Jesteś mamą
trójki dzieci (np.) Gdzie jedno od drugiego błyskawiecznie się zaraża.
Każda choroba trwa długo, bo jak jedno sie wyleczy to i tak
nie możesz wyjść i aktywnie korzystać z dobrodziejstw pogody, bo
drugie i trzecie jest jeszcze chore a Ty nie masz z kim chorych
zostawić.
W aptece wydajesz zamiast (bez antybiotyku) 50 – 70 zł
to razy trzy wszystko, czyli 150-200 ( przy jednej niewielkiej
infekcji i lekach przepisanych przez lekarza). Każdy katar przeobraża się w jakieś zapalenie (taki
urok), nigdy nie kończy się tylko na katarze.
Jesteś taką mamą i co... i jak ognia unikasz miejsc gdzie mogą dzieciaki się zarazić. Nie spotykasz się z ludźmi, którzy są chorzy. W okresie jesienno-zimowym nie chadzasz na spacery do marketów. Cała rodzina wie, że z katarami na 3 kilometry. Szczepisz, uodparniasz wszystkim co możliwe, dajesz witaminy itd itd
I jak
pojawia się ktoś z dzieckiem z gilami do kolan w przedszkolu lub szkole i słyszysz
ale "... to tylko katar..."
Jesteś
wkurzona. Bo masz świadomość, że za chwilę Twoje dzieci to złapią i kilka
nieprzespanych nocy przed Tobą, bo witaj apteko, czy mogę dostać
jakieś zniżki, znowu siedzimy w domu a te zaległości w szkole... w
tym miesiącu chciałam iść do fryzjera... kuśwa nie pójdę (wydam
w aptece).
Ja jestem
taką matką. Odkąd mam 3kę, gdzie 2jka odwiedza placówki
przedszkolno-szkolne, walczę z chorobami.
Nie wiem
czym kierują się ludzie przyprowadzający swoje chore dzieci do
przedszkola. Pracowałam i tez miałam chorujące dziecko w
przedszkolu, specjalnie pod tę okoliczność miałam opiekunkę,
której płaciłam za opiekę. Stać mnie było? Absolutnie nie. Pas
był mocno zaciskany. Nie mogłam brać zwolnień lekarskich, bo wyleciałabym z pracy.
A takiego tupetu, żeby chore dziecko do przedszkola przyprowadzić, no
nie miałam no i żal mi dziecia było, jak chore i pokładające się było. Wtedy miałam jedno. Teraz mam trójkę i siedzę w domu
nie bo, ...mi się tak chce, dla wygody osobistej. Siedzę kurna fracha w domu bo jak dziecko jest
chore to jego miejsce jest w domu a nie w przedszkolu czy szkole, bo
myślę tez o innych dzieciach. Jedno dziecko faktycznie będzie miało katar a u
drugiego skończy się to na zastrzykach z powodu zapalenia płuc
(przerobione).
Mam
przyjaciółkę od lat prawie 20. Dzieci mamy w podobnym wieku. Rozumiemy się jak łyse konie. Ile
ja musiałam się natłumaczyć dlaczego nie możemy się spotykać
razem z dziećmi, gdy Jej córcia ma "...to tylko katar"
Dopiero jak naocznie przekonała się ile ten "to tylko
katar..." u innego dziecka, mnie kosztuje, to pojęła... Zajęło
to 1,5 roku walki i tłumaczeń dlaczego nie możemy się zobaczyć z
powodu "...to tylko kataru" Na szczęście zrozumiała, bo nie musiała wcale. Różnie ludzie reagują, niektórzy mówią masz obsesję! Jakby komuś miesięcznie 200-300 stówki (a i więcej bywało) ubywało z portfela, też miałby obsesję. Nasz rekord wydatków z powodu chorób u 3-ki dzieci w jednym miesiącu to 1200 zł (wliczając prywatną wizytę u lekarza, bo już nie wiedziałam czego się łapać).
Dlatego tez
kocham wakacje. Właściwie już od maja-czerwca jest ulga...
Nie cierpię jesieni i zimy! Aptek i gili!
Nie cierpię jesieni i zimy! Aptek i gili!
Nie znosze , gdy ktoś mówi "to tylko katar, nie wariuj".....dla jedny to katar, dla innych walka z zatokami, a jeszcze innych bujanie się z tym katarem kilka łądnych tygodni, bo ten "tylko katar" przynosi połowa dzieciaków do szkoły/przedszkola i potem się ciągnie....jeden sie kończy, a nowy zaczyna!
OdpowiedzUsuńU nas "...to tylko katar" prawie zawsze kończy się na kaszlach i długiej obecności w domu z powodu gorączki.
OdpowiedzUsuńAptek i gili też nie znoszę. Z przeziębionym dzieckiem siedzę w domu. A jak już wychodzimy, to staram się nie zahaczać o plac zabaw, sklep czy inne skupiska ludzi, co by nikogo nie zarazić i czegoś więcej nie złapać. Dzieci dziećmi, ale do granic możliwości rozbrajają mnie dorośli, którzy nie potrafią zakryć ust podczas kichani i kaszlu. No gdzie oni mają głowy (?!).
OdpowiedzUsuńTak. Też to zauważyłam. Częste zjawisko!
UsuńU nas to tylko katar kończy się katarem ropnym, antybiotykami, sterydami i miesiącem z chorobą...ostatnio uciekałam z Młodą z placu zabaw- 4 na 5 dzieci z gilem do ziemi prawie
OdpowiedzUsuńsuper, że nie tylko ja uciekam :)
OdpowiedzUsuńJest nas więcej :)
Usuń