czytałam, że mama urodziła dziecko swojej córce... Czyli jakby babcia urodziła wnuczkę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak ja oglądałam film o tym. Utkwił mi w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie potrafiłabym nosić pod serduchem nowego życia, być dla niego, z nim ciągle, przez 9 miesięcy, urodzić i oddać... W ogóle tak się zastanawiam nad porodem w takiej sytuacji. Tu ogromnym motorem napędowym jest fakt, że wkrótce przytulisz swojego maluszka - to daje moc. A tak? Urodzę i dostanę kasę?

    Nie oceniam, bo różni są ludzie, różne mają potrzeby, sposób na życie i pomysł na zarabianie, ale to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja również jestem daleka od oceny. I również nie dałabym rady.

    OdpowiedzUsuń
  18. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)