Jestem
mamą wielodzietną. Jestem z tego dumna.
Jednak
częściej niż rzadziej spotykam się z negacją ludzi, ze zdziwieniem, niż z akceptacją. Mało tego
większość osób jak się dowiaduje, że planowaliśmy dzieci a
trzecie pojawiło się po ponad roku starań, okraszonych badaniami, monitoringami i hormonami puka się w głowie
jak to można: tak, chcieć dobrowolnie mieć 3kę dzieci. Niemalże
zawsze pada w rewanżu: ... a ja myślałam, że wpadliście!
Podziwiam, podziwiam za odwagę..., czy coś w tym stylu.
Co
dopiero rodzice większej gromadki muszą słyszeć?
W każdym razie czasami dochodzę do wniosku, że wielodzietni przeszkadzają.
500+
500+
Weźmy pod uwagę kwestie związane z 500+, złośliwe
komentarze, przeliczanie dzieci na pieniądze, uwagi, zaglądnie do portfela i rozliczanie przez
innych. Znamy temat dobrze. Zresztą pisałam również o tym tutaj.
Na wczasach.
Celowo i z premedytacją szukam miejsc z dala od ludzi. Jak stosunkowo wcześniej się za to zabiorę (w okolicach zimy), to udaje mi się coś fajnego zarezerwować. Nie odważyłabym się pojechać do pensjonatu, czy hotelu i wynająć apartament gdzie obok za ścianą byliby ludzie. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak hałaśliwe są nasze dzieci, zwłaszcza pod wpływem emocji a niewątpliwe wakacje są emocjonującą przygodą. Chcąc uniknąć pretensji, że moje dzieci biegają od 7 rano po podłodze w apartamencie i przeszkadzają w wypoczynku innym, szukam miejsc niemalże bezludnych. Jeśli już nie mogę trafić, zdecydowanie wybieram domek, osobny, bezkolizyjny, najlepiej gdzieś na uboczu. Wówczas moje dzieci mogą biegać od 7 rano, a nawet od 6 i nikomu to nie przeszkadza.
Sąsiedzi.
Pretensje sąsiadów, czemu u nas jest głośno. I wcale nie chodzi krzyki, choć te również się zdarzają (jak nie mogę się przebić z poleceniem, muszę wrzasnąć, żeby usłyszały w ferworze zabawy). Bardzo często moje dzieciaki śmieją się na całego, śpiewają, wygłupiając się przy tym. Mam zabronić? Latem zamykam okna na ten czas. Bardzo często moje dzieciaki również leją się i kłócą. Taki urok posiadania rodzeństwa. Ile razy słyszałam komentarze: ...ale te dzieci głośne są!...
To nic, że sąsiad jedynak biega z impetem, jak stado słoni o północy po schodach, przecież to normalne podobno.
Przeszkadzają rozbawione dzieci w ciągu dnia. O 22 u nas jest już cisza nocna.
W sklepie.
Pani ekspedientka ma kołowrotki w oczach jak wchodzimy, tak często nimi przewraca. Obserwuje, czy dzieci nie dotykają, nie rozrzucają, nie zabierają czegoś! Czasami czuję się jak Polka, na stacji benzynowej w dawnym RFN w odległych czasach. Cały czas ktoś za nami wodzi wzrokiem i czeka tylko, aby móc zwrócić uwagę.
Restauracja.
Tu wielkie pole do popisów. Chyba najwięcej antagonizmów spotkało nas właśnie w restauracjach. Kilka razy byliśmy potraktowani przez samych kelnerów niezbyt fajnie. Bo za głośno, bo za dziko, bo dzieci są ciekawskie i wszędobylskie...
Inni klienci wyraźnie sygnalizują, że im się to nie podoba, że chcą w spokoju zjeść. Rozumiem to, szanuję...
W związku z tym jak nie musimy, to nie idziemy albo zamawiamy na wynos, jedziemy na piknik, czy coś w tym stylu. No trudno. Zdaję sobie z tego sprawę. Poza tym robię to też dla swojej wygody i spokoju:)
Życie.
Charakter
pracy mojego męża skłonił nas ostatnio do pomysłu związanego z
przeprowadzką i chwilową koniecznością wynajęcia domu. Dość
spore moje zdziwienie było, gdy usłyszałam od pani pośrednik
nieruchomości, że właściciele domów nie chcą ich wynajmować
rodzinie z 3ką dzieci. Pytała w trzech miejscach. Wolą małe rodziny. Pomysł legł w gruzach:)
Czasami mam wrażenie, że my wielodzietni powinniśmy mieszkać i być sobie sąsiadami na jakieś wyspie, z dala od innych. Nie przeszkadzalibyśmy, nie bylibyśmy ością a nawet kością w gardle a przede wszystkim rozumielibyśmy się bez słów!
Ps. Wyżej opisane sytuacje są efektem moich osobistych doświadczeń, nie chciałabym tutaj uogólniać;)
Jak ja Cię dobrze rozumiem :(
OdpowiedzUsuńWiem;)
UsuńTaka wyspa to cąłkiem dobry pomysł :) Wy byście na tym zyskali, innych olać :) Takie mieszkanie w swojskim skupisku miałoby swoje plusy :))))
OdpowiedzUsuńTak serio, przeszkadza ludziom każdy, wierz mi, nawet jeśli masz jedno dziecko jak ja to i ono czasem przeszkadza....własnym dziadkom :(
Hm, takiej sytuacji nie zaznałam ale wierzę Ci na słowo:)
UsuńWażne, że dzieci szczęśliwe! :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sobie myślę:)
UsuńU mnie dwoje dzieci, na które reakcje są podobne ;) Krzyczących, śmiejących się.. kochanych ale potrafiących zajść za skórę :P Planowanych ale za każdym razem padały pytania czy to wpadka.
OdpowiedzUsuńTe pytania są rozwalające:)
UsuńU nas tylko jeden Bąbel, a też zdarza nam się słyszeć uszczypliwe komentarze, kiedy zachowuje się zbyt ekspresyjnie w restauracji - albo od sąsiadki z dołu, kiedy zbyt głośno tupie, piszczy, biega po mieszkaniu. No cóż, trudno...Nie zwiążę mojego dziecka ani nie zaknebluję go tylko po to, żeby komuś dogodzić :)
OdpowiedzUsuńDokładnie z tego samego założenia wychodzę;) Aczkolwiek na wakacje szukam miejsc gdzie nie ma tłumów. Zdaję sobie sprawę z pewnych rzeczy:)
UsuńNie strasz, że jest aż tak źle... Mam trochę znajomych z trójką dzieci, ale takich historii jeszcze od nich nie słyszałam. Poza tym, że ludzie na spacerze dziwnie na nich patrzą ;)
OdpowiedzUsuńA to już wystarczy;) Aż tak źle nie jest, jest po prostu dziwacznie. W życiu się nie spodziewałam mając dwójkę dzieci, że dla niektórych będzie to jakieś "ojeju"!
Usuń...jak pojawi się trzecie rzecz jasna!
UsuńA w dupę z tymi ludźmi. Ważne, że wy szczęśliwi :)
OdpowiedzUsuńBardzo słuszne podsumowanie tematu! Podoba mi się:)
UsuńO jak ja to znam! Czasami mi głupio w takich sytuacjach, ale zazwyczaj mam to głęboko w... . Wiesz, jeśli ktos chce w spokoju zjeść, to niech sobie poszuka innego miejsca. Jednej osobie łatwiej je znaleźć, niż 5tce. Staram sie, zeby moje dzieci zachowywały się kulturalnie, ale to dzieci... . One dopiero sie uczą kultury, a czasami słyszę komentarze do rodziców dzieci - jak oni wychowali tego 2 latka. Helloł, o tym jak ja go wychowałam, to moga sie czepiac za 20 lat.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz dzieciaki dopiero uczą się kultury i gdzieś muszą się nauczyć. Szkoda, że są tacy którzy tego nie kumają;)
UsuńJa tez mam czasami wrażenie, że jesteśmy jak inwazja szarańczy i chętnie mym się schowała, ale na ostatnich wakacjach spotkały nas wspaniała sytuacje. Wiele osób, szczególnie starszych zagadywało, uśmiechało i były to bardzo miłe relacje. Zastanawiałam się z mężem czy to z litości, czy po prostu jesteśmy sympatyczną rodzinką 2+3 ;) A już na pewno nie da się nas nie zauważyć i nie usłyszeć:)
OdpowiedzUsuńDobre określenie: inwazja szarańczy;)
UsuńMam jedno dziecko, ale z chęcią zamieszkałabym na takiej wyspie, z dala od ludzi.
OdpowiedzUsuńZapraszam i Was:)
UsuńNie zwracaj uwagi na takie bzdety wazne ze wy jesteście szczęśliwi tez bym chciała :)
OdpowiedzUsuńStaram się nie zwracać, choć czasami szelki puszczają i komentarz z mojej strony odpowiedni pada:)
UsuńTeż mam trójkę, ale jakoś nie zwracałam zbytnio uwagi na otoczenie, ani otoczenie na mnie. A może mi się tak wydawało? A może były inne czasy, bardziej tolerancyjne dla rodzin wielodzietnych.
OdpowiedzUsuńZależy jak dawno to było, w jakim miejscu mieszkasz, jakich ludzi Masz za sąsiadów, na jakiego kelnera w restauracji trafisz... Gdyby nie to, że prowadzę bloga pewnie w ogóle tego tematu bym nie poruszyła. Po jakimś czasie poszłoby w zapomnienie. Na bieżąco wyrażam swoje niezadowolenie jeśli już coś mnie zdenerwuje, ale też staram się unikać sytuacji konfrontacyjnych. Dzięki za komentarz i pozdrawiam serdecznie;)
UsuńA ja Ci zazdroszczę. Gdybym była młodsza też zdecydowała bym się na 3-cie dziecko. Olej ludzi, ważne, że TY jesteś szzczęśliwa
OdpowiedzUsuńJasne, że olewam ludzi i robię po swojemu, tylko że nadziwić się nie mogę;)
UsuńDla niektórych 1 dziecko to już tłok. Nie przejmuj się zawsze znajdą się ludzie którym wszystko przeszkadza.
OdpowiedzUsuńOtóż to!;)
UsuńNajważniejsze jest to, że Wy jesteście szczęśliwi, że Wam jest ze sobą dobrze.
OdpowiedzUsuńNo pewnie:)
UsuńMoje marzenie to 5 dzieciaków z takiej rodziny jestem - uwielbiałam ten gwar te złości bitki, a terazm mam z kim porozmawiać mam wspaniałych braci i jest ich aż 4-ro. Jesteśmy niestety osoba niepłodna i nie mam ani jednego dziecka biologiczego za to od lipca jestesmy z mężem rodzicami zastepczymi dla szymona, chcemy objąć pieczarkami jeszcze dwoje dzieci i ciągle mamy nadzieję na nasze biologiczne- na szczęście mieszkamy w domu i mamy spora działkę a od sąsiada dzieli nas droga :) jesteście wspaniała rodzina - szanuje i rozumiem i zazdroszcze :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja chylę czoła przed Wami. Robicie kawał dobrej roboty, dajecie szczęście i miłość Szymonowi. Powodzenia w realizacji wszystkich Waszych planów:)
UsuńA to ciekawe. Jeśli tylko będzie mi dane będę chciała mieć czwórkę dzieci. A i na to się nie zamykam. Chciałam od zawsze mieć gromadkę dzieciaków. Im więcej tym lepiej, zwłaszcza, że stać nas na to póki co. Czy zauważyłam, że ktoś traktuje inaczej wielodzietne rodziny? Hmm. jakoś nie przypominam sobie, ale może też coś mi umknęło, w końcu na razie nie dotyczy mnie to osobiście.
OdpowiedzUsuńDziwne jest to, że ludzie narzekają jakie to państwo mamy nieprorodzinne (a przynajmniej tak było do niedawna) i to właśnie ta polityka zniechęca ludzi, a tu się okazuje, że problem nie leży w państwie, a w samych ludziach, którzy widzą problem w trójce dzieci. A przecież trójka, to obiektywnie nie jest dużo. Dwójka zaledwie zapewnia zabezpieczenie gatunku poprzez zachowanie tej samej liczby: dwójka dzieci "przedłuży" życie rodzicom. A trójka to jedno więcej! Ludzie, co z Wami?! Jestem w szoku, że spotykasz się z takimi zachowaniami. Wiem, że w restauracjach w ogólne lubi być różnie. Nawet jak masz jedno dziecko, ale to dyskusja na temat restauracji w ogóle.
Jak się okazuje nie tylko ja. Mój blog więc mogę polecać;)
UsuńSerdecznie zachęcam do czytania bloga: duzarodzina.pl
Poniżej link do artykułu, ciekawego artykułu, jakby trochę powiązanego z moją pisaniną powyżej;)
http://duzarodzina.pl/blogi/wielodzietnosc-sposob-na-zycie/
Rozumiem bardzo dobrze, ja często z dwójką czuję się patologia. Wśród bliskich znajomych jesteśmy jedyni z dwójką i do tego z małą różnicą wieku i ciągle słyszymy: jesteście naszymi bohaterami, mi by się nie chciało, że Wam się chce jeszcze coś, ... i takie tam. Wkurzające. Trzymajcie się, jesteście świetną rodzinką!
OdpowiedzUsuń:) Dzięki za komentarz :)
UsuńNajważniejsze, że to Wam jest dobrze a inni cóż proponuję kosmos ...
OdpowiedzUsuńDobra propozycja;)
Usuń