Moje zwykłe a jednak niezwykłe macierzyństwo

niedziela, 12 maja 2019

Zapomniałam już ... jak to jest być blogerką.


Tęsknię za tym miejscem...

Ostatni wpis został opublikowany przeze mnie w 2018, dokładnie w marcu. Mam pretensje do siebie, że zaniedbałam mojego bloga i pozostał on w świecie marzeń czy snów.


W międzyczasie wiele razy siadałam, otwierałam laptopa i próbowałam coś napisać, po czym jak to zwykle bywało ktoś lub coś mi przerywało, obiecywałam sobie, że powrócę do tematu i na tym się kończyło. A szkoda, bo w międzyczasie tyle się wydarzyło i wokół nas tyle tematów godnych uwagi i komentarzy krążyło.

Tak ... rzeczywiście po powrocie do pracy (dwa lata temu) ubyło mi w ciągu doby ponad 10 godzin. W weekendy z kolei nadrabiam wszystko to, czego nie uda mi się zrobić w ciągu tygodnia, czyli: pranie, prasowanie, sprzątanie, ogarnianie, lekcje u dzieci, zabawy, spacery, jakieś zakupy, na które nie ma się czasu od poniedziałku do piątku, a także swoje pasje (od wielu lat rękodzieło) itd.

Tak ... przyznam się! Bardzo tęsknie za tym miejscem, bardzo tęsknie za czasami, gdy mogłam poświęcić kilka godzin dziennie na czytanie „blogosfery”, a  uwierzcie mi, starałam się nie przepuszczać wpisów moich koleżanek i kolegów,  niektórych poznałam osobiście, z niektórymi zaprzyjaźniłam się wirtualnie. Sporo czasu poświęcałam również na pisanie swoich tekstów tu na blogu MatkaBezKitu i  tu na babeczniku. Fajne miejsca, choć trochę obecnie zaniedbane. 

Z dużym zaangażowaniem wyszukiwałam trudne tematy, chciałam pokazać jakie niebezpieczeństwa czyhają na nasze dzieci, na co zwrócić uwagę tłumacząc pociechom różne zagadnienia, w jakich momentach powinniśmy być czujni, ale też bardzo często podejmowałam się próby komentowania różnych wydarzeń mających miejsce w danym czasie.

W trakcie prowadzenia bloga MatkaBezKitu, czyli od 2015 roku miałam przyjemność współpracy z portalami, wydawnictwami i bodajże trzykrotnie dostałam zaproszenie do telewizji, po to aby przedstawić swój pogląd na dany temat. Oczywiście odmawiałam, bo wycieczka do Warszawy, pociągała za sobą zbyt wiele problemów organizacyjnych i te 5 minut „sławy”, zbyt wiele kosztowałoby moją rodzinę, ale rzeczywiście takie sytuacje miały miejsce i nie ukrywam, że jestem z tego faktu dumna. Wniosek z tego taki, że tematy przeze mnie poruszane były na tyle istotne, że ktoś na nie zwrócił uwagę.

Jestem również dumna z tego, że incognito, bez ujawnienia mojej tożsamości, bez zdjęć moich, a także moich dzieci, mojego domu udało mi się przyciągnąć tak wielu czytelników i obserwatorów. Pamiętam jak któryś ze szkoleniowców na szkoleniu, w którym  miałam przyjemność uczestniczyć, uporczywie powtarzał, że takie blogi jak mój nie mają racji bytu, usłyszałam: ... jak nie pokażesz siebie i swojej rodziny nie pójdzie!, a jednak poszło i to jak. 
Nie mam tysięcznej liczby obserwatorów, ale te około 250 obserwatorów FB i o wiele więcej odwiedzających bloga, czytających wpisy i komentujących (niektóre komentarze nadal w moderacji), a także piszących do mnie maile naprawdę bardzo mnie cieszy, napawa dumą, sprawia, że każdego dnia obiecuję sobie, wrócę tu, chociaż na chwilę, ale wrócę tu.

Pozdrawiam wszystkich moich wytrwałych czytelników,  bardzo chętnie przywitam nowych 😊

... i postaram się po prostu tu BYĆ. Chociaż od czasu do czasu.


MatkaBezKitu

2 komentarze :

  1. Brawo. Czekam na wpisy bo zawsze były fajne. A co do ujawniania wizerunku to masz rację. Nie trzeba pokazywać swojej twarzy sto razy dziennie aby zaistnieć. Chociaż u nas dzieci czasem pokażemy ale sporadycznie i zawsze dyskretnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do wpisów, wiem ze nie będzie ich tyle co kiedyś ale chociaż raz na jakiś czas postaram się coś napisać. Pozdrawiam gorąco:)

      Usuń

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)