Czy
Wy też się "ścigacie"? Razem z dziećmi bierzecie udział w "wyścigu
szczurów"?
Ja pasuję, wycofuję się! Nie chcę robić tego moim dzieciom. Nie hamuję, a pasuję. Rozwijam, a nie nakazuję. Pielęgnuję, a nie zmuszam a przede
wszystkim bacznie obserwuję!
Z
wielkim przerażeniem obserwowałam jak z początkiem szkoły
większość rodziców w naszej klasie, zaczęła zapisywać dzieci 6
letnie na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe. Taniec, dodatkowy
angielski, karate, szachy, balet, piłka nożna itd. To
nie było tak, że mama Michała zapisała Go tylko na piłkę nożną
i np. dodatkowy angielski, chcąc rozwijać jego zainteresowania. To byłabym w stanie zrozumieć. Michał
chodzi na piłkę nożną, dodatkowy angielski, karate, szachy i
jeszcze taniec towarzyski. Tak samo mama Agaty zapisała Ją na
wszystko oprócz piłki nożnej, w tym karate. Dzieci są bombardowane nawałem zajęć dodatkowych. Często jest tak, że są to niespełnione ambicje rodziców.
Później jestem świadkiem wyliczanek, jakie robią rodzice, odbierając dzieci po szkole: ... na co Twój Michał chodzi, bo moją Agatę zapisałam .... i tu następuje wyliczanka.
Mój nastoletni dzieć chodził na różne zajęcia dodatkowe, to wszystko było rozłożone na lata i ze spokojem. Był rok taneczny, hip-hopowy, był rok muzyczny, teraz jest rok lingwistyczny (obok muzycznego), ale nie hurtem a przede wszystkim zapisywałam w momencie, kiedy zauważyłam przejaw jakiegoś maleńkiego uzdolnienia w danym kierunku i oczywiście było to zbieżne z "chceniem" dziecia. Nic na siłę!
Czasami mam wrażenie, że produkujemy poprzez nasze postępowanie ludzi wszystkowiedzących, specjalistów w każdej dziedzinie, przemądrzałych, przeintelektualizowanych, zmęczonych nawałem obowiązków, pozbawionych dzieciństwa młodych ludzi, realizujących bardziej ambicje rodziców niż własne.
A gdzie szczęście, uśmiech, zabawa, gdzie beztroskie lata? Gdzie dzieciństwo?
Zapraszam do 100club.pl: "Pasja dziecka, czy ambicje rodzica"
Ps. Imiona w tekście zostały zmienione.
Ps. Imiona w tekście zostały zmienione.
Hm... Piszesz o moim dzieciństwie, czy jak....???
OdpowiedzUsuńWiesz co jest straszne? Teraz to już się zaczyna w przedszkolu! Moja córa ma mnóstwo oryginalnych zajęć ekstra w ramach przedszkolnych godzin, a rodzice i tak zapisują dzieci na popołudnia. I jeszcze rozumiem, gdy to są na przykład wspólne zajęcia na basenie, ale często zwyczajnie po prostu zapełnia się dzieciom czas aż pójdą spać :( :( :(
O tak, jestem tego świadkiem dzień w dzień w szkole. Jeszcze byłabym w stanie to zrozumieć jeśli rodzic byłby pracujący ale przypadki , które opisuję są w sytuacji gdy mama nie pracuje i siedzi w domu a raczej wozi dziecko z zajęć na zajęcia tak jak piszesz do późnych godzin.
UsuńNigdy nie pojmę jak tak bardzo można być zadufanym i zapatrzonym w siebie rodzicem, który chce tylko przechwalać się innemu rodzicowi jak to jego dziecko nie jest lepsze! :( smutne to , bo coraz bardziej powszechne... Niestety dzieci cierpią i to bardzo. Moje dziecko i to to starsze 6 letnie chodzi tylko na basen. Młodsze 4 letnie jeszcze na nic. One mają się bawić szaleć i poznawać co to jest beztroska. Jak starszy pójdzie do szkoły będzie chciał dalej to pójdzie na basen nie będzie to trudno albo znajdziemy coś co go interesuje albo nie! Nic na siłę.
OdpowiedzUsuńDobry tekst i mądry, żeby ludzią otworzyć oczy bo to za moment zacznie się wyścig szczurów wraz z nowym rokiem.
Tak, temat ten jest bliski mojemu sercu, bo czasami nie mogę patrzeć na dzieci, którym zabiera się dzieciństwo!
UsuńNa szczęście moje dzieciństwo było beztroskie, szalone, spędzane na podwórku, gra w gumę, klasy, chowanego i podchody to wtedy wypełniało nasz czas.
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam aby i moje dzieci zaznały tej beztroski! Niestety z chłopakami nie do końca mi to wyszło, pochłoną ich komputer, myślę że byłam zbyt uległa, młoda, niedoświadczona mama! Teraz inaczej przeżywam macierzyństwo i mam nadzieję, że córka będzie po prostu szczęśliwym dzieckiem bez masy dodatkowych zajęć i tabletu od lat dwóch!!!
Moje dzieciństwo również było takie. Wyboru zajęć dodatkowych dokonywałam sama. Zaliczyłam nawet epizod z klarnetem;) Ale były to moje wybory i rezygnacje również.
UsuńOstatnio czytałam, że bombardowanie (jak to określasz) dzieci wiedzą wcale nie poprawia ich wyników na skali omnibusa. Prawda jest taka, ze specjaliści rodzą sią tam, gdzie mogą sami zdobywać, chłonąć i zgłębiać wiedzę. Bez przymusu. W psychologii społecznej już dawno odnotowano zjawisko zniechęcenia, gdy czynnik mobilizujący do działania jest po zewnętrznej stronie (w tym wypadku rodzica). Też nie do końca kapuję to prześciganie się w wysyłaniu dzieci na zajęcia dodatkowe. Samemu w domu, jeżeli tylko dziecku pozwolić się rozwijać tam gdzie chce naprawdę można osiągnąć dużo. Ot - takie przeniesienie ambicji rodziców na dzieci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję za komentarz:) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńUważam, że można dziecko zapisać np. na tańce, a może akurat się spodoba. Jednak jeżeli dziecko stwierdzi, że nie chce chodzić, nie podoba mu się to i nie lubi tańczyć to nie ma co zmuszać do tego. Też bym nie chciała, żeby ktoś mi kazał robić coś na co w ogolę nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo uważam!
UsuńWszędzie trzeba zachować rozsądek - dziecko nie może być aż tak obciążane - to trudne do wyważenia. Ale rodzice którzy przesadzają być może spełniają swoje niespełnione ambicje i potrzeby a to już jest chore....
OdpowiedzUsuńDokładnie! To już jest chore!
UsuńMnie się wydaje, że problem leży jeszcze w innym miejscu. Poza niespełnionymi ambicjami rodziców i wyścigiem szczurów wielu rodziców chce mieć po prostu wolne od dzieci. Lepiej je upchnąć na kolejne popołudniowe zajęcia niż trzymać w domu... I powiem Ci, że wiem o tym, bo rozmawiałam z rodzicami w szkole, którzy mówili o tym bez oporów. Ja bym na to nie wpadła.
OdpowiedzUsuńMożna dać dziecku szansę, rozłożyć to na lata, na semestry - można próbować, ale bez przesady... Takie licytacje są dla mnie po prostu przerażające.
Ja, w SP, chodziłam na kółko plastyczne i śpiewałam w chórze, ale nikt mnie nie do niczego nie zmuszał. Z SKS-u zrezygnowałam, innych zajęć dodatkowych w ogóle nie brałam pod uwagę. I jestem wdzięczna rodzicom za to, że nie układali mi drogi kariery od przedszkola, krok po kroku... Miałam dzieciństwo, normalne.
Też spotkałam się z "upychaniem" dzieci. Dokładnie!
UsuńMam taką kuzynkę, która po prostu jakby nie chciała się dzieckiem zajmować i dlatego ją tak z domu wygania. I tylko się chwali, że dziecko to na francuski chodzi, to na grę na akordeonie. Koszmar. Obskakuje wszystkie dodatkowe zajęcia w mieście. Jak ich odwiedzam w weekend, to tej małej nigdy nie ma, dopiero gdzieś po południu wraca z tych swoich zajęć dodatkowych.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, takich sytuacji wokół nas jest sporo!
UsuńCo prawda to prawda. Chociaż ja ostatnio dogadałam własnej mamie dlaczego mnie nie zapisała na skrzypce jak chciałam się uczyć grać. Ale w sumie chodziłam na wszystko inne na co miałam ochotę ☺
OdpowiedzUsuńO to chodzi, sama chciałaś uczyć się grać. Pozdrawiam ciepło;)
UsuńMłoda od września idzie do przedszkola. Zobaczymy jakie zajęcia będzie miała podczas dnia. Jeżeli będzie chciała chodzić np. na tańce, jakiś sport, angielski- w miarę możliwości ją zapiszemy. Jedyny warunek tego jest taki, że to ona będzie chciała a nie my. Zechce chodzić na kółko modelarskie- droga wolna. Zajęcia dodatkowe nie są złe. Trzeba jedynie znać umiar :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że zajęcia dodatkowe są super! Chodzi jednak o to aby nie obciążać małego człowieczka ich nadmiarem. No i musi to być przyjemność:)
UsuńPrzegiecie, glupota i chora fanaberia rodzicow ot co.
OdpowiedzUsuńZnaczne przegięcie:)
UsuńO ile dziecko chce samo i nie jest to kilka kilkanaście zajęć dodatkowych i dziecko ma czas dla siebie na zwykłą zabawę i relaks psychiczny, to spoko, ale wyścig szczurów - co to to nie, jestem raczej zwolennikiem slow parentingu, myślę, że nie ma co przeciążać dzieci, na wszystko przyjdzie pora :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo myślę, na wszystko przyjdzie czas:)
UsuńSzkoda mi takich dzieciaków, bo w większości uczęszczanie na zajęcia dodatkowe nie wynika ani z ich uzdolnień ani co najważniejsze chęci. Tak są to chęci...ale rodziców. Przypomina mi to trochę te "zawody" kto da więcej na komunię. Tu tak samo rodzice prześcigają się ze sobą.Tylko po co...???
OdpowiedzUsuńDobre pytanie! Tylko po co?
UsuńZgadzam się z każdym słowem, zresztą całkiem niedawno pisałam o tym u siebie w podobnym tonie :) Osobiście akurat lubię robić sto tysięcy różnych rzeczy i próbować co rusz czegoś nowego, ale swojego dziecka nie zamierzam do niczego przymuszać, jeśli samo nie będzie miało na to ochoty.
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie myślę, co innego jak dzieci same chcą:)
UsuńDziecko powinno samo wybrać jakie chce zajęcia. I ile. Bez narzucania. Jednak warto pielęgnować jakąś pasje, hobby w dziecku. Aby miało lepszy start w życiu należy mu udostępnić wszystko co możliwe. Nie na wyścigi. A po to by później dziecko mogło powiedzieć dziękuje za to, że miałem/miałam ekstra dzieciństwo i umiem to i to. Ja mojemu dziecku mam zamiar udostępnić wszystko to co moi rodzice mi i jeszcze więcej. A ja jestem swoim rodzicom wdzięczna, że mi dali możliwość do rozwoju. Mimo tego, że wolne w liceum miałam tylko w weekendy, a tak to zawalony grafik. I dużo mi to dało :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie. Z Twoich słów wynika, że lubiłaś bardzo swoje dodatkowe zajęcia. I o to chodzi, żeby to właśnie dziecko było szczęśliwe:) Dziękuję bardzo za komentarz:)
UsuńJa również myślę, że dodatkowe zajęcia mają sens przede wszystkim wtedy, gdy dziecku sprawiają one radość, dotyczą takiej sfery które dziecko lubi i traktuje to jak zabawę. Niestety rodzice bardzo często posyłają dzieci na wszystkie możliwe zajęcia bez jakiejś głębszej refleksji lub choćby prostego pytania "Czy mojemu dziecko sprawia to przyjemność?"
OdpowiedzUsuńJa również to zauważyłam i nie podoba mi się to!
UsuńTaką postawę rodziców dzieci mogą odbierać jako miłość warunkową- muszę się starać, muszę być co raz lepszy, żeby mama i tato byli ze mnie dumni, żeby mnie akceptowali, kochali. Dzieci wyrastają potem na niedowartościowanych dorosłych, którzy całe życie za czymś gonią.
OdpowiedzUsuńNo i pozbawionych dzieciństwa, które jest pasmem spełniania oczekiwań rodziców:(
UsuńTakie mamy czasy. Jeśli nie zapiszemy dziecka na dodatkowe zajęcia, samo będzie bawiło się na podwórku, bo koledzy będą wtedy tańczyć, grać, lepić, rysować czy śpiewać na prywatnych lekcjach , a jak przyjdą w końcu na plac zabaw , to będą mowić we wszystkich językach świata, których nie będzie rozumiał nasz beztrosko bawiący się dzieć :)
OdpowiedzUsuńCzasy kreujemy My rodzice, chodzi o to żeby podejść do tego tematu z rozsądkiem! No i oczywiście nie przesadzajmy! Dzięki za komentarz.
Usuń