Kwestia
6-latków w szkole była poruszana na blogach wielokrotnie, był to temat numer 1
w zeszłym roku.
Również
i ja opisywałam jak jest u nas, jaki są moje uwagi i z czym się
borykamy. Nie ukrywam, że jest to temat bliski memu sercu, bo mam 6 –
latka w szkole właśnie.
Zadam
pytanie i proszę o odpowiedź! Jak jest Waszym zdaniem:
Czy
dyrekcja szkoły ma prawo zabronić rodzicowi zaprowadzenia dziecka
pod klasę (oczywiście mowa o tych najmniejszych dzieciach, bo nie
bykach 13 letnich np.)
Otóż
wczoraj mój dzieć przynosi na karteczce ze szkoły info, że od
dnia dzisiejszego rodzice nie mogą odprowadzać dzieci pod
klasę. Zaprowadzamy do szatni, pomagamy rozebrać się i dziecko samo
idzie pod klasę.
Żeby
była jasność w sprawie, faktycznie sporo szkół takie zakazy
wydaje ze względów bezpieczeństwa. Trochę poczytałam na ten temat. Nie jest to wymysł tylko naszej szkoły. Ale też są różne szkoły. Niektóre mają całe osobne piętra dla małych dzieci, spotkałam się też z osobnym wejściem dla maluchów i wówczas nie widzę problemu żeby dziecko samo dotarło do swojej klasy.
Super.
Ok.
Jeśli
w szkole przejście między szatnią a korytarzem dla najmniejszych
dzieci jest w miarę bezpieczne to ok. Trafiają do mnie argumenty
szkoły, że chodzi o bezpieczeństwo dzieci, żeby nikt z dorosłych
nie kręcił się po szkole, nie chcą obcych, że są kradzieże, że dorośli wnoszą
pod butami błoto, piach itd. Ja jestem w stanie dużo zrozumieć.
Natomiast
akurat w naszej szkole jest tak, że przejście z szatni do korytarza
dla najmniejszych dzieci jest bardzo niebezpieczne.
No
powiedz: ... puściłabyś swoje małe 6 letnie dziecko w tłum
rozszalałych, dzikich nastolatków?
To
co się dzieje podczas przerw na korytarzu (na tym odcinku miedzy szatnią a korytarzem dla maluchów) przechodzi czasami
najśmielsze wyobrażenia.
Popychają
się, całą bandą potrafią lecieć na Ciebie a Ty chronisz swoim ciałem małe dziecko, które właściwie powinno uczęszczać jako
6-latek w tej chwili dopiero do zerówki przecież. Owszem jest
nauczyciel dyżurujący ale nie jest w stanie nad nimi zapanować. To właśnie na tym
korytarzu widziałam jak gimnazjaliści, ot tak dla zabawy chlaszczą
się po pyskach przy tym śmiejąc się w najlepsze (takie są teraz
zabawy). Już nie wspomnę o wulgaryzmach i innych takich... Mają
prawo ... taki wiek, pewnie to samo robiliśmy (no poza chlastaniem w pysk...)
Ale proszę, niech nikt się nie dziwi, że chce podprowadzić dziecia mego pod klasę i zaoszczędzić różnych nieprzyjemności.
No dobrze. Pomyślałam i rozwiązanie problemu znalazłam, bo w tej samej szkole jest
mój nastoletni dzieć i ustaliliśmy, że ja zaprowadzam do szatni a
nastoletni dzieć podprowadza pod klasę i super.
I
dzisiaj tak miało być. Szatnia, rozbieramy się , stoimy na
korytarzu (nazwę to poczekalnia) i czekamy na nastoletniego dziecia.
Role i zadania przypisane. Matka spokojna.
Aż
tu nagle podbiega do mnie woźny i krzyczy zamiast dzień dobry: ... jest zakaz, tam nie wolno... nie może pani tam wejść... do głosu nawet nie
zostałam dopuszczona a chciałam tylko powiedzieć że ... ja wcale
zamiaru nie mam tam wchodzić, czekam grzecznie... w końcu fuknęła, żeby wbić się w monolog woźnego .... ja nie chce tam wchodzić ale z przyjemnością chcę porozmawiać
z władzami szkoły.
Oczywiście
cała ta sytuacja wyprowadziła mnie z równowagi. Właściwie
podejście woźnego, który niemalże siłą miałam wrażenie chce
mnie powstrzymać, przed czymś czego wcale nie chcę zrobić. Nie lubię takich akcji.
W
każdym razie udało mi się dostać do dyrekcji. Tam usłyszałam
argumenty dlaczego ten zakaz został wprowadzony. Oczywiście, że w
pełni to rozumiem ale też prosiłam o wyrozumiałość dla nas
rodziców dzieci 6-letnich.
Zostałam
wysłuchana, po części przyznano mi rację. Ustaliliśmy, że jeśli
rodzice dzieci 6 letni boją się o ich bezpieczeństwo podczas tego
przejścia niebezpiecznym korytarzem, to w drodze wyjątku mogą
podprowadzić dziecko pod klasę.
Gdyby
nie woźny, który wyprowadził mnie z równowagi, nie poszłabym
porozmawiać. Zorganizowałabym to tak aby dzieć mały bezpiecznie
trafił pod klasę. Nie należę do osób szumiących i czepiających
o byle co.
W
konsekwencji całego zajścia jestem zadowolona, bo jeśli nie mówisz
o swoich bolączkach, to ktoś może o nich w ogóle nie wiedzieć. Okazało się, że rano większość mam (rodziców) miała taka przeprawę tylko ja jedna odważyłam się iść z problemem do dyrekcji.
Po
raz drugi już z dyrekcją szkoły udowodniliśmy, że można znaleźć w
wspólne rozwiązanie wystarczy mieć odwagę o tym rozmawiać.
Uf.
Uf.
Nieźle ... ehhh wiesz woźny pewnie chciał poczuć się ważny dlatego przejął się rola ha ha ha :D MASAKRAAA nadgorliwość gorsza od faszyzmu!! Bardzo dobrze zrobiłaś, czasem trzeba.
OdpowiedzUsuńTo prawda był nadgorliwy:)
Usuńteż jestem za rozmową :) Dobrze to załatwiłaś:)
OdpowiedzUsuńNajpierw zdenerwowałam się strasznie ale później w spokojnej rozmowie z dyrekcją już było dobrze.
UsuńFajnym pomysłem jest piętro dla najmłodszych. Pewnie trudno to zrealizować. Dyrekcja powinna umiejscowić klasy maluchów jak najbardziej szatni. Jeśli tego nie robi to niestety trzeba poczekać na pierwszą złamaną rękę (oby nie). Na Twoim miejscu zlewałbym ten zakaz i tyle :-)
OdpowiedzUsuńNiektórzy zlali ale wiesz... człowiek zawsze chce być fair, zakaz to zakaz. Na szczęście pozytywnie (mam nadzieję) się to skończyło:)
UsuńKochana ja Ciebie podziwiam za to, że woźny wyszedł z tego żywy, bo ja to bym go tam chyba gołymi rękoma udusiła!!!!
OdpowiedzUsuńO Boże, ja bym się też na taki zakaz nigdy nie zgodziła aż mi ciśnienie podskoczyło, przypomniała mi się sytuacja gdy synowie w tym wieku uczyli się sznurować w szkole buty i pani dyrektor zabroniła mieć zmienne obuwie na rzepy, tłumacząc, że to dzieci rozleniwia, jak ją dopadłam to....zaraz zdanie zmieniła wrrrr
Słusznie! Matko absurd jakiś:)
UsuńI ja Cię podziwiam :-D
UsuńNo tak, teraz woźny mnie lubi ale mam to gdzieś:)
UsuńJak tak Ciebie czytam, to aż się boję gdy sama zacznę ten etap życia: dzieci w szkole... U nas na szczęście jest osobny budynek dla 0-3, a w ogóle to nie ma gimnazjum. Ale ja też jestem z tych nadopiekuńczych - pewnie będę czatować pod drzwiami aż moje dziecię osobiste usiądzie bezpiecznie w ławce... ;) ;)
OdpowiedzUsuńI gratuluję zachowania zimnej krwi!! :D
To nawet nie chodzi o nadopiekuńczość, bo prawie cała klasa (tzn. rodzice tych dzieci) byłaby nadopiekuńcza tam rzeczywiście jest niebezpiecznie, zresztą przyznano mi rację.
UsuńNie, nie - nie Ty jesteś nadopiekuńcza! Tylko pewnie ja będę - mimo oddzielnego budynku, boiska, placu zabaw i innych udogodnień, żebym właśnie nie musiała się tak denerwować jak Ty i inni rodzice. Ja też przyznaję Ci rację! Jestem nauczycielem - pracowałam w gimnazjum... Wiem jak jest... niestety...
UsuńMacie oddzielny budynek dla klas 0-3 to bajka jak nie ma jeszcze do tego gimnazjum to mega bajka. Nie będzie tak źle:)
UsuńJa znam kompromisowe rozwiązanie - nauczyciel wychowawca schodził do szatni po całą klasę Maluchów, zazwyczaj o "8.05", aby starsze dzieciaki zaczęły lekcje. Cisza, spokój, bezpiecznie dla dzieci i rodziców. Uważam, że bardzo konstruktywne rozwiązanie. (I to lata temu już wprowadzone, bo małego Brata podprowadzałam do zerówki już 15 lat temu....). Kwestia ustosunkowania się dyrektora szkoły do zasad ogólnych w mądry sposób. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiestety w naszej szkole nie można czegoś takiego wprowadzić. Proponowałam. Lekcje muszą zaczynać się tak jak w innych klasach, czyli np. o 8:00, żeby była cisza.
UsuńCieć najważniejszy być musi i kuniec!
OdpowiedzUsuńNie zrozum mnie źle, ale dzieć Twój już od paru miesięcy chodzi do szkoły, wychodzi na przerwy i po lekcjach do szatni i jakoś go nie rozdeptali. Zapytaj go, może sam sobie radzi, czasem my dorośli widzimy problemy tam gdzie dzieci ich nie widzą. Czy myślisz, że jako 7-latek nagle stanie się dużo większy i ostrożniejszy?
Dzieci od 1 do 3 mają swój korytarz i mogą tylko tam przebywać (mają zakaz wejścia na korytarze dla starszych dzieci) i całe szczęście. Natomiast po lekcjach dzieci są przeprowadzane przez ten niebezpieczny, opisywany przeze mnie korytarz przez nauczyciela do szatni, z której rodzice odbierają swoje maluchy. I tu szkoła wykazała się dobrą organizacją. Tylko w drugą stronę jest problem z zaprowadzaniem (zupełnie nie rozumiem dlaczego). Myślę, że jako 7 latek będzie o te kilka ładnych miesięcy starszy i dojrzalszy emocjonalnie przede wszystkim! Uwierz każdy tydzień, każdy miesiąc dodaje odwagi i obycia:)
UsuńAaaaa to insza inszość :P Ja oczyma wyobraźni widziałam jak Twój na przerwie przemyka między gimbami do WC i daje rade!
UsuńZnając życie, będzie tak za chwilę:)
UsuńUfff... Ty miałaś jeszcze to szczęście, że masz starszaka, który brata pod klasę bezpiecznie odeskortuje. Swoją drogą, zastanawiam się co te dzieciaki na przerwach robią.
OdpowiedzUsuńKlasy najmłodsze mają swój korytarz i tam rządzą. I to jak:)
OdpowiedzUsuńSześciolatki w szkole..
OdpowiedzUsuńCiągle myślę nad tym tematem i wciąż widzę jak bardzo chory był to pomysł.
Współczuję sytuacji. My mamy to szczęście, że córka chodzi do fili dla klas 1-3 więc mam pewność, że żaden kaban jej nie rozdepcze.. ;) ale ta szkoła przyprawia mnie o mdłości, bo tak jak wspomniałaś nasze dzieci powinny bawić się jeszcze w zerówce.. A jaka jest Wasza decyzja co do dlaszej edukacji? Idzie dzieć do 2 kl?
Notes M
Jeśli miałabym możliwość cofnięcia się w czasie to odroczyłabym. Natomiast w tej chwili dziec mój ma znajomych w klasie, których lubi, uwielbia Panią swoją, tyle już przeszliśmy i walczyliśmy, że przejdzie do 2 klasy razem ze swoją ekipą całą:)
OdpowiedzUsuńNie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu, ale prawdopodobnie klepsydra za woźnego już by wisiała na pobliskim słupie ogłoszeniowym...
OdpowiedzUsuńWierzę, absolutnie wierzę;):)
OdpowiedzUsuńWoźny za bardzo przejął się swoją rolą - nie znoszę takich sytuacji - szacun za "cywilizowane" załatwienie sprawy
OdpowiedzUsuńStarałam się ale co się wkurzyłam to moje:)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że jeśli za kilka lat nie zmienią się przepisy i ten dylemat dla rodziców 6-latków będzie nadal aktualny - postaramy się o odroczenie.
OdpowiedzUsuńOdnośnie konkretnej sytuacji z przejściem przez korytarz - gratuluję Ci asertywności i tego, że nie bałaś się przedstawić dyrekcji własnych argumentów. Gdybym sama widziała realne zagrożenie dla bezpieczeństwa dziecka, na pewno wykazałabym się niesubordynacją, staranowała woźnego i nadal Bąbla pod klasę odprowadzała ;)
Napiszę tylko, że ruszyłam lawinę dzisiaj kolejni rodzice, rozmawiają na ten temat. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńU nas dzieci z klas 1-3 są cały czas w szkole pod opieką wychowawcy lub innego nauczyciela(religia, angielski), przerwy maja w innych porach, niż starsi uczniowie i wychodzą na przerwę z nauczycielem, nawet do biblioteki i na obiad idą pod opieką, inna sprawa, ze dzieciom bardziej samodzielnym nie bardzo to pasuje...
OdpowiedzUsuńZakazom wędrowania dorosłych po szkole proszę nie dziwić, bo zdarzały się wejścia RÓŻNYCH osób i przeszkadzania w lekcjach, nie mówiąc o awanturach, kiedy to rodzice, wujkowie, babcie chcieli sami wymierzać "sprawiedliwość" na uczniach . Z jednej strony domagamy się by dzieci były bezpieczne, a z drugiej wejść do szkoły na pietra chce każdy. Na zebraniach i na Radzie Rodziców można takie sprawy poruszyć. Nie trzeba do tego odwagi, może dyplomacji...
Pozdrawiam:-)
Ogóle zebrania u nas są dwa razy do roku, trochę za dużo czekania. Jest cała gama rozwiązań aby aby dorośli nie kręcili się po korytarzach w szkole. Trzeba jednak o tym rozmawiać i znaleźć consensus. Mi się udało, zobaczymy na jak długo. Nie widzę również problemu aby to nauczyciel przychodził przed lekcjami po całą klasę do szatni... jednak kto inny widzi w tym problem:) Pozdrawiam również:)
OdpowiedzUsuńJak mam być szczera to chyba nie byłabym tak wyrozumiała i rozmowa z dyrekcją byłaby nieunikniona. Bezpieczeństwo to istotna kwestia a w tym wypadku myślę że są przesłanki by się obawiać o małoletniego.
OdpowiedzUsuńOj są i to jakie!
OdpowiedzUsuńW takim przypadku jak opisujesz, wspólny korytarz, to oczywiste że nie powinni zabraniać odprowadzać dzieci pod klasę. Ja chodziłam właśnie do takiej szkoły, gdzie wczesna podstawówka, była na jednym korytarzu z gimnazjalistami, rożne rzeczy się działy, a teraz gimnazjaliści ponoć jeszcze gorsi ;) Tak że gratuluję odwagi! Jak nic powinnaś należeć do rady rodziców. Jest takie coś? U nas było ;)
OdpowiedzUsuńJest rada rodziców, wybrana we wrześniu.
OdpowiedzUsuńWoźny to się pewnie bał, że pracę straci. A odpowiadając na Twoje pytanie, nie puściłabym w takiej sytuacji, jaką opisujesz. U nas jest to rozwiązane w taki sposób, że dzieci zostają w świetlicy pod opieką, a chwilę przed dzwonkiem przychodzi pani wychowawczyni i zabiera wszystkich do klasy.
OdpowiedzUsuńI ja się akurat cieszę, bo mojemu dziecku tego trzeba było, bo stało się odrobinę bardziej samodzielne i bardzo z tego dumne.
I to ja rozumiem. Tak powinno być.
OdpowiedzUsuńI dobrze że zareagowałaś. Pewnie też bym tak zrobiła, przecież to o twoje dziecko chodzi. A woźny... cóż, pominę go xD
OdpowiedzUsuńTeż jestem zadowolona z takiego stanu rzeczy:)
OdpowiedzUsuńStarsze dzieci są zdecydowanie bardziej chaotyczne i różne rzeczy się dzieją na tych szkolnych korytarzach. W mojej szkole dolne piętro było dla tych młodszych klas a dwa kolejne dla starszych. Dobre rozwiązanie, ale niestety nie każda szkoła ma takie warunki.
OdpowiedzUsuńBardzo dobre rozwiązanie:) Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńU Nas są dwa budynki podstawówki, które łączy boisko. W 'Małej Szkole' są klasy 1-2 a pozostałe w dużym budynku. Nie wiem dokładnie jak to wygląda teraz, ale kiedyś każda klasa miała osobną szatnię zaraz przy wejściu do klasy. Nie wiem czy rodzice mogą odprowadzać tam dzieci, ale myślę, że tak. Kwestie bezpieczeństwa kwestiami bezpieczeństwa, ale moim zdaniem nie ma co popadać w takie skrajności.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam za moich dziecięcych lat, że klasy od 1-3 miały swój korytarz, zupełnie przy wejściu żeby nie trzeba się przeciskać i wieszaki też przy klasie.I jakoś wszystko było ok. Ci "duzi" byli zupełnie z innej strony budynku.
UsuńAż mi się przypomniało jak chodziłam do zerówki i na jednej przerwie, chłopak ze starszej klasy biegł i mnie popchnął, ja wylądowałam na ścianie i ręka zwichnięta... ;/ Szkoła powinna znaleźć jakieś rozwiązanie dla takich maluszków, ktoś kto ich przeprowadza czy coś, bo w sumie, to że dorosłych nie wpuszczają to niby dobrze, ale żeby te dzieciątka tak same się szwędały...
OdpowiedzUsuńTak też zaproponowałam, nawet żeby nadgorliwy woźny swoja nadgorliwość przelał na bezpieczne przeprowadzenie dzieci przez niebezpieczny korytarz. Nie przeszło.
UsuńU nas z kolei nikt nikogo nie pilnuje..... Drazni mnie, że KAŻDY może wejsć do szkoły! te maluchy nie są nijak oddzielone od starszaków! Jednak takie matki kwoki, które warują u nas pod drzwiami klasy kiedy nauczycielka odprowadza po lekcjach dzieci do szatni i sa pod jej opieką - drażnią mnie! Nauczycielka tyle razy prosiła, by czekać w szatni, bo potem dzieciaki jej się rozchodzą i ona nie ogarnia gdzie które jest! Tu ma rację, ale jesli nie czeka PRZED zajęciami na dzieci to rodzic POWINIEN miec prawo odprowadzic tego malca pod klasę!
OdpowiedzUsuńOgólne założenie jest bardzo dobre, nikt obcy nie może kręcić się po szkole ale idzie to zorganizowaś w taki sposób żeby i wilk był syty i owca cała:)
OdpowiedzUsuńOtóż to :)) Dziś klasa mojej córki miała zastępstwo, pojechałam po córkę zabierając też sąsiadkę...nauczycielka nawet nie wie kiedy i jak dziewczynki zniknęły ze szkoły :( Cóż, tak mógł jej zabrać ktokolwiek!! Na szczęście dziewczyny są kumate :)
UsuńBrawo! Czasem człowiek nie zapyta, nie porozmawia a narzeka na 102...super to załatwiłaś :)
OdpowiedzUsuńLubię sytuacje jasne i klarowne. Szkoda tylko,że tak się zdenerwowałam:)
OdpowiedzUsuńU nas tez nie wpuszczają, a pani woźna to postrach wszystkich dzieci. Poki co młody w zerówce, ale wejście klasy od 1-3 maja wspólne z zerówkami przedszkolnymi wiec widze jak to wygląda i wcale nie spieszy mi się go puszczac do szkoly
OdpowiedzUsuńNie dziwię się:)
Usuńco za głupota. nie wolno , phi.. a co to.. więzienie? że się na widzenie tylko przychodzi...
OdpowiedzUsuńTak to wygląda:) Ani kroku dalej:)
UsuńGratuluję postawy! tak powinien zachować się każdy rodzic, któremu nie odpowiadają zasady w szkole, a do tego wręcz śmieszne zasady.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Również mi się tak wydaje:) Pozdrawiam także:)
OdpowiedzUsuńBrawo matka lwica! :) Super, jak rodzic ma odwagę walczyć z systemem. Bo okazuje się, że chociaż chciałaś sprawę rozwiązać sposobem, to napotkałaś mur. Swoją droga uwielbiam te Twoje posty "szkolne", jakoś tak uświadamiam sobie ile to mnie czeka i że trzeba już rosnąc w siłę. :D
OdpowiedzUsuńCiszę się:)
UsuńA może szkole chodzi o to, aby dzieci były bardziej samodzielne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak o to własnie chodzi, tylko ktoś zapomniał, że to są dzieci 6 letnie, na dobrą sprawę jeszcze przedszkolne.
UsuńCzytam i oczom nie wierzę! Co to za głupie pomysły! A dzieci to nie brudzą? Prędzej bym takie małolaty posądziła okradzież niż dorosłych. Jak dla mnie to paranoja. Dobrze, że u nas takie małe dzieci są w oddzielnym budynku i nigdy nikomu do głowy nie przyszło żeby zabraniać rodzicom odprowadzać je do sali.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Poza tym przecież można wprowadzić identyfikatory, czy też spisywać przy wejściu i jest cała inna gama rozwiązań:)
UsuńRozmowa potrafi "góry przenosić"! Bezpieczeństwo dziecka na 1 miejscu i juz!
OdpowiedzUsuńTeż jestem za rozmowami i odpowiednią argumentacją:)
Usuń