Wszyscy
wiemy czym są "okna życia"! Pewnie
niektórzy z nas nawet je widzieli na zdjęciach , w prasie czy
naocznie.
Działają zazwyczaj przy szpitalach, domach dziecka, klasztorach. Matka, która nie chce swojego nowo - narodzonego dziecka może przyjść anonimowo i zostawić noworodka w takim "oknie życia". Jest to po prostu takie łóżeczko dla dziecka, jak w szpitalu. W oknie życia jest ciepło i włącza się alarm po kilku sekundach od momentu zostawienia dziecka, jest to na tyle czas długi aby matka mogła zdążyć odejść. Matka może mieć pewność, że noworodkiem ktoś się zaopiekuje. Po to te "okna" zostały stworzone.
Moim zdaniem można jak najbardziej wprowadzić inne rozwiązania, nawet całą ich masę w tym np. "poród anonimowy" ale te "okna" powinny zostać.
Działają zazwyczaj przy szpitalach, domach dziecka, klasztorach. Matka, która nie chce swojego nowo - narodzonego dziecka może przyjść anonimowo i zostawić noworodka w takim "oknie życia". Jest to po prostu takie łóżeczko dla dziecka, jak w szpitalu. W oknie życia jest ciepło i włącza się alarm po kilku sekundach od momentu zostawienia dziecka, jest to na tyle czas długi aby matka mogła zdążyć odejść. Matka może mieć pewność, że noworodkiem ktoś się zaopiekuje. Po to te "okna" zostały stworzone.
Dziecko
trafia do szpitala jest badane, później przekazywane jest do
placówki opiekuńczej, rodziny zastępczej a później szuka się
dla maleństwa rodziny adopcyjnej.
"Okna
życia" zostały stworzone po to, aby nie dochodziło do wyrzucania
noworodków na śmieci, zostawiania na klatkach schodowych, w lesie,
czy w parkach na ławce (gdzie mają małe szanse na przeżycie)...
Dlaczego
mamy je likwidować?
Komitet
Praw Dziecka ONZ uważa, że takie "okno" odbiera dziecku
szansę na ustalenie własnej tożsamości, na możliwość poznania
biologicznej matki.
Właśnie
dlatego Komitet Praw Dziecka ONZ wzywa nas do likwidacji "okien życia" i
znalezienia innych alternatywnych rozwiązań. Takim rozwiązaniem
byłby np. "poród anonimowy", gdzie matka po porodzie
zrzeka się praw do dziecka, zostawia Je w szpitalu, natomiast Jej
dane byłyby przechowywane w odpowiednim urzędzie. W momencie kiedy
dziecko zapragnęłoby poznać Jej tożsamość i sięgnąć do
korzeni, byłaby taka możliwość.
No
i wszystko ok, tylko ja tak sobie myślę, że to właśnie o te dane
chodzi. No bo nie bardzo mam wyobrażenie, jak to ma być.
W
tej chwili w szpitalu przy porodzie jest tak, że kobieta musi podać
swoje dane osobowe ale nikomu nie musi mówić jaki ma zamiar, co
chce zrobić po opuszczeniu szpitala. Automatycznie nikt nie wie, że
Pani "xyz" zamierza zostawić w "oknie życia" swoje dziecko. Nie wnikam
w pobudki, również nie oceniam, różne są sytuacje w życiu,
nie chcę.
Wracając do propozycji innego rozwiązania zamiast "okien życia" czyli np. tkz. "porodu anonimowego". Jeśli przyjdzie do szpitala rodzić i nie poda swoich danych osobowych, to zapewne spotka się już z "życzliwymi" mniej lub bardziej spojrzeniami.
A poza tym jaki on jest anonimowy jak kobieta
rodzi w asyście kilku osób, widzą Ją (a jak pielęgniarką jest
sąsiadka z bloku?), musi zrzec się praw do dziecka i musi
samodzielnie opuścić szpital. Komuś musi podać te dane osobowe,
komuś musi powiedzieć, że zamierza zrzec się praw, musi pewnie
przed kimś coś podpisać, no i pewnie kogoś powiadomić , że
wychodzi ze szpitala sama. Już widzę spojrzenia tych osób.
"...Z danych,
które podaje Caritas wynika, że mamy w Polsce 53 „okna”,
pierwsze powstało 9 lat temu. Od tej pory znaleziono w nich 77
dzieci..."
(źródło:
newsweek.pl "Co
z nami nie tak, że „okna życia” w ogóle muszą istnieć?")
77
dzieci, które zapewne w tej chwili mają prawdziwy dom i żyją,
przede wszystkim żyją. Z tożsamością, korzeniami, czy bez. Żyją,
zapewne mają się dobrze i zapewne mają kochających rodziców.
Moim zdaniem można jak najbardziej wprowadzić inne rozwiązania, nawet całą ich masę w tym np. "poród anonimowy" ale te "okna" powinny zostać.
Tak
w razie czego. Bo przecież różni są ludzie, różne są matki a
dziecko niewinne. Nie mamy gwarancji, że kobieta która rodzi w
szpitalu i widzą ją naocznie lekarze, pielęgniarki a może nawet
znają, nie chce zostawiać dziecka w tym szpitalu po porodzie, zrzekać
się praw do niego w tym samym szpitalu, czyli nie chce korzystać z
opcji "porodu anonimowego". Nie mamy gwarancji, że taka kobieta nie wyjdzie z dzieckiem ze szpitala, po czym nie
zostawi byle gdzie, bo zlikwidowali "okno życia". Za duże ryzyko.
Bo
przecież o życie chodzi z tożsamością czy bez.
Jak uważasz, powinny funkcjonować dalej "okna życia", czy nie?
Żyć bez tożsamości można, zaś nie można mieć tożsamości bez życia!
Jak uważasz, powinny funkcjonować dalej "okna życia", czy nie?
Ja myślę, że takie okna istnieć powinny. bo skoro matka porzuca dziecko to nie zasługuje na to, by ono w przyszłości ją poznało!
OdpowiedzUsuńTeż myślałam o tym.
UsuńMi sie wydaje ze zeby zamykac okna zycia jest winny system adopcyjny.Dzieci oddane w oknie zycia maja gorsze szanse na adopcje cala masa papierkowa, droga sadowa i dopiero mozliwosc adopcji. Wiec sytuacja na tym poziomie jest chora! Nie jest to latwe co wtedy gdy po kilkumiesiacach jednak zglasza sie matka ktora gorzko zaluje swojego czynu i chce odzyskac malca?? A gdy on juz jest w rodzinie adopcyjnej?? Co wtedy? Ta sprawa powinna byc wyjasniona! A okna zycia powinny byc bo ratuja maluchy!Mozna takze zapytac sie dlaczego kobiety nie oddaja dziecka wlasnie w szpitalu bo chca pozostac anonimowe a porod anonimowy to bullshit w moich oczach. Juz widze jak ludzie patrza na ta kobiete jak na zbrodniarza!!
OdpowiedzUsuńNo właśnie co wtedy gdy matka biologiczna zgłosi się po kilku miesiącach i chce odzyskać malca?
UsuńCzytałam kiedyś, że był już taki przypadek i rodzicom udało się odzyskać dziecko. Niestety najpierw musieli je odnaleźć i udowodnić, że to faktycznie ich dziecko, a dopiero potem mogli przystąpić do procedury odzyskania.
UsuńProblem z oknami życia polega na tym, że trafiają tam również kilkumiesięczne dzieci bez dokumentacji medycznej, bez dokumentów i nie da się ustalić ich danych, ani nawet wieku potrzebnego choćby do oceny prawidłowego rozwoju. Dużo czasu musi upłynąć zanim takie dziecko będzie miało papiery gotowe do adopcji, a i rodzice adopcyjni mają obawy żeby zabrać takie dziecko, bo nie wiadomo nawet czy nie jest opóźnione w rozwoju.
Oczywiście, że tak. Najważniejsze jest przecież życie tego malucha, chyba lepsze jest takie "okno życia" niż śmietnik czy krzaki. Oczywiście można wprowadzić alternatywne rozwiązania, tłumaczyć matkom że jeśli chcą mają możliwość zostawić dziecko w szpitalu i zrzec się praw. Ale okna mimo wszystko nie zamykać.
OdpowiedzUsuńDokładnie im więcej dodatkowych rozwiązań tym lepiej!
UsuńU nas istnieje takie oko u uratowało życie nie jednemu maluchowy bo przecież chyba lepiej zanieść tam nż wyrzucać na śmietnik.Może matka jednak przemysli i wróci p dziecko da mu szansę na dom a jak nie Ona to ktoś inny...
OdpowiedzUsuńdokładnie!
UsuńZdecydowania masz rację. Są różne sytuacje życiowe i takie okna życia też powinny zostać. Swoją drogą mijałam wielokrotnie swego czasu pewne okno życia w drodze do pracy. I aż mnie ciarki przechodziły. Co musi czuć taka kobieta. Bardzo przykre. Ale skoro już się na to decyduje i potrzebuje anonimowości, to powinna mieć do niej prawo. A przede wszystkim maleństwo ma prawo do życia! Taka osoba musi być w tak dziwnej sytuacji psychicznej, że może być zdolna do wszystkiego. Nawet nie w pełni świadomie.
OdpowiedzUsuńNa samą myśl o tym co czuje taka kobieta, która zostawia dziecko i odchodzi od okna, mam ciarki. W każdym razie nie może Ona być aż tak bardzo zła skoro chce żeby dziecko przeżyło i miało szanse na być może lepsze życie, niż to które może mu zaoferować... Różne myśli chodzą po głowie...w związku z "oknami życia". Do mnie przemawia liczba 77 dzieci znalezionych przez 9 lat.
OdpowiedzUsuń