Życie na zwolnionych obrotach, celebrowanie chwil, zwolnij, zatrzymaj, naciesz się.
Zauważyliście
może, że na wsi bądź w mniejszym mieście życie płynie wolniej? Sam przejazd komunikacją miejską, czy samochodem z
jednego końca dużego miasta na drugi zajmuje sporo czasu a te korki w godzinach szczytu...
Na
wsi nie ma takiej pogoni, ludzie się nie śpieszą. Jest slow. Jest
czas na pogawędkę z sąsiadem, z Panią w sklepie, wiosna - lato tv
nieużywany stoi...pięknie tak.
Jak
najbardziej jestem za życiem slow.
Ograniczenie
telewizji, komputera, zabawa z dzieckiem bez spoglądania na zegarek, wspólny
rodzinny posiłek, spacery zamiast wycieczek do marketu, gdzie głośno
i szybko. Wszystko to co poniżej przemawia do mnie!
"Slow
w praktyce. Każdy
z nas przecież może:
- spędzić urlop bez oglądania wiadomości i notorycznego sprawdzania elektronicznej poczty (nawet tej prywatnej), bez wojskowego drylu w sensie "zobaczę osiem kultowych miejsc, nauczę się surfingu i nurkowania oraz zapiszę się na błyskawiczny kurs języka autochtonów",
- jadać przynajmniej jeden posiłek dziennie wspólnie z całą rodziną, przy schludnie nakrytym stole zamiast pośpiesznego napychania się przed telewizorem. Zamiast gorącego kubka lub odgrzewanych pierogów z paczki warto wybrać – przynajmniej ze 2-3 razy w tygodniu – rodzinne gotowanie. Nie ma co się czarować, że codziennie znajdziemy czas na dwudaniowy obiad z bażantem w roli głównej, ale możemy na przykład zrobić wieczorem domowej roboty sałatkę albo kolorowe koreczki. To może też być kultywowanie spokojnego lunchu poza firmą, przy okazji którego nasze myśli mogą się wyciszyć, albo przejść chwilowo na tryb "off",
- pozwolić sobie na tzw. nudę i odciąć się od wszelkich bodźców np. siedzieć w ulubionym fotelu i po prostu patrzeć przez okno, podziwiać budzącą się do życia przyrodę,
- znaleźć wyciszające hobby (robienie na drutach, spacery po lesie, czytanie, pływanie),
- skupić się przy porannym wstawaniu nie tyle na zegarku i planie zajęć na dany dzień, ile na sobie i bliskich (dobranie ubrania do naszego nastroju, zaparzenie kawy z pianką, rozmowa z dziećmi o tym, co się im śniło etc.),
- postawić na spotkania ze znajomymi, przy których każdy dzieli się swoją energią, daje swój wkład - popularne ostatnimi czasy jest na przykład wspólne przygotowywanie kolacji z motywem przewodnim,
- powiedzieć "stop" zostawaniu w pracy po godzinach bo "to jest dobrze widziane",
- postawić na zacieśnienie relacji z partnerem przez niespieszne rozmowy i niespieszny seks (choćby kosztem niedopucowanego domu i nieskoszonego trawnika),
- wybrać się do osiedlowego sklepu spacerem zamiast wskoczyć w auto, wtedy właśnie mamy szansę porozmawiać z sąsiadami, zabrać głos w ważnej dla lokalności sprawie,
- porę na sen przeznaczyć na … sen zamiast wszelkiego rodzaju "nadganiania": uczenia się do egzaminów, szlifowania języków obcych, czytania zaległych książek, przygotowywania scenariuszy zabaw dla dzieci,
- czytać dziecku bajki bez spoglądania na zegarek i spontanicznie bawić się z pociechami zamiast wysyłać je na serię zajęć dodatkowych." (źródło:kobieta.onet.pl "Slow life - Sztuka uważnego życia")
- spędzić urlop bez oglądania wiadomości i notorycznego sprawdzania elektronicznej poczty (nawet tej prywatnej), bez wojskowego drylu w sensie "zobaczę osiem kultowych miejsc, nauczę się surfingu i nurkowania oraz zapiszę się na błyskawiczny kurs języka autochtonów",
- jadać przynajmniej jeden posiłek dziennie wspólnie z całą rodziną, przy schludnie nakrytym stole zamiast pośpiesznego napychania się przed telewizorem. Zamiast gorącego kubka lub odgrzewanych pierogów z paczki warto wybrać – przynajmniej ze 2-3 razy w tygodniu – rodzinne gotowanie. Nie ma co się czarować, że codziennie znajdziemy czas na dwudaniowy obiad z bażantem w roli głównej, ale możemy na przykład zrobić wieczorem domowej roboty sałatkę albo kolorowe koreczki. To może też być kultywowanie spokojnego lunchu poza firmą, przy okazji którego nasze myśli mogą się wyciszyć, albo przejść chwilowo na tryb "off",
- pozwolić sobie na tzw. nudę i odciąć się od wszelkich bodźców np. siedzieć w ulubionym fotelu i po prostu patrzeć przez okno, podziwiać budzącą się do życia przyrodę,
- znaleźć wyciszające hobby (robienie na drutach, spacery po lesie, czytanie, pływanie),
- skupić się przy porannym wstawaniu nie tyle na zegarku i planie zajęć na dany dzień, ile na sobie i bliskich (dobranie ubrania do naszego nastroju, zaparzenie kawy z pianką, rozmowa z dziećmi o tym, co się im śniło etc.),
- postawić na spotkania ze znajomymi, przy których każdy dzieli się swoją energią, daje swój wkład - popularne ostatnimi czasy jest na przykład wspólne przygotowywanie kolacji z motywem przewodnim,
- powiedzieć "stop" zostawaniu w pracy po godzinach bo "to jest dobrze widziane",
- postawić na zacieśnienie relacji z partnerem przez niespieszne rozmowy i niespieszny seks (choćby kosztem niedopucowanego domu i nieskoszonego trawnika),
- wybrać się do osiedlowego sklepu spacerem zamiast wskoczyć w auto, wtedy właśnie mamy szansę porozmawiać z sąsiadami, zabrać głos w ważnej dla lokalności sprawie,
- porę na sen przeznaczyć na … sen zamiast wszelkiego rodzaju "nadganiania": uczenia się do egzaminów, szlifowania języków obcych, czytania zaległych książek, przygotowywania scenariuszy zabaw dla dzieci,
- czytać dziecku bajki bez spoglądania na zegarek i spontanicznie bawić się z pociechami zamiast wysyłać je na serię zajęć dodatkowych." (źródło:kobieta.onet.pl "Slow life - Sztuka uważnego życia")
Przy odrobinie wysiłku jest to dla mnie do zrealizowania. Ale jeden odłam slow przerósł mnie absolutnie.
Otóż
czarno widzę przy dzieciach zwłaszcza gdzie jest więcej niż jedno dziecko slow love.
No przepraszam ja mocno ale dla mnie to niewykonalne w każdym razie regularnie i na bieżąco!
Celebrowanie
seksu! Piękna sprawa, romantyzm, zabawa, pieszczoty, chwilo trwaj
jak najdłużej!
Jak przy trójce dzieci wprowadzić w życie slow love? Wiadomo
jak to jest z dziećmi, zwłaszcza małymi. Czasami pójdą spać o
20:00 a czasami o 23:00. Możesz sobie zaplanować slow romantyczny
wieczór przy świecach, bez telewizji ale z planów może nic nie
wyjść, bo dzieć(i) nie chce jeszcze spać. I czekasz niecierpliwe,
spoglądając na zegarek, bo przecież rano trzeba wstać a
takie slow "bara bara" to potrwa trochę. Ok. Zapakowani do łóżek
swoich, poszli spać. Czas na realizację wcześniejszego planu. Nie
zdążysz rozgrzać się dosłownie i slow jest przerwane przez: ....
mama ... coś mi się śniło..., tulisz, głaszczesz, w końcu zasypia. Wracasz znowu zbierasz się za slow ...
po 20 min słyszysz puk puk puk do drzwi: ... pić mi się chcie... od
drugiego dziecia. Gdzieś tak około 1-2 w nocy nastoletni dzieć
buszuje w lodówce, no bo w tym wieku noc jest dniem a dzień nocą, oni śpią do 14 jak nie ma szkoły a jak jest to śpią od 15:00 do
21:00 żeby aktywnym w nocy być. Tak oni mają. Skonfrontowane z
innymi rodzicami.
W każdym razie rozproszona już jesteś na maksa i właściwie to już chcesz iść spać, bo za chwilę trzeba wstawać. Poza tym masz świadomość ryzyka, że młodsi Cię nakryją, mimo zamkniętych na klucz drzwi - walić będą. Poza tym trudno przewidzieć, w której godzinie nocy 2 – 3 – 4 odbędą się wycieczki do łóżka rodziców, bo przecież jest o niebo wygodniejsze.
Przy 3ce dzieci u nas nie ma mowy o slow love.
I co ? Jedynie fast love wchodzi w grę! Gdzieś tak na poziomie 4-5 biegu, czasami uda się chwilkę na trójeczce pojechać;)
W każdym razie rozproszona już jesteś na maksa i właściwie to już chcesz iść spać, bo za chwilę trzeba wstawać. Poza tym masz świadomość ryzyka, że młodsi Cię nakryją, mimo zamkniętych na klucz drzwi - walić będą. Poza tym trudno przewidzieć, w której godzinie nocy 2 – 3 – 4 odbędą się wycieczki do łóżka rodziców, bo przecież jest o niebo wygodniejsze.
Przy 3ce dzieci u nas nie ma mowy o slow love.
I co ? Jedynie fast love wchodzi w grę! Gdzieś tak na poziomie 4-5 biegu, czasami uda się chwilkę na trójeczce pojechać;)
Się uśmiałam, na trójeczce powiadasz?? No fakt, przy trójce slow love chyba niewykonalne :) Poza tym nawet przy jednym wieczorem jestem tak zmęczona, że już siły brak na jakiekolwiek amory i tylko fast wchodzi w grę :) Masz rację, za miastem wszystko jest slow, zwłaszcza wydostanie się stąd ;)
OdpowiedzUsuńNa trójeczce powiadam;) Slow jest super. lubię tak czasami zatrzymać się, zastanowić, pomyśleć nawet:)
UsuńSuper to przedstawiłaś, marzy mi się mieszkanie na wsi gdzie spokój i cisza! Uwielbiam z dziećmi siadać do stołu, bez tv itp cisza i spokój i czas na rozmowę o tym co było miłe dnia dzisiejszego. Co do slow love to u mnie przy 2jce dzieci i wyjazdach męża za granicę to nie ma opcji :)
OdpowiedzUsuńJednak jest to pocieszające, ze nie tylko my tak mamy:)
UsuńU mnie to już wogóle nie ma, pół dnia w pracy, dziecko, pies i cały dom na głowie ... jadę na 5-tym cały czas :D
OdpowiedzUsuńDla każdego z nas takie slow life powinno być obligatoryjne, choć przez dwa, trzy dni w tygodniu:)
UsuńPrzy mojej jednej życie w trybie slow jest nierealne. Chociaż czasem coś tam praktykujemy:) Z trójką to chyba nie ma opcji jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNo nie ma! Ale co tam, przyjdzie i na to czas...kiedyś:)
OdpowiedzUsuńJa tam wierzę że nastąpi taki dzień kiedy dzieci będą się od nas opędzać i zyskamy wiele wolnego czasu. Tylko wtedy będą pewnie chodzić spać później od nas ...
OdpowiedzUsuńJa to wiem, przecież moje pierworodne to już nastoletnie dziecię i rzeczywiście opędza się i chodzi spać... no prawie nad ranem:)
Usuń:) taaaa,,,, Mądre poradniki a napisali kot chętny na ten czas przygarnąć dzieci ??
OdpowiedzUsuńNo nie napisali:)
OdpowiedzUsuńFast love :) George MIchael! Panienka ciągle budzi się nocami więc u nas tez fast, a do tego cichutko bo łóżeczko w sypialni stoi :P
OdpowiedzUsuńKanał co? Ale to też ma swoje uroki:)
UsuńU nas tylko jedno dziecię, ale i tak slow love niezbyt wychodzi, bo tylko coś skrzypnie, zgrzytnie, a córcia się budzi i już wystawia ciekawską główkę. A co tu dopiero mówić o fast love! :) No chyba że w innym pomieszczeniu ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie i jeszcze te skrzypiące łóżka:);)
UsuńHahah;) dawno.nie czytalam takiego wpisu;)usmialam sie nawet przy jednym slow love moze byc niewykonalne;) przy trojce to slow love chyba nie ma.prawa istniec;)
OdpowiedzUsuńNo jest z tym problem:)
OdpowiedzUsuńHaha. :D U nas przy jednym dziecku da radę se podziałać na slow motion. :) Ale... Przy trójce rozumiem, że to niemożliwe. Chociaż z drugiej strony mężczyźni podobno wolą fast, mój mąż się czasem sam dopomina, więc... :D Pewnie już jakoś tam strasznie nie cierpicie. ;) A jak Wam dzieciaki podrosną to zwolnicie bieg. :D Urozmaicenia muszą być! ;)
OdpowiedzUsuńCo Ty do cierpienia to daleko:)
OdpowiedzUsuńO mamo, już się boję na przyszłość - u nas starszy dzieć śpi jak zabity caluśkie 12 godzin, drugi dzieć unieruchomiony w łóżeczku za szczebelkami, więc przynajmniej możemy szybko wskoczyć w piżamy ;) ;) Ale faktycznie - czasem by się chciało tak inaczej, za starych-bezdzieciowych czasów, a nie na szybcika. Czasem nam się nawet udaje!! I tylko się zastanawiam - po czym te zakwasy?!?! ;)
OdpowiedzUsuń...dobre dobre;)
OdpowiedzUsuńSlow life, ale fast love - w sumie całkiem mi się podoba taka kombinacja, no i skoro jeszcze wspomniałaś, że sen trzeba przeznaczyć na sen, to już tylko fast love. Ps. Przyznam, że ja też czasem zerknę przy naszej 'love' na zegarek i pomyślę, że tak późno i się nie wyśpię. No cóż, coś za coś :)
OdpowiedzUsuńI gdzie te czasy co można było bez zerkania na zegarek:) Ale tak jak piszesz coś za coś:)
OdpowiedzUsuńKiedy tylko mogę staram się korzystać z życia w wersji slow...
OdpowiedzUsuńSuper, że Masz taką możliwość:)
OdpowiedzUsuńzawsze jest chwila na małe slow, z trójką dzieci ta slow love jest praktycznie niewykonalna, więc cieszcie się swoim wariactwem bo to też urocze,a Twoje wpisy nic nie ukryją - nawet w wersji fast genialna z was para! Więc radujcie się fast, a gdy choć na chwilę będziecie mogli wejść w sferę slow, korzystajcie na maksa :) ot takie masło maślane mi wyszło :P
OdpowiedzUsuńTradycyjnie zapraszam do siebie :)
Lubię masło zwłaszcza prawdziwie maślane:)
OdpowiedzUsuńW marzeniach miało być słów live, a nawet za miastem nie jest to możliwe każdego dnia. Ale jak już można celebrować chwilę, to cieszy podwójnie Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Sprawdzone:)
UsuńU nas przy jednym dziecku jest wszystko w biegu, a co dopiero przy trójce. :D ;)
OdpowiedzUsuńTrzy razy szybciej biegniemy:);)
OdpowiedzUsuńSlow love w naszym wykonaniu wygląda trochę inaczej niż u Was. U nast jest ZDECYDOWANIE bardziej slow :) Godzina 20, czasem 21 lub 22 - Bachory się kąpią, wyciągam jednego, kładę spać. Przed snem wiadomo - książeczka. Zwykle usypiam pierwsza (tak przynajmniej mój mąż twierdzi). Drugie dziecko - kąpielą zajmuje się Tata Chłopców, on też pakuje malucha do łóżka i usypia. Ma w planach (tak deklaruje), że mnie obudzi jak już Bachory usną. Nie zdąża. Sam zasypia.
OdpowiedzUsuńEch życie życie ;)
Na pocieszenie dodam, że u nas też tak bywa.
OdpowiedzUsuńJa mam dwie córki jedna dorosła a druga za pół roku. Dorosla na wekendy tylko i nie na wszystkie ale i nam slow Love niezwykle zadko się udaje jak buły małe to tak samo miałam a prawie do nocy uczy się i bywa w internecie co bywa szczegolnie anty slow love ha ha
OdpowiedzUsuńwow...
OdpowiedzUsuń