Matka świętą winna być, palić nie wolno, pić nie wolno, przeklinać nie wolno, złościć się też nie wolno, bo dzieci znerwicowane będą…… no to co wolno?
Czemu kobiety, (nie)matki mogą bez wyrzutów sumienia iść na piwo z koleżanką letnią porą, zabawić się. Normalka.
Nie wiem jak inne mamy ale jak zdarzy mi się wyjść z koleżanką latem zazwyczaj, na piwo raz na rok mniej więcej, to mam takie wyrzuty sumienia, jakbym co najmniej na trzy tygodnie wyjechała, siedzę i się zastanawiam co ja tu robię, przecież moje miejsce jest gdzie indziej. Spoglądam na zegarek nerwowo, czy dzieci już umyte, czy nakarmione, czy poszły spać. Mimo, że wszystko przygotowałam, a dzieci zostały z drugim rodzicem godnym jak najbardziej w moim mniemaniu zaufania. Mimo wszystko absolutnie nie jest to dla mnie relaks, choć powinien. Po to, to całe przedsięwzięcie było.
Patrzę na innych beztrosko sobie siedzących, pijących, gadających, śmiejących się, zrelaksowanych a ja "nie czuję się". Koleżanka również matka, też się nie czuje ale zgrywamy przed sobą bohaterki i nie pokazujemy wewnętrznych rozterek. Matce też się przecież należy, równowaga w przyrodzie musi być zachowana, przekonujemy siebie wzajemnie. Generalnie czujemy się na tym naszym babskim wypadzie dziwnie i nie na miejscu. A na co dzień ględzimy przez telefon, że obydwie mamy już dosyć tego siedzenia w domu, że przydałoby się gdzieś wyskoczyć bez dzieci, odpocząć, w spokoju pogadać. Takie ględzenie daje ulgę ….. zresztą, cały nasz naród słynie z ględzenia, latem za ciepło, zimą za zimno, jesienią zbyt deszczowo, markety meczą i jest tam dużo ludzi ale idziemy… zawsze na coś tam ględzimy…. Więc matki również ględzą na wieczny brak czasu, na „tyle roboty”, na ciągłe siedzenie w domu, na bycie kurą domową (choć często to ich świadomy wybór). Na szczęście ględzić wypada i nikt tego za złe, zarobionej matce nie ma.
Kiedyś przygotowując się do uroczystości rodzinnej pojechałam wózkiem z moim dzieciem w środku po zakupy, połączenie spaceru z zakupami. Oprócz innych spożywczych rzeczy kupiłam min. dwie butelki wina. Wszystko leżało na taśmie do kasy. Za mną kolejka i choć raczej tego nie robię zajęta swoimi zakupami i sprawnym ich pakowaniem, żeby Pani przy kasie "swoją normę" wyrobiła, spojrzałam na ludzi w kolejce. Każdy się na mnie gapił, choć ten alkohol wcale nie był dla mnie tylko dla gości, czułam się głupio pakując go do wózka, jak nastolatka kupująca na piękne oczy.
Chciałam krzyczeć: ludzie to nie dla mnie! Bo matce nie wypada spojrzeć na alkohol przecież! Od tego czasu męża wysyłam po tego typu zakupy okazjonalne.
Bo mama doskonała musi być, perfekcyjna wręcz chodzący przykład do naśladowania.
A dredy? Albo jakieś coś innego niż „zwykłe i typowo-grzeczne”, na głowie naszej. Od razu taka matka naklejkę dostaje: ... ta to musi mieć bałagan w domu, biedne dziecko w brudzie chowane...
A spodnie baggy, te z wiszącym tyłkiem a kolczyk w nosie a tatuaż na cycku, widzicie taką mamę w reklamie mleka modyfikowanego np.?
Jakiś czas temu można było przeczytać na różnych portalach plotkarskich, że Mucha Anna przyszła na premierę filmu "Asteriks i Obeliks: Osiedle Bogów" (filmu dla dzieci, bądź co bądź) w koronkowej sukience…. No i co z tego…. Nago była? Majty miała widać było na zdjęciach, stanik miała…… coś tam pomiędzy. To jej broszka jak wyglądała, wstyd ewentualny też jej, wyglądała jak chciała a pojechali po niej ostro (a może to właśnie było jej celem, nie ważne jak się mówi ważne, że się mówi i jest głośno) A co to matka w golfach musi chodzić i w sukni koniecznie do łydy ?
Od razu przypomina się sytuacja z przedszkola mojego dziecia jak na imprezie z rodzicami (dzień mamy, akurat) jedna z przedszkolanek (matka również) założyła obcisłą sukienkę , spod której przebijały stringi. Perfekcyjnie było je widać, przez elastyczny materiał sukienki za kolano dodam i bez dekoltu, wszystko teoretycznie zakryte. Nie muszę pisać jaka była reakcja i miny mam. Tatusiowie byli rzecz jasna bardzo zadowoleni … z występu ich dzieci a przedszkolanka stała się nielubiana mimo, że jest świetnym pedagogiem, ma podejście do dzieci a dzieci wprost ją uwielbiają. Nie mówię czy to dobrze, nie mówię czy to źle, podkreślam fakt, że przez jedną głupią ciuchową wpadkę świetny pedagog stał się automatycznie nielubiany, przynajmniej w gronie tych mam co to widziały.
Matce też nie wypada samotnie, bądź w towarzystwie innych przyjaciół na wypad wakacyjny jeździć a mąż w domu z dziećmi … od razu padają hasła: … tym to się nie układa, skoro ona ucieka z domu... Ona chciała tylko odpocząć, po to jest urlop. Jeśli nie ma wyrzutów sumienia to jej sprawa. Niektórym mamom jest taka chwila wytchnienia potrzebna, na regenerację sił własnych… Jeśli ona ani mąż nie widzą w tym problemu, to ich sprawa. Ale społeczeństwo ma już zdanie przecież wyrobione, cokolwiek małżonkowie by nie powiedzieli.
Ja na przekór wszystkim i wszystkiemu cieszę się jak widzę mamę w dredach, czy z tatuażem albo kolczykiem w nosie. Bo zawsze i wszędzie trzeba być sobą, zachować swój indywidualizm, zachować siebie, co absolutnie nie kłóci się z byciem cudowną mamą! Nie dajmy się "sformatować". I kocham spodnie baggy.
Jak wychodzę z koleżanką co też mam zamiar uczynić już w najbliższą niedzielę to nie mam żadnych wyrzutów sumienia i nie czuję się nie na miejscu, ale jak kupuję alkohol to mam dokładnie tak jak to opisałaś. Z jakiegoś irracjonalnego powodu mam ochotę zapaść się wtedy pod ziemię i kiedy tylko mogę wysługuję się mężem :) Super tekst!
OdpowiedzUsuń:) prosto z życia brany ;)
OdpowiedzUsuńJak ja wychodzę (raz na ruski rok) z domu i zostawiam córke zmężem to teściowa obrzuca mnie takim spojrzeniem, ze jedyne na co mam wtedy ochotę to przytrzasnąć jej ten wściubiajacy się nos!!!
OdpowiedzUsuńDobre dobre :) Fakt jeden jest taki, że jak już wychodzimy, zamykamy drzwi i zostawiamy nasz ukochany "grajdoł" za sobą to nie wiem czy na Was ale na mnie spływa taka fala euforii, czuje taki powiew wolności... super moment (warty wyrzutów sumienia ewentualnych :))
OdpowiedzUsuńMnie też dobijały te spojrzenia w sklepie, gdy kupowałam butelkę wina czy fajki dla TF. Każdy się gapił jak na "patologię" w zaawansowanym stadium. Niemowlak w wózku a matka fajki pali i się winem zalewa. A kij komuś do tego, że się wina wieczorem napiję! Jesli ja piję to ojciec Młodego jest trzeźwy i odwrotnie. Wielkie takie rozkminy ludzi, którzy w swoim życiu tylko święte rzeczy robią.
OdpowiedzUsuńJak szybko i łatwo się ocenia ludzi, gdy samemu się nigdy nie było w podobnej sytuacji. Najmniejsza wpadka i już wysyp epitetów.
I właśnie szczególnie Matki są pod ostrzałem, w takiej samej sytuacji Tata inaczej jest widziany :)
OdpowiedzUsuńKochana, a ja mam kompletny zwis, czy ludzie na mnie patrzą (a patrzą), czy gadają, czy łatki naklejają :))) moje życie przeżyć muszę ja. ot i tyle. a ludzie? zawsze będą gadać. był taki mem na fb kiedyś, z parą i osłem - 4 obrazki - raz para na ośle, raz mąż, raz żona, raz oni bok osła - do każdego obrazka przyczepione gadanie ludzkie :D ludziom nie dogodzisz, zawsze będą gadać..więc najlepiej olac to :))
OdpowiedzUsuńJa tam z tym winkiem od czasu do czasu, albo z dbaniem o siebie nie mam wyrzutów sumienia. Z wyjściem z domu z koleżankami też niby nie, bo wiem że tak trzeba dla zdrowia psychicznego rodziny. Tylko jak już jestem to tęsknię i żałuję, że mnie nie ma w mojej codzienności. Odkąd córeczka jest na świecie najlepiej bawiłam się na panieńskim u sąsiadki. Dwa razy zerwałam się z imprezy klatkę obok, żeby nakarmić i ululać. Bosko! :) Takie już jesteśmy my matki.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Masz tak blisko sąsiadkę:)
OdpowiedzUsuńMam tatuaż, w lecie mi on co i rusz spod garderoby wyłaził. Miny nianiek i niektórych mam na placu zabaw - bezcenne. (jamaska :P )
OdpowiedzUsuńZnam te miny :););)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry tekst :) Ja tam nie zwracam uwagi na to, co wypada a co nie. Żyjemy po swojemu, resztą się jakoś szczególnie nie przejmujemy. Ludzie zawsze będą gadać - to nie nasz problem :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre podejście :)
OdpowiedzUsuń