Dzisiejszym
tematem, który biorę na tapetę jest nagość w kontekście
dzieci.
Wiadomą rzeczą jest, że do pewnego momentu ochrona naszej intymności jest lekko zachwiana. Rozumieją to zwłaszcza mamy, które zostają z maluchami same w domu, w momencie, gdy tata po krótkim zazwyczaj urlopie (po urodzeniu dziecka), wraca do pracy.
Nie jest nam obca sytuacja siedzenia na ubikacji z raczkującym wokół maluchem albo prysznic z dzieckiem w leżaczku. No niestety, ale w tym momencie liczy się bardziej bezpieczeństwo dziecka niż nasz komfort bycia samemu w takich intymnych chwilach. Przecież troskliwa mama nie zostawi małego dziecka samego w pokoju, chyba że słodko śpi.
No i właśnie jak to jest z tą nagością?
Dzieci podrastają, a przyzwyczajenia zostają. Często dzieje się tak, że już ten 3-4 latek, jak mama zamyka się w toalecie, potrafi walić w nie pięściami i często również mama idzie wziąć prysznic, nie zamykając drzwi (bo dziecko w nie namiętnie wali albo "wydziera się" pod nimi).
Oczywiście jak dzieci są małe, to skrępowania nie ma, bo i one nie są jeszcze zainteresowane ciałem ludzkim (poza piersią mamy wypełnioną mlekiem), ale co jeśli dziecko jest starsze i patrzy z zainteresowaniem na ciało ludzkie, zwłaszcza jeśli jest płci przeciwnej?
Dla niektórych nagość jest na porządku dziennym.
Niektórzy rodzice nie widzą w tym absolutnie problemu, nagość jest u nich wszechobecna do późnych lat dziecka i jeśli im to pasuję, nie mam nic do tego. Każdy robi po swojemu tak, żeby dobrze się czuć.
Pamiętam jednak pewną sytuację. Moje dziecko chodziło do przedszkola i na jednej z imprez urodzinowych zorganizowanych w klubie dla dzieci, jedna dziewczynka (niecałe 4 latka) przy rodzicach wypaliła: "... a ja kąpałam się z tatusiem w wannie i tatuś ma pisiorka..."
Mamy po sobie spojrzały z dezaprobatą, oczywiście nikt niczego nie skomentował, ale to spojrzenie wystarczyło mi, żeby zauważyć, że nagość w wielu rodzinach jest tematem kontrowersyjnym a właściwie nawet tabu!
Czasami nagość = zażenowanie.
Są rodzice, którzy nie tylko czują zażenowanie, jak malec patrzy z zainteresowaniem na te najbardziej intymne części ciała ale nawet nie potrafią o tym rozmawiać z dziećmi, czy z dorosłymi.
No i pytam, od kiedy i czy w ogóle mamy chronić swoją nagość, mówię tu oczywiście o miejscach najbardziej intymnych, a nie o tym, że chodzimy po mieszkaniu w galotach jak jest gorąco!
I właściwie nie znajduje na to pytanie precyzyjnej odpowiedzi, różnie różni piszą.
Wiem jedno, ale to już z własnego doświadczenia, że dzieci same zaczną sygnalizować w odpowiednim wieku, że się wstydzą, zaczną zamykać łazienkę, a nawet zaczną samodzielnie się myć itd. Dlatego też jak mama (czy tata) będzie chciała skorzystać z toalety, czy będzie chciała wziąć prysznic, pozwolą na zamknięcie drzwi, bo same tego będą się domagały w swoim przypadku.
Nie paraduje raczej nago po mieszkaniu (przy dzieciach), ale też nie wpadam w popłoch jak dziecko wejdzie do łazienki, gdy biorę prysznic, czy się przebieram. Bardzo dużo rozmawiam z dziećmi na temat nagości, seksu, odpowiadam na pytania, które z wiekiem zaczynają pojawiać się. Staram się również, aby na plaży czy nawet w domu dzieciaki nie świeciły tyłkami. Już nawet nie chodzi mi o moje podejście, ale może to komuś innemu przeszkadzać.
Przyznam szczerze, że czułam lekkie zażenowanie jak byłam u znajomej na kawie i jej wówczas 6-7 letnia córka, robiła przy nas szpagat w powietrzu bez majtek, a raczej do wrażliwych na tym punkcie nie należę. W związku z tym staram się, aby moje dzieci były nauczone zakrywać dupsko, przynajmniej w miejscach publicznych i przy innych osobach.
Do nagości podchodzę raczej na luzie, bez wpadania w skrajność ani w jedną, ani w drugą stronę. Do pewnego wieku uważam, że kąpanie się z dzieckiem w wannie to super sprawa, nie widzę nic złego w mizianiu po plecach, w przytulaniu się, w kontakcie skóra do skóry i bieganiu po domu, po ogrodzie, po plaży, ale jednak w galotach (w pewnym już wieku).
Trzeba znaleźć złoty środek.
Jak to zwykle w życiu bywa, trzeba znaleźć złoty środek tak, aby rodzic dobrze się czuł i dzieci również.
Dla pełnego zobrazowania tematu odsyłam (po uprzednim uzyskaniu zgody) do wypowiedzi eksperta.
Również bardzo jestem ciekawa Waszego podejścia. Jak to jest u Was pełen luz, czy kontrolny luz a może owoc zakazany?
Wiadomą rzeczą jest, że do pewnego momentu ochrona naszej intymności jest lekko zachwiana. Rozumieją to zwłaszcza mamy, które zostają z maluchami same w domu, w momencie, gdy tata po krótkim zazwyczaj urlopie (po urodzeniu dziecka), wraca do pracy.
Nie jest nam obca sytuacja siedzenia na ubikacji z raczkującym wokół maluchem albo prysznic z dzieckiem w leżaczku. No niestety, ale w tym momencie liczy się bardziej bezpieczeństwo dziecka niż nasz komfort bycia samemu w takich intymnych chwilach. Przecież troskliwa mama nie zostawi małego dziecka samego w pokoju, chyba że słodko śpi.
No i właśnie jak to jest z tą nagością?
Dzieci podrastają, a przyzwyczajenia zostają. Często dzieje się tak, że już ten 3-4 latek, jak mama zamyka się w toalecie, potrafi walić w nie pięściami i często również mama idzie wziąć prysznic, nie zamykając drzwi (bo dziecko w nie namiętnie wali albo "wydziera się" pod nimi).
Oczywiście jak dzieci są małe, to skrępowania nie ma, bo i one nie są jeszcze zainteresowane ciałem ludzkim (poza piersią mamy wypełnioną mlekiem), ale co jeśli dziecko jest starsze i patrzy z zainteresowaniem na ciało ludzkie, zwłaszcza jeśli jest płci przeciwnej?
Dla niektórych nagość jest na porządku dziennym.
Niektórzy rodzice nie widzą w tym absolutnie problemu, nagość jest u nich wszechobecna do późnych lat dziecka i jeśli im to pasuję, nie mam nic do tego. Każdy robi po swojemu tak, żeby dobrze się czuć.
Pamiętam jednak pewną sytuację. Moje dziecko chodziło do przedszkola i na jednej z imprez urodzinowych zorganizowanych w klubie dla dzieci, jedna dziewczynka (niecałe 4 latka) przy rodzicach wypaliła: "... a ja kąpałam się z tatusiem w wannie i tatuś ma pisiorka..."
Mamy po sobie spojrzały z dezaprobatą, oczywiście nikt niczego nie skomentował, ale to spojrzenie wystarczyło mi, żeby zauważyć, że nagość w wielu rodzinach jest tematem kontrowersyjnym a właściwie nawet tabu!
Czasami nagość = zażenowanie.
Są rodzice, którzy nie tylko czują zażenowanie, jak malec patrzy z zainteresowaniem na te najbardziej intymne części ciała ale nawet nie potrafią o tym rozmawiać z dziećmi, czy z dorosłymi.
No i pytam, od kiedy i czy w ogóle mamy chronić swoją nagość, mówię tu oczywiście o miejscach najbardziej intymnych, a nie o tym, że chodzimy po mieszkaniu w galotach jak jest gorąco!
I właściwie nie znajduje na to pytanie precyzyjnej odpowiedzi, różnie różni piszą.
Wiem jedno, ale to już z własnego doświadczenia, że dzieci same zaczną sygnalizować w odpowiednim wieku, że się wstydzą, zaczną zamykać łazienkę, a nawet zaczną samodzielnie się myć itd. Dlatego też jak mama (czy tata) będzie chciała skorzystać z toalety, czy będzie chciała wziąć prysznic, pozwolą na zamknięcie drzwi, bo same tego będą się domagały w swoim przypadku.
Nie paraduje raczej nago po mieszkaniu (przy dzieciach), ale też nie wpadam w popłoch jak dziecko wejdzie do łazienki, gdy biorę prysznic, czy się przebieram. Bardzo dużo rozmawiam z dziećmi na temat nagości, seksu, odpowiadam na pytania, które z wiekiem zaczynają pojawiać się. Staram się również, aby na plaży czy nawet w domu dzieciaki nie świeciły tyłkami. Już nawet nie chodzi mi o moje podejście, ale może to komuś innemu przeszkadzać.
Przyznam szczerze, że czułam lekkie zażenowanie jak byłam u znajomej na kawie i jej wówczas 6-7 letnia córka, robiła przy nas szpagat w powietrzu bez majtek, a raczej do wrażliwych na tym punkcie nie należę. W związku z tym staram się, aby moje dzieci były nauczone zakrywać dupsko, przynajmniej w miejscach publicznych i przy innych osobach.
Do nagości podchodzę raczej na luzie, bez wpadania w skrajność ani w jedną, ani w drugą stronę. Do pewnego wieku uważam, że kąpanie się z dzieckiem w wannie to super sprawa, nie widzę nic złego w mizianiu po plecach, w przytulaniu się, w kontakcie skóra do skóry i bieganiu po domu, po ogrodzie, po plaży, ale jednak w galotach (w pewnym już wieku).
Trzeba znaleźć złoty środek.
Jak to zwykle w życiu bywa, trzeba znaleźć złoty środek tak, aby rodzic dobrze się czuł i dzieci również.
Dla pełnego zobrazowania tematu odsyłam (po uprzednim uzyskaniu zgody) do wypowiedzi eksperta.
Również bardzo jestem ciekawa Waszego podejścia. Jak to jest u Was pełen luz, czy kontrolny luz a może owoc zakazany?
Przed Młodą się jakoś szczególnie z nagością nie kryliśmy, jak była mniejsza. Oczywiście nie paradowaliśmy bez ubrań i bielizny po mieszkaniu, ale wizyty w łazience i toalecie były na porządku dziennym. Dziecko podrosło, zasady zostały wpojone- czasem zdarza jej się jeszcze wpaść do łazienki, ale nie robimy z tego tragedii;) Na nas dziwnie ludzie patrzą jak dziecko mówi, że mężczyzna ma penisa, a kobieta pochwę ;)
OdpowiedzUsuńNo tak jak u nas, bez wpadania w skrajność:)
UsuńMoje zdanie pewno znasz, bo jakiś czas temu pisałam też na ten temat. Zgadzam się z tym, że trzeba nauczyć dzieci zakrywania dupska,szczególnie przy obcych i gdy dzieć ma te 5-6 lat to już konieczne. Sama w domu też nago nie paraduję ale podobnie jak Ty nie wpadam w popłoch gdy ktoś mnie w takiej sytuacji zastanie. Podstawą jest rozmowa bez niej dziecko będzie skazane na zdobywanie informacji z sieci lub od kolegów a to może przynieść same szkody!
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam:)
UsuńMam takie samo zdanie jak Ty
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz, pozdrawiam Ciebie serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMy się zastanawiamy, czy tato już nie powinien zacząć chować tego pisiora przed małą- 2 lata. Chyba jeszcze nie trzeba, ale też nie mamy pojęcia, gdzie leży ta granica. Cóż, wszystko, jak zawsze, wyjdzie w praniu ;))
OdpowiedzUsuńMała sama da znać;) Zobaczysz:)
UsuńNic dodać, nic ująć. Chciałabym coś mądrego powiedzieć, ale nic mi już nie zostało :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale zawsze Twoje komentarze wywołują uśmiech na mojej twarzy;)
UsuńBardzo mi miło :) :*
UsuńWszystko z umiarem :) Ja podobnie jak Ty, nie biegam nago po chałupie, ale też nie panikuję kiedy córka wejdzie do łazienki, gdy się kąpie! Kiedy zada mi jakieś pytanie dotyczące ciałą nie robię uników i odpowiadam wprost-przeciez ona za kilka lat będzie wyglądać podobnie! Jedynie nie pozwalamy córce wchodzić do łazienki, gdy jest w niej tata :) Wie jak wygląda facet, ale oglądać ...po co jej to? :)
OdpowiedzUsuńMoje ulubione podejście: wszystko z umiarem:)
UsuńMoi znajomi mają , jak dla mnie, dziwne podejśce, córka ma obecnie 7lat i od zawsze kąpie się z tatą, przy czym nie kąpie się tylko ona, ale również tatuś!!! Wyznają zasadę, że lepiej żeby się oswoiła z wyglądem mężczyzny.....
UsuńU nas powoli pojawia się ten temat. Starsza (2,5) nie ma oporów, by wchodzić mi do łazienki. Jestem na etapie przygotowania się do rozmowy. To znaczy zamierzam tuż przed skorzystaniem z łazienki zamienić kilka słów i powiedzieć, że w tym miejscu czasami trzeba być samemu. Ona sama czasami chce się zamykać a czasem nie. Póki co wydaje mi się, ze to kwestia patrzenia na nas, ze my się zamykamy. Co do samej nagości - tłumaczę jej, że mama i tata mają miejsca, które należą tylko do nich. I ona sama też ma takie miejsca i kiedyś zobaczy, że też będzie chciała, by nikt na nie nie patrzył.
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką robienia z tego tajemnicy, ale potraktowanie tematu poważnie wydaje mi się ważne. Dziecko musi wiedzieć, że to są specjalne miejsca dla chłopców i dziewczynek. Dlatego też nie obnosimy się z nimi. Mała widzi jak karmię młodszą i też pytała, co to i co robię. Wtedy zauważyła, że też "takie ma", ale trochę inne :-)
Bardzo fajnie, że rozmawiacie sobie o tym:)
UsuńA u nas to jest tak, że mamy dwie córcie. One latają przy nas na golasa, ja latam przy nich na golasa, ale mąż interes chowa w majtach ;) I starsza (4L) wie, że tata jest "chłopakiem" i ma siusiaka, i nawet wie jak owy siusiak wygląda. Ale od początku jej mówiliśmy, że dziewczynki nie powinny oglądać siusiaków starszych "chłopaków". I też tłumaczymy, że ich "pitusie" mogą oglądać tylko rodzice, dziadkowie, ciocie i lekarze.
OdpowiedzUsuńA z wchodzeniem do łazienki... ech... nadal tak bywa, że ja jestem w wannie, mąż się goli a córcie akurat przyszły myć zęby. Tak więc cóż - naprawdę nie mam nawet kiedy odczuć wstyd ;) ;)
To znaczy, że jest ok;)
UsuńW domu na golasa nikt nie biega, no może jak teraz karmię piersią to latam czasami z wywieszonym cycem :) Córka i syn bardzo długo się razem kąpali więc mają świadomość swojego ciała i swojej inności. Teraz córka ma 6 lat a młody 4 i już się kąpią oddzielnie, bo starsza zaczyna się krępować :)
OdpowiedzUsuńTo jest to o czym pisałam, dzieciaki same sygnalizują u mnie jest tak samo;) Pozdrawiam:)
UsuńU nas łazienka jest miejscem otwartym, ale tata zawsze korzysta z toalety na siedząco więc nie ma problemu :) Zawsze tylko powtarzam dziewczynkom, że mają chodzić w majtkach i nikt ma nie oglądać ich pupy i piersi.
OdpowiedzUsuńUświadamianie dzieci co do intymności niektórych części ciała jest istotne uważam:)
UsuńNie biegam na golasa po domu, mój mąż chodzi w spodenkach z racji wieku najstarszej córki.
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz:)
UsuńBardzo mądre podejście, jak zwykle złoty środek jest najlepszy, nigdy nie należy przesadzać,a epatowanie nagością bywa żenujące.twoje podejście do tematu bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńTo super:) Dzięki za komentarz:)
UsuńJa też nie biegam na golasa po domu, jakoś mnie to krępuje, do łazienki raczej młodych ze mną nie wpuszczam (lubię ciszę w łazience) a im rzadko się zdarza żeby dobijały się do drzwi, no młoda może czasem, ale też zdarzały się przypadki, że mi wpadli do łazienki kiedy się kąpałam, to paniki też z tego powodu nie robiłam, tylko poprosiłam żeby wyszli, bo jednak kąpiel to mój czas relaksu :)
OdpowiedzUsuńAle to z tą dziewczynką i szpagatem bez gatek.... na masakra :/
To fakt. Trochę mnie przytkało:)
UsuńU nas kontrolowany luz, zawsze tak było i pierwsza córka tak była wychowywana i druga też jest :) Nie ma co przesadzać ani w jedną ani w drugą stronę ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tez tak uważam:)
UsuńTo w ogóle trudny i śliski temat ale... wg mnie nie można mylić dwóch pojęć. Jedno to wpędzanie dziecka w poczucie wstydu- zupełnie niepotrzebne (temat tabu) a drugie to uczenie że nagość to coś co jest tylko dla najbliższych- bo np. siusiaka można pokazać tylko mamie/tacie/p.doktor. Niby to samo ale przekazane w niewłaściwy sposób może zrobić krzywdę.
OdpowiedzUsuńDlatego warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić się nad tym tematem:) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńZłoty środek - to jest to. U mnie w domu nie było pruderii i nagość była jakoś tam oczywistą rzeczą, ale przy bliskich. Miałam taką koleżankę u której sprawa oiszła za daleko i świeciła kroczem na plaży mając 6 lat i nie chciała zrozumieć, że trzeba ubrać majtki. Z kolei w drugą stronę poszła moja ciotka, która z nagości zrobiła taki temat tabu, że jak kuzynka wyszła w nocy po picie i zobaczyła tatę przelatującego na golasa do sypialnii to płakała całą noc im histerycznie, takiej trauy dostała, że ojciec ma co innego między nogami. :D Ciężki temat...
OdpowiedzUsuńTak, tutaj potrzebne jest rozsądne podejście!
UsuńZłoty środek to podstawa, nie chowam się po domu ale nago też nie paraduję.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam:)
UsuńNa nago po domu nie paradujemy, ale też nie zamykam drzwi w łazience na 3 spusty przed maluchami. Zdrowy rozsądek przede wszystkim :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, tak jak piszesz:)
Usuń