Strony

piątek, 29 maja 2015

House-manager


Trzeba spojrzeć (nie)prawdzie w oczy. W opinii naszego społeczeństwa a przynajmniej  jego części, kobieta-matka siedząca w domu z dziećmi to: obibok, pasożyt, darmozjad, czy co tam jeszcze. Może niektórzy nie mówią o tym głośno ale na pewno sobie coś tam myślą.

Wielokrotnie spotykałam się z takimi opiniami zarówno wtedy, jak mając jedno dziecie pracowałam jak i mając sztuk troje siedziałam (choć ciężko tu mówić o siedzeniu) w domu.
Słyszałam zdania:   ... ale ty masz dobrze, nie musisz wcześnie wstawać, możesz się wyspać, nie idziesz nigdzie do pracy, możesz robić co chcesz, możesz pooglądać sobie TV, poczytać książkę …. poćwiczyć z Chodakowską (z TV)…

Heeeelołł ... jakie „nie musisz wcześnie wstawać?”…  Pobudka 6:30, zagęszczanie ruchów, bo do przedszkola a że dwoje zbuntowanych trzeba ogarnąć to trochę trwa, dziecie nastoletnie na szczęście samo się ogarnia. W weekend szał jest: pobudka 7:00, tak wstają dzieci ( wraz z wiekiem czas spania się wydłuża). Jakiś czas temu była to 5:00.

… „Wyspać się ?” … Sen jest przerywany co chwilę, bo albo pić albo siku albo przykryj mnie kołdrą albo coś mi się przyśniło. Odkąd dzieci sztuk trzy u mnie na stanie, ani jedna noc nie była przespana w całości. Regularnie jestem budzona co dwie godziny, co trzy. Czasami prześpię w ciągłości z 4 godziny. Wiem, że inne mamy wielodzietne też tak mają. A i od jednego dziecia, tak do tych dwóch lat, też są budzone.

…”Nie idziesz nigdzie do pracy”… nie no spoko samo się posprząta, wypierze, rozwiesi, przeleci mopem podłogi, zrobi się obiadek, wyprasuje, samo się zawiezie, przywiezie do przedszkola, pojedzie do lekarza, bo dzieci dość często (ZA CZĘSTO) chorują - to się nazywa nabywanie odporności. Ok. Tu akurat się zgodzę, że matka pracująca musi to samo zrobić pracując jeszcze zawodowo. Choć z doświadczenia wiem, że jakoś tak się przyjęło wśród opiekunek, babć, że to pranie rozwieszają i składają jak wyschnie w ramach swoich obowiązków. Czasami opiekunka nawet ogranie chałupę, czy tam coś upichci.

... „pooglądasz sobie TV?”... o czym w ogóle mowa? Nie pamiętam kiedy wieczorem oglądałam film, zazwyczaj odpadam za wcześnie ze zmęczenia. W ciągu dnia?...  nie ….. no jasne w przerwie między pichceniem a rozwieszaniem prania, podczas mycia podłogi, przy awanturującym się dzieciu, bo chce oglądać świnkę Peppe, czy coś tam.

… „poczytać książkę” … tak w nocy … jak wszyscy śpią.

...”poćwiczyć z Chodakowską?”…chyba, że Chodakowska zabierze na spacer moje najmłodsze dziecie a ja w tym czasie poskaczę sobie w spokoju przed TV.

 A już najlepsze jest zdanie, często wypowiadane w kontekście mamy siedzącej w domu…, że mąż zarabia na kurę domową … ten tekst częściej niż zawsze mnie rozwala. Jakie mąż zarabia na żonę siedzącą w domu z dziećmi? Zarabia co najwyżej na rodzinę to po pierwsze, po drugie, to że kobieta siedzi w domu wynika bardziej z tego, że nie opłaca jej się wracać do pracy i zatrudniać opiekunki ( nawet po pójściu dziecka do przedszkola, tylko bardzo elastyczny pracodawca pozwoli na branie tylu L-4 z powodu owego nabywania odporności, czyli chorób). Opiekunka w okresie wczesno dziecięcym to instytucja konieczna (jeśli myślimy o szybkim powrocie do pracy). Opiekunka do jednego dziecka to koszt rzędu, w mieście średniej wielkości bynajmniej, 5-8 zł za godzinę (tyle obecnie oferują mamy na olx.pl). Miesięcznie (za 8 godzin dziennie) 800-1200 zł. – minimum. Do więcej niż jednego dziecka, pewnie stosunkowo więcej. Po odjęciu kosztów opiekunki, kosztów na dojazdy do pracy, z mamy wynagrodzenia zostaje …. na waciki? Chyba, że kurcia domowa zarabiała przed porodem z 7 tysi i więcej na łapkę, to chętnie pewnie niejeden kogut domowy zostanie wtedy w domu ale wówczas mówi się: jaki trendy, jaki nowoczesny tata, korzysta z tacierzyńskiego, pozwalając żonie robić karierę. Nikt nie powie: … ale obibok.

Chyba, że mamy babcie!  I to jest cudowne rozwiązanie. Nie dość, że chowa jak swoje, kocha i rozpieszcza to jeszcze nie bierze za to kasy, ewentualnie nie tak dużo jak opiekunka. A rodzice mogą sobie pracować bez wyrzutów sumienia.

Ile zarabia kura domowa, wolę house manager (lepiej brzmi)?

Pranie, gotowanie, sprzątanie w garażu. Ile są warte te drobne obowiązki? Główny Urząd Statystyczny podliczył to. Przeciętna miesięczna wartość pracy domowej wykonywanej przez kobietę przekracza 2100 złotych a przez mężczyznę 1200 złotych.

GUS przedstawił wyniki badań robionych wyjątkowo rzadko. Raz na 10 lat urząd analizuje " budżet czasu ludności".

Pomijając cały aspekt finansowy siedzenia kobiety w domu z dziećmi i to czy rodzina ma  osobistego „sponsora” w postaci męża, ojca czy nie, czy można to nazwać pracą, czy nie, … trzeba wziąć jedno po uwagę.

Ujmę to tak.

Byłam mamą pracującą na cały etat, zostawiającą dziecia (już 4 miesięcznego) z opiekunką, wracającą z pracy do domu pod wieczór. Byłam również house -managerem potocznie mówiąc kurą domową poświęcającą cały swój czas rodzinie, dzieciom, sprzątaniu, gotowaniu, trochę tam mężowi.

Wnioski moje są takie.

Przy pierwszym moim macierzyńskim doświadczeniu,  wyrwana z pracy ( do ostatniego dnia ciąży pracowałam) po porodzie i opiece nad dzieciem do 4 miesiąca marzyłam o tym, żeby jak najszybciej wrócić do  pracy. Z prostego powodu. W pracy odpoczywałam. Odpoczywałam od kup, płaczu, zupek, ubabranych bluzek, marudzenia, garów, mopa, pralki itd. każda mama wie o czym mówię. Uśmiechy, przytulania od mojego dziecia odbierałam po powrocie z pracy do domu. Wtedy dziecię wytęsknione nie miało czasu na marudzenie. Sprzątałam raz w tygodniu ( na więcej nie było czasu) gotowanie wcisnęłam  w wieczór. Była zachowana u mnie równowaga psychiczna.

Siedząc z dziećmi w domu ( z własnej nieprzymuszonej woli) po pewnym czasie zaczęło mi brakować powietrza. Byle wyjazd do marketu, kursowanie między regałami regenerowało moje siły witalno-emocjonalne. Wizyta u fryzjera urosła do rangi najcudowniejszego wydarzenia dającego mega odprężenie. Korki na ulicach były czymś wyjątkowym, bo mogłam nareszcie w samochodzie posłuchać ulubionej przeze mnie muzyki bądź pobyć ze swoimi myślami sam na sam.

To wychodzenie do pracy daje kobiecie, nie tylko spełnienie zawodowe, poczucie niezależności finansowej … to wszystko pikuś w porównaniu do równowagi psychicznej. Możesz kochać najbardziej na świecie swoje dzieciaki i na pewno tak jest! Ale jak jesteś z nimi 24 h opiekujesz się , gotujesz, pierzesz, sprzątasz, karmisz, wstajesz kilka razy w nocy, pielęgnujesz podczas choroby, cały czas w napięciu, bo pilnować np. dwulatka to tak jak będąc początkującym kierowcą przejechać centrum Szanghaju bez nawigacji - takie skupienie uwagi musi być. To w pewnym momencie wymiękasz.

Dlatego też ja patrzę z podziwem na kurę domową, która przecież nie ma wolnego weekendu ani nie może wziąć urlopu …a Alicja również nie zrozumie, że mama chora i musi chyba jednak wziąć jeden dzień wolnego ( Alicja ta z reklamy ….) Kura domowa nie idzie do pracy, gdzie może wypić ciepłą kawę, pogadać choć chwilę z koleżankami i myśli oderwać od swojego kurnika. Kura domowa nie dostaje premii i awansu ani pochwały od szefa…..

Moje drogie house- managers, robicie kawał dobrej roboty. I to charytatywnie.

Źródło:  Biznes w Interia.pl „ Ile jest warta praca domowa wyliczył GUS”,

Poniżej rekrutacja na stanowisko: „dyrektor operacyjny”

 

6 komentarzy:

  1. oj.... ja lubię siedzenie w domu coraz bardziej :) Od stycznia po 15 latach moją decyzją zostałam w domu . Na początku miałam wątpliwości ale teraz coraz bardziej mi się to podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu ktoś docenia człowieka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, ze sama mama jeszcze nie jestem, to widze to po wlasnej Mamie... Zawsze byla w domu i dopoki troche nie podroslam to nie rozumialam jak wiele robi w domu... Ciesze sie, ze ktos o tym napisal! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się cieszę, że jako nie-mama widzisz takie rzeczy i potrafisz docenić swoją mamę. Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)