Moje zwykłe a jednak niezwykłe macierzyństwo

piątek, 29 maja 2015

Strach sie bać po prostu!

W ciężkich czasach przyszło nam wychowywać nasze dzieci. Już od najmłodszych lat narażone są na intensywne bodźce z zew. Najpierw są to niewinne bajeczki, później jakieś gierki komputerowe i cieszymy się opowiadając znajomym, że nasz syn, bądź córka w wieku 2 lat opanował klawiaturę komputera, wie do czego służy spacja i caps lock, potrafi już sam buszować po Internecie.

Początkowo nasz młody człowieczek skręca nam aferkę bo nie chcemy włączyć ulubionej bajki, wprowadzamy limity czasowe, żeby nie za długo przed TV. Później aferka jest gdy nie chcemy kupić gry komputerowej, którą przecież mają wszyscy a przecież głupio odstawać. Później jest problem żeby zjadł/a obiad, bo nie ma czasu, jest właśnie w najbardziej emocjonującym momencie gry.

A później już w szkole szczęśliwy posiadacz smartfona ( wszedł w jego  posiadanie dzięki nam oczywiście) szybko przekonuje się, że nie potrafi bez swojego kochanego „smarciuszka”  żyć i że służy on właściwie zaledwie w 10% tylko do rozmów a używanie go do surfowania po necie, wstawiania fotek, udzielania się na portalach społecznościowych jest nadzwyczaj ekscytujące. Smarciuszek jest najlepszą  przytulanką a jego miejsce w nocy np. .jest na podusi naszego nastolatka.

Dopuszczać do komputera? Na jak długo? Ewentualnie w jakim wieku? Pewnie każdy rodzic zadaje sobie te pytania. A może  nie-dopuszczać wcale? I święto lasu mieć przynajmniej przez jakiś czas.

My dopuściliśmy w wieku nawet przed przedszkolnym a właściwie nasze dziecię dostało pierwszą w swoim w życiu grę komputerową edukacyjną, nie da się ukryć ale jednak grę. Rzeczywiście dzieciaki błyskawicznie wszystko chwytają.

Jednak w pewnym momencie zauważyłam u mego grającego dziecia jak nerwowo zagryza wargę, jak zaczyna się denerwować - jak nie może przejść jakiegoś poziomu gry, jak bez powodu grając ma wilgotne łapki….. przyhamowałam …. bez sensu mi się dziecko będzie stresować. Oczywiście ględzenie, marudzenie jest……. mogę pograć …. pograć mogę…. Ale od jakiegoś czasu twardo mówię stop!

Wiem, że przyjdzie taki moment, że chcąc z dzieciem żyć w harmonii względnej, trzeba będzie iść na jakieś ustępstwa ale póki co, powstrzymuję wczesną naukę informatyki jak mogę.

Inaczej się ma sprawa z nastoletnim dzieciem.

Najpierw są gierki na płytach, później są gierki w necie, później skype, gg, maile, fora internetowe i tam wszystko wiedzą najlepiej, właściwie masz wrażenie, że fora wychowują ci dziecko. Tam jest napisane jak się ubierać, jak się zakochać,  co zrobić żeby cię lubili, jak poprawić sobie humor jak masz zły, jak się odżywiać, jak się szybko uczyć …..jak żyć ….. Po prostu „forum- rodziciel-autorytet. Ta młodzież nastoletnia wszystko wie, mało tego to czasami uczy i nas. To właśnie od mojego nastoletniego dziecia dowiedziałam się jak robić porządek w rzeczach i pozbywać się nie potrzebnych ubrań. Minimalizm jak nic. Na 10 półek w szafie została pełna tylko jedna. Zawartość  9 bez mrugnięcia okiem została spakowała do dużych worów. Na moje pytanie nie szkoda Ci? Przecież może ci się jeszcze przydać? Usłyszałam odpowiedź: w Internecie jest napisane  jak robić porządek w szafie, bez sentymentu i bez słów a może kiedyś….  No niestety ale w tym przypadku akurat przyznaję rację i zamierzam zastosować tą zasadę przy najbliższych porządkach we własnej szafie.

Później konta na portalach społecznościowych, które pewnie sami naszym dzieciom zakładamy, na skutek 150 próśb w ciągu doby no i żeby mieć względną kontrolę nad tym. Bo lepiej wiedzieć i podglądać niż nie wiedzieć i nie widzieć, jeśli samo założy.

Rodzice przeciągają jak się da moment założenia konta, wprowadzenia małolata do społeczności netowej, każdy miesiąc, każde pół roku ma szalone znaczenie dla świadomości młodzieńczej.

Ale w końcu ulegamy, zakładamy, niby podglądamy i tu nagle widzimy na koncie naszego syna, córki foty pół nagich dziewczyn (znajoma opowiadała) takie, że ho ho ho, przy wannie lub w wannie, na łóżku, na krześle, coraz bardziej odważne….. o matko jedynaczko ta dziewczynka to córka sąsiada ma zaledwie 12 lat…… szorty z tyłka spadają… To jedna strona medalu.

Druga strona medalu jest taka, że ta nasza współczesna młodzież siedząca przed monitorami, laptopami, smartfonami nie ma potrzeby spotykania się w realu, nie chcą wychodzić, bo i po co? Przecież taki młody człowiek  spotkał się już z połową klasy. Jakie to wygodne, butów nie trzeba zakładać, kurtki, nie ma się ograniczeń czasowych, można się spotkać z kimś nawet po 23 ( wtedy najlepiej bo już starzy śpią, nikt nie wejdzie do pokoju)

Jak mawiają małe dzieci mały problem, duże dzieci duży problem, do tych dużych żeby dotrzeć trzeba będzie zacząć udzielać się na forach, które tak namiętnie czytają  wtedy jest szansa, że nas taki nastolatek posłucha.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)