Moje zwykłe a jednak niezwykłe macierzyństwo

czwartek, 5 listopada 2015

Reforma edukacji - znowu?

Znowu robią nam młyn w głowach.




Nie chciałam tego tematu poruszać. Ale ...

PiS proponuje kolejne zmiany w szkolnictwie. Ponoć już nawet od przyszłego roku rodzice nie będą musieli posyłać 6-latków do szkoły (będzie to ich indywidualna decyzja) i proponowany jest powrót do 8 letniej podstawówki. Są również proponowane inne zmiany ale na razie interesują mnie te dwie.

Ktoś doszedł do wniosku, że to była zła decyzja z obowiązkowym posyłaniem 6 latków do szkoły. Hm...

Jestem mamą 6 – latka, który od września chodzi do szkoły. Jest królikiem doświadczalnym. Wiecie jak ja się teraz czuję? Jakby ktoś zadrwił ze mnie, z mojego dziecka, właściwie z całej rodziny, bo posłanie naszego 6 latka do szkoły odbija się na całej naszej rodzinie.

Ludzie dajcie nam i naszym dzieciom spokój, nie mieszajcie w głowach. Jesteśmy żywym organizmem a nie kawałkiem papieru i długopisem, gdzie można kreślić, "stawiać krzyżyki i rysować kwiatki".

Pół roku temu, rok temu, niby nawet już 6 lat temu , ktoś mądry uznał, że 6 latki są gotowe aby rozpocząć edukację szkolną. Nie słuchano rodziców, mimo wielu protestów. Są gotowe i już. No to mówię sobie, skoro ktoś mądrzejszy ode mnie doszedł do takiego wniosku, to dam szansę tej inicjatywie. Nie odroczyłam, nawet nie starałam się. Po co? Skoro ktoś mądry uznał, że 6-latek w szkole da radę, to da. W końcu ten ktoś jest specjalistą pewnie.

Teraz nagle wychodzi na to, że szkoły są przepełnione i posyłanie 6 latków do szkół to zła decyzja była.

Od września u nas jest jedna, wielka nerwówka, bo nasza szkoła tak do końca nie była gotowa na przyjęcie 6 latków, oczywiście w moich oczach. Pisałam o tym jakiś czas temu.

Ale pokonujemy różne bariery, rozmawiamy z wychowawcą, czasami z nauczycielami, z dzieciem przede wszystkim. Dajemy jakoś radę. Nie będę wnikać w szczegóły. Walczymy, oswajamy się. Jest nieźle ale sporo nerwów nam towarzyszy przy okazji.

Kilka ładnych lat temu posłałam dziecia (mojego pierworodnego) w wieku 7 lat do szkoły. Wszystko odbywało się inaczej, spokojniej, swoim torem. Mam skalę porównawczą. Teraz jest inaczej. Gorzej (mam tu na myśli głównie emocje no i wymagania nauczycieli czasami)

Ogólnie uważam, że sześciolatki powinny zostać w przedszkolu. Ten rok im bardzo dużo da!
 
Tyko czemu jedni uważają tak, inni inaczej a rodzice muszą wszystko akceptować i stawiać czoła tym zmianom.

Dodatkowo wprowadzą podstawówkę 8 letnią. Zależy kiedy te zmiany wejdą w życie ale jest duża szansa , że jeśli moje dziecko poszło do szkoły o rok wcześniej to i skończy ją o rok wcześniej, co daje razem dwa lata (bo przecież obecnie 6 lat podstawówki + 3 lata gimnazjum daje nam 9 lat a podstawówka ma być 8 letnia) O dwa lata nasze obecne sześciolatki w szkołach mogą mieć skrócone dzieciństwo? A może się mylę? Różne źródła, różnie podają. Niektóre źródła podają:
- zmiany mają wejść już od przyszłego roku (tvn.24.pl : "PiS zlikwiduje gimnazja? ' Reformę będzie można wprowadzać już od 1 września" )
- zmiany będą wprowadzane etapowo i w 2023 roku mamy mieć w pełni zreformowaną szkołę (oswiata.abc.com.pl  : "PiS już gotowe do reformy edukacji")
- gdzie indziej jest podane, że termin całkowitego wyeliminowania gimnazjów to 2026 rok (wiadomości.gazeta.pl "Reforma oświatowa PiS w pigułce. Jakie zmiany czekają uczniów i nauczycieli. Wyliczamy.")  Nie ma jeszcze podanej daty rozpoczęcia "wygaszania" gimnazjów.
 
Ale jest ryzyko, że się załapiemy na 8 letnią podstawówkę. Oby nie!

A może jeszcze jakieś zmiany? Tak na szybciutko! Co tam rodzice i dzieci wszystko zniosą. Zaprawieni w bojach jesteśmy przecież.
 
 
 

24 komentarze :

  1. To jakaś masakra. Ja porównania nie mam bo mój pierworodny poszedł do pierwszej klasy jako 6latek. Było ciężko. Dużo płakaliśmy ale również stwierdziłam że muszę zaufać"mądrzejszym". Również czujemy się jak króliki doświadczalne. Nie jest nam łatwo a rząd tego nie ułatwia wcale.

    OdpowiedzUsuń
  2. No niby co nas nie zabije to nas wzmocni ale chodzi o dzieci przecież!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co się ktoś dostanie do władzy to zmiany, zmiany i zmiany ... A co z nami?
    Nikt nie bierze nas pod uwagę. A przecież to my, ludzie tworzymy społeczeństwo !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja byłam ostatnim rocznikiem, który wpasował się jeszcze w stary system i skończyłam 8-letnią podstawówkę. Uważam, że ten system był dobry, ale zmieniono - ok, stało się. Tylko po co teraz, tak nagle wracać do tego, co było, kiedy nowe już się całkowicie wpisało w naszą codzienność? Masa ludzi straci pracę i na pewno nie obejdzie się bez słownych przepychanek i kolejnych , nowych, lepszych, wyjątkowych, potrzebnych rodzicom projektów... 8 lat podstawówki + 4 liceum, więc niby wychodzi na jedno, tylko po co teraz to kombinowanie? (to tak po nauczycielsku)


    Tak odnośnie do posyłania maluchów - mam nadzieję, że będę mogła sama zadecydować o tym, kiedy moje dziecko pójdzie do szkoły. Kto zna możliwości mojego dziecka lepiej ode mnie? Politycy się bawią i ucierają sobie na wzajem nosa - rodzicowi pozostaje się tylko dostosować i mieć nadzieję, że jakoś to będzie - no przecież jakoś być musi. (to już tak po matczynemu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również myślę, ze to rodzic powinien decydować w jakim wieku posyła dziecko do szkoły (tak powinno być od początku) Tak jak piszesz kto zna możliwości naszych dzieci lepiej od nas?

      Usuń
  5. Eh, mi już czasem po prostu brak słów na te "świetne" pomysły "góry". :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tak. Obiema rękoma podpiszę się za powrotem do starego systemu. Jednak uważam, że zmiany nie powinny objąć tych dzieci, które już poszły do szkoły bo to tak jak napisałaś wprowadza zamęt. My mieliśmy farta ponieważ starszy syn bez odraczania miał możliwość pójścia do szkoły jako sześciolatek. różnica między nim, a sześcioletnimi kolegami z jego klasy jest przeogromna (głównie emocjonalna, ale i edukacyjna). Nie chcę żeby mój młodszy syn poszedł do szkoły mając 6 lat mimo, że jest zupełnie inny niż starszak i pewnie świetnie by sobie poradził, ale robienie dzieciom wody z mózgu to też nie jest dobre wyjście.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tez jestem za "starym" systemem, czyli podstawówka 8 letnia ( o ile nie dotknie mojego w tej chwili 6 letniego dziecia) i 6 - latki w przedszkolu ( a przynajmniej niech to będzie rodziców decyzja) tylko wkurza mnie fakt, że dosłownie kilka miesięcy temu uważano zupełnie inaczej i właśnie zrobiono nam rodzicom i dzieciom "wodę z mózgu". Po co te nasze nerwy, po co emocje? A poza tym nie ma co się przyzwyczajać pewnie za chwilę będzie zupełnie inaczej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama jestem za zniesieniem gimnazjum, ale w 100% rozumie twoje podejście. Mój synek jeszcze nie skończył 2 lat, więc jesteśmy z daleka od tego wszystkiego. Uważam jednak, że zmiany nie powinny dotyczyć dzieci, które już się uczą, one powinny mieć zapewniona stabilizacje i wiedzieć co je czeka. Sama pamiętam jak co rusz zmieniali decyzję w sprawie "mojej" matury. W końcu zrobił się taki burdel, że dali nam wybór pomiędzy nową, a starą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoła czeka nas za rok ale myślimy o niej już dziś. Żal mi dziecka, tego straconego roku który moglibyśmy wykorzystać inaczej. Mam nadzieję, że coś zmienią. Jednak uważam, że cokolwiek zrobią będzie to posunięcie niesprawiedliwe dla tych maluchów, które teraz zasiadły w ławkach pierwszej klasy zdecydowanie za wcześnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że dopiero teraz ktoś zauważył, to "wcześnie"

      Usuń
  10. Dzieciaki nie będą miały stratnych dwóch lat, bo liceum nie będzie 3 letnie tak jak teraz tylko 4 letnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak liceum to już wiek nastoletni ja mam na myślę szkołę podstawową i dzieciństwo.

      Usuń
  11. Hmm... Powrót do 8 klasowej podstawówki to najgorszy z możliwych pomysłów. Ktoś wymyślił, że gimbaza to samo zło, że sieje się tam zgorszenie i... że lepiej było jak podstawówka trwała 8 lat. Potem ktoś inny to podchwycił i już mamy pomysł na kolejna reformę :) Tyle, że ja bym wolała jakby ta cała gimbaza nie siała zgorszenia na oczach mojego sześciolatka czy już tam nawet siedmiolatka...
    Sama chodziłam do gimnazjum i reformy sprzed kilkunnastu lat doświadczyłam na własnej skórze. Problem z niższym poziomem nie tkwi w gimnazjum, nowej maturze czy nauczycielach tylko w programie nauczania, który jest okrojony do granic możliwości i jeszcze do tego co roku odchudzany, bo przecież uczniów trzeba nauczyć rozwiązywać durnowate testy i tego jak celnie trafiać w klucz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Masakra jest z tym wszystkim. Pamiętam jak szłam do gimnazjum- byłam królikiem doświadczalnym...nie mam pojęcia po co oni tak kombinują. Znaczy wiem- kasa. Ciągle nowe wymagania, podręczniki...a cierpi na tym obywatel

    OdpowiedzUsuń
  13. ...i dzieciaczki są przepychane w tą i z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy u nas ten system oświaty nie będzie dobrze wyglądał, bo ciągle są jakieś zmiany. Zero stabilizacji. Rodzice są zdezorientowani, nauczyciele i zwłaszcza dzieciaki. Chociaż nie powiem, chyba chciałabym mieć w przyszłości wybór czy posłać córkę do szkoły czy zostawić jeszcze na rok w przedszkolu. Współczuję, że jesteście tymi królikami doświadczalnymi. Może mi chociaż przypadnie już jakaś stabilizacja w temacie oświaty. Ale wątpię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Biorąc pod uwagę dynamikę ostatnich zmian tez wątpię ;)

      Usuń
  15. Z roku na rok jako królika doświadczalnego wrzucili mnie do gimnazjum. Reforma jak reforma przeżyłam, wyszłam na ludzi, jednak jestem zdania, że gimnazja to zły pomysł. W wieku 12 lat egzaminy i nowa szkoła, nowi znajomi, nowi nauczyciele, w wieku 15 lat powtórka z rozrywki... To chyba możliwie najgorszy czas na życiowe rewolucje i dodatkowe stresy. Mam nadzieję, że uda się tą reformę przeprowadzić z głową by wrócić do modelu 8 +4 i nie namieszać dzieciakom w głowach.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też mam taką nadzieję. Może właśnie dzięki temu będzie mniej tych egzaminów i testów!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)