Bycie
jedynakiem ma swoje zalety. Rodziców ma się tylko dla siebie, pokój
ma się tylko dla siebie. Nie trzeba nosić ubrań po starszym bracie
i siostrze. Zabawki są wypasione, książki zawsze nowe, dodatkowe
zajęcia jak najbardziej w końcu tylko jedno dziecko rodzic wozi
więc może sobie pozwolić na wycieczki po mieście, balet, jazda
konna, tenis, piłka, języki wszelakie, basen, gitara,
judo, karate… jest tego od wyboru do koloru.
Życie z rodzeństwem jest pełne chaosu, wariactw, pozbawione być może tego wszystkiego co ma jedynak a przynajmniej w części ale jest o wiele bardziej pełne przygód takich codziennych a nie tylko okazjonalnych. Fajnie jest mieć brata albo siostrę. Jeśli masz jedynaka(czkę) i dobrą sytuację materialną, rodzinną, zdrowotną i myślisz, że namawiam Cię na jeszcze jedno dziecko do kochania i całowania to… dobrze myślisz.
Ma
się przede wszystkim spokój. Można się spokojnie uczyć bez
hałasów i wydzierania się z sąsiedniego pokoju, można przyjmować
gości w pełnej swobodzie i niezależności, bez obawy, że ktoś
wepchnie łeb między drzwi a futrynę. Nie trzeba z nikim
rywalizować, kto szybszy, kto lepszy, kto bystrzejszy. Nie trzeba z
nikim walczyć o względy rodziców, jest się rozpieszczanym. Nie
tylko przez rodziców ale i przez dziadków, ciocie, wujków, jest
się tylko jednym.
Ale
i poprzeczka jest wysoko postawiona, trzeba spełnić oczekiwania
rodziców, często ich niespełnione marzenia, ambicje, trzeba być
doskonałym wiedząc, że rodzice będą chwalić się wszędzie
tylko tym jedynakiem, bo tylko jego mają.
Posiadanie
rodzeństwa jest wesołe. Trochę trudne zwłaszcza jak dzieci są
małe. No niestety wkrada się element walki o wszystko, zwłaszcza
miedzy starszakiem a młodszym małym dzieckiem. Jest walka o
rodziców, o dziadków, o względy, o przychylność innych
zgromadzonych, o uwagę, w końcu o zabawki, o swoją pozycję, o swój
pokój, o wszystko.
Jest
walka i rywalizacja od rana do wieczora, z przerwami na zabawę. O ile
walka nie jest aż tak zła z punktu widzenia rodzica, co najwyżej
jedno drugiemu da w łeb, trzeba uważać żeby tylko do większych krzywd
nie doszło (zwłaszcza jak dzieci są małe). O tyle rywalizacja
nieustanna spala. Powoduje, że to starsze dziecko staje się
nerwowe, narażone jest ciągle na konieczność bycia lepszym wręcz
idealnym żeby ten rodzic pochwalił, docenił, zauważył. Bo
przecież od momentu urodzenia młodszej siostry czy brata wszyscy
się zachwycają tylko młodszym rodzeństwem. Trzeba pilnować żeby
im tak nie zostało więc walczy ten starszak o względy wszystkich
dookoła. Ciągle mu przykro, bo chwalone jest młodsze częściej niż
on. Mimo, że rodzice starają się jak mogą i chwalą za wszystko
jemu i tak mało, mało i mało.
Jeśli
rodzic posiadał rodzeństwo a jeszcze lepiej jak był takim
starszakiem w dzieciństwie to wie dokładnie co boli w takiej
sytuacji najbardziej. Trzeba tylko poszperać w pamięci i odświeżyć
sobie pewne sytuacje. Na pewno taki starszak znajdzie zrozumienie u
rodzica, kiedyś starszaka.
A
jak rodzic jest jedynakiem? To katastrofa sytuacyjna po prostu. Czy
on zrozumie starszaka jak ciągły chaos w domu? Czy on wie co to
jest rywalizacja w ogóle, czy musiał walczyć o czyjeś względy?
Nie
dość, że jedynak przyzwyczajony jest do spokoju, bo całe życie
tak miał, spokój, równowaga, tylko on był dla rodziców a rodzice
tylko dla niego nie trzeba było walczyć o swoje.
A
tu nagle jak jedynak ma dwoje albo troje dzieci musi się
rozczłonkować, podzielić swój czas na dzieci i męża bądź żonę
jeszcze + praca zawodowa = doba za krótka.
Szuka
jedynak jakiegoś miejsca w domu, bo chce się skupić, żeby
pomyśleć. Nie potrafi w chaosie funkcjonować, musi mieć rodzic
jedynak spokój, chwilę ciszy a tu ciągle każdy coś od niego chce.
Z wielką tęsknotą wspomina chwile jak mógł zamknąć się w
swoim pokoju i pobyć sam ze sobą ze swoimi myślami.
Ale
jedno jest pewne. Rodzic jedynak stwierdza jednoznacznie, że życie
jedynaka smutne jest, ubogie w pewne emocje, zwłaszcza w
dzieciństwie. Może mieć jedynak znajomych, przyjaciół wielu, na
zawołanie wręcz ale nie ma wariowania od samego rana jeszcze w
piżamach, nikt tak nie będzie w niego wpatrzony jak młodszak w
starszaka. Z nikim tak już fajnie jedynak nie zje śniadania jak
rodzeństwo wymieniając się kanapkami, bądź tym co jest na nich,
z nikim nie można powariować przed snem w tym samym łóżku, nikt
nie jest super kompanem do każdej zabawy, z nikim nie można tak
fajnie pobroić o każdej porze dnia, nikomu nie można naskarżyć
na mamę jak da karę... A jeden za drugim murem stoi i w ogień by wskoczył (przynajmniej w dzieciństwie).
"...- Rodzeństwo to fantastyczna sprawa, socjalizuje nas, uczy otwartości, negocjowania, rozumienia emocji, interakcji z rówieśnikami - wylicza dr Przemysław Tomalski, kierownik Pracowni Neurokognitywistyki Rozwojowej UW, przy której założył pierwsze w Polsce laboratorium badania rozwoju poznawczego niemowląt BabyLab UW. Sam ma starszą siostrę i brata. - To widać, gdy rodzice idą z dzieckiem, które nie ma rodzeństwa, po raz pierwszy do żłobka czy przedszkola. Takie dzieci boją się obcych, są niezadowolone, bo cała uwaga otoczenia nie skupia się tylko na nich - dodaje...
... Laurie Kramer, psycholożka z University of Illinois, przebadała pod kątem konfliktów rodzeństwa w wieku od trzech do dziewięciu lat i obliczyła, że podczas 45-minutowej zabawy sprzeczki między dziećmi wybuchają średnio co 18 minut. Brzmi to groźnie, ale badaczka pociesza, że przecież konflikty także czegoś uczą. - Rodzeństwo walczy między sobą, ale uczy się w tym czasie, jak konflikty rozstrzygać - zauważa Douglas Downey z Ohio State University, który w 2004 roku badał pod kątem socjalizacji przedszkolaki. Te, które nie miały rodzeństwa, uzyskiwały średnio niższe wyniki w zakresie nawiązywania relacji z innymi i z samokontroli..."
Życie z rodzeństwem jest pełne chaosu, wariactw, pozbawione być może tego wszystkiego co ma jedynak a przynajmniej w części ale jest o wiele bardziej pełne przygód takich codziennych a nie tylko okazjonalnych. Fajnie jest mieć brata albo siostrę. Jeśli masz jedynaka(czkę) i dobrą sytuację materialną, rodzinną, zdrowotną i myślisz, że namawiam Cię na jeszcze jedno dziecko do kochania i całowania to… dobrze myślisz.
źródło: wyborcza.pl ("Czego nauczyło nas rodzeństwo")
Och jak wiele prawdy w tym co piszesz.... Jestem straszą siostra, mąż jest jedynakiem, nasza córka tez NIESTETY jest jedynaczką.... Ostatnio powiedziała mi, że na urodziny nie chce prezentu tylko żebym mogła jej dzidziusia urodzić, powtórzyła babci to samo, gdy ta zapytała ja o co by poprosiła złotą rybkę.... łezka się woku kręci, ale co zrobić!
OdpowiedzUsuńProsić złotą rybkę :):)
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć rodzeństwo, ale jako dorosła jedynaczka wcale nie czuję się skrzywdzona przez los. Wręcz przeciwnie, patrząc na część moich koleżanek z wielodzietnych rodzin uważam, że rodzeństwo może mieć zły wpływ na dziecko (chora rywalizacja, zazdrość w stosunku do rodzeństwa i kolegów jedynaków, bo tamci mają lepiej itp).
OdpowiedzUsuńWszystko moim zdaniem zależy od charakteru dziecka i jego wychowania.
...wychowania, zdrowego podejścia rodziców (bez faworyzacji absolutnie i porównań) zauważenia przez nich w porę owej właśnie rywalizacji, zazdrości, prób zaradzenia temu itd. itd
OdpowiedzUsuńMyślę, że posiadanie rodzeństwa ma więcej plusów niż minusów, jednak faktycznie wychowanie ma w tym temacie zasadnicze znaczenie. Jestem najstarsza, a mam trójkę rodzeństwa i uważam, że posiadanie dwóch braci i siostry wpłynęło na mnie w ogromnym stopniu. Kluczowe było jednak dojrzałe podejście mojej mamy i taty do naszego wychowania.
OdpowiedzUsuńTeż tak właśnie uważam.
OdpowiedzUsuń