Osobiście nic do ławek nie mam. Czasami nawet na ławce siadam.
Ale...
Mój
najmłodszy dzieć trafił do tego samego przedszkola co nasze
środkowe dziecko. Bo to fajne przedszkole, znane kąty, czysto,
dobre, fajne jedzenie, super Panie no i odpowiada nam jeszcze kilka
innych rzeczy. W każdym razie jest to, to samo przedszkole, którego
mury opuszczaliśmy grubo ponad rok temu.
Tylko coś się zmieniło!
Była
sobie ławka a teraz już jej nie ma. Były sobie nawet dwie ławki i
już ich nie ma. A ja się cieszę!
Nie
jestem pewna czy to właśnie z tego powodu poznikały, może się po
prostu zepsuły, choć zepsutą ławkę można wymienić, czy
naprawić a tego nie robią ... więc coś na rzeczy chyba jest.
Wiecie!
Taka ławka na placu zabaw przy przedszkolu, jak to zazwyczaj stoją na placach zabaw.
Taka ławka, na której siedzą matki wspaniałe i urządzają sobie
licytację: czyje dziecko jest lepsze, czy najlepsze, czy sepleni, czy
nie, czy to problem, czy nie, czy już chodzi a może od razu biega,
czy wypadły mleczaki, czy nie, czy zaliczona pierwsza wizyta u
dentysty, czy nie, czy elokwentne, czy uzdolnione, czy już jest samodzielne, czy nie .... itd. Słynna
wyliczanka.
Oczywiście
matki wspaniałe i bez skazy zazwyczaj, na owych ławeczkach, oprócz
licytowania się swoimi zazwyczaj najlepszymi dziećmi, "jadą" również
po wszystkim, co się rusza, wzdłuż i wszerz...
A
w takim przedszkolu po kim najbardziej się jedzie? Po
przedszkolankach i innych rodzicach. Ważne żeby przez moment być w centrum towarzystwa wzajemnej adoracji.
Rytuał był taki:
Mamy, które przychodziły po dzieci, obowiązkowo zostawały na palcu zabaw, jak pogoda była dobra. Okupując oczywiście ławeczkę. Siedząc tam, aż do zamknięcia przedszkola.
Za każdym razem nie mogłam wyjść z podziwu, że im się chce tak wysiadywać. Ja tu pędem do domu, obiad, zakupy, trochę z dziećmi pobyć, zadanie domowe pomóc odrobić, jakiś spacer zaliczyć, coś fajnego zrobić ... zwyczajnie w świecie żal mi było czasu na ploty, gadanie, licytowanie.
W związku z tym byłam jedynie obserwatorem. Owszem wołano mnie kilka razy na ową ławeczkę, ale nie skorzystałam z zaproszenia, lecąc do domu, bo mam w nim co robić.
No i ławki nie ma! Ględzenia i siedzenia również... Na stojąco, to już nie to samo.
U Was w przedszkolach też jest taka ławka? Dalej zapytam po cichu, siadacie na niej i dajecie się ponieść fali plotek? :)
Ps. Tekst pisany z przymrużeniem oka, rzecz jasna :)
U nas ławki nie ma, a nawet gdybym była, to bym na niej nie siadała i nie plotkowałabym z innymi mamami, bo raz, że nie mam czasu, a dwa, że jestem trochę odizolowana. Włoszki trzymają się razem i wbrew pozorom wcale takie otwarte nie są, a ja się nie proszę tam, gdzie mnie nie chcą :).
OdpowiedzUsuńJa mieszkam tutaj w Polsce a jestem odizolowana, ale na własne życzenie. Nie lubię takich klimatów. Mam swoje przyjaciółki i to mi wystarcza! :)
UsuńA jakże,są i w przedszkolu i w szkołach synów! I pełno na niej mam, ja je omijam z daleka, już mnie nawet nie wołają.
OdpowiedzUsuńPowinny mi być wdzięczne, przynajmniej mają o kim gadać ;)
:) Dobre ;) Niestety tak to trochę jest!
UsuńOj... ja też zawsze zasuwałam z dzieciorem pod pachą do domu, wtedy myślałam, że te z nadmiarem wolnego czasu mają pomoce domowe :)
OdpowiedzUsuńWszystko możliwe ;) Witam Cię bardzo serdecznie :)
UsuńMoje dziecko jeszcze nieprzedszkolne więc nie wiem nic o ławce :D ale wiem na pewno, że nie mam czasu na ploteczki :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie!
UsuńZdarzalo mi się przystanąć ze znajomymi, pogadać, ale nie obrabiałyśmy tylków niczyich, po prostu byl to jedyny moment kiedy wpadałyśmy na siebie i moglyśmy wymienić między sobą kilka zdań :)
OdpowiedzUsuńTo też mi się zdarza, w szatni ubierając dziecko kilka zdań zamienię zawsze, jak znajomą spotkam (stąd wiedziałam co jest tematem takich spotkań ławkowych:)), ale nasiadówek nie uskuteczniam, szkoda czasu!
Usuńracja, szkoda czasu :)
UsuńŁaweczki znikają też przed bloków i teraz babcie również nie mają gdzie plotkować ;) Mnie ostatnio do takiej pogawędki próbowała wciągnąć pani na przystanku, ale się nie dałam ;)
OdpowiedzUsuńU nas na placach zabaw jest kilka ławek, ale nie widziałam tam jeszcze żadnego zgromadzenia plotkujących matek :) A może chodzę na plac, jak już poplotkują i sobie pójdą? :) Zobaczę jak to będzie w przedszkolu za kilka lat!
OdpowiedzUsuńTen czas tak szybko leci, że to już niedługo ;)
UsuńPewnie by się takie ławeczki znalazły, ale ja o nich nie wiem. Do przedszkola wskakuje i już mnie nie ma. Po pracy marzę o powrocie do domu, podobnie jak moje dzieci :)
OdpowiedzUsuńJa podobnie :)
UsuńNie dość, że ławki nie ma to i nikogo do plotek nie znam (jeszcze :P), bo młody dopiero od 2 tygodni się edukuje. Ja jestem raczej aspołeczna, ale lubię się przysłuchiwać, więc pewnie bym "przypadkiem" obok takiej ławki buty wiązała, albo młodszą zabawiała :P
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
UsuńJa nie rozumiem czasem ludzi a szczególnie tych którzy obgadują zawsze mówię że trzeba wykazać się nie lada odwagą by z takiego towarzystwa wstać i odejść pierwszej, obgadany tyłek murowany ;)
OdpowiedzUsuńObgadywanie to najmniejszy problem. Bo później rodzice w takim przedszkolu szukają dziury w całym, wymyślają, zarzucają innych rodziców jakimiś petycjami (bezzasadnymi) itd. Choć wszystko jest w porządku a co najważniejsze dzieci uśmiechnięte i zadowolone :)
UsuńMoje dziecko do przedszkola jeszcze nie uczęszcza, ale taka ławeczka jest u nas pod blokiem. W zeszłym roku wszystkie mamusie na nią wychodziły i plotkowały, ale wystarczyło,że w ławce dziura się zrobiła bo szczebelki się połamały i mamusie przestały na ławce przesiadywać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:) Dobre, dzięki za komentarz :)
UsuńNie ma ławki. Może to i dobrze :) Zresztą mało, który rodzic ma czas na plotki.
OdpowiedzUsuń