Strony

wtorek, 19 lipca 2016

(Nie)toksyczne rodzeństwo.

Często słyszę od ludzi z mojego bliskiego lub dalszego otoczenia, znajomych, mojej fryzjerki, pani z osiedlowego sklepu, że nie mają dobrych relacji z rodzeństwem.


O wiele częściej spotykają się z kuzynostwem, ze znajomymi niż z rodzonym bratem lub siostrą. Są też takie sytuacje, że rodzeństwo w życiu dorosłym całkowicie zerwało ze sobą kontakt.
Na moje pytanie: ... dlaczego co było powodem kłótni?
Często pada odpowiedź: ... nie pamiętam już, to było dawno temu.
Po zadaniu pytania kolejnego: ... ale nie jesteś ciekawa co u Twojego brata słychać, jak mu się wjedzie?
Pada odpowiedź: ... nie, a po co mi to wiedzieć ,tak mi jest dobrze.

Takie sytuacje są bardzo częste. Albo rodzeństwo jest skłócone albo mają toksyczne relacje i nie czują się dobrze w swoim towarzystwie.

Ze świecą szukać zgodnego, kochającego się rodzeństwa. Jeśli Masz takie, to się ciesz i podziękuj rodzicom.

 
Mam 3kę dzieci.
 
Zastanawiam się co tu zrobić, żeby relacje między nimi były dobre, również w wieku dorosłym. Czy to jest możliwe? Jak chować, wychować, jakie wartości przekazać, jak postępować w obliczu nieustannej (nieuniknionej) walki i rywalizacji, jak rozwiązywać spory między nimi, tak aby również potrafili robić to jako dorośli ludzie, jak wszczepić możliwość braku chorej zazdrości w wieku dorosłym? Bo przecież olbrzymia masa relacji między rodzeństwem rozpada się właśnie przez zwykłą zazdrość:

... On/Ona w życiu ma lepiej, zawsze był/a chwalony/a przez rodziców ... nic dziwnego, że ma lepszą pracę, stanowisko i zarobki, ma dom i poukładaną rodzinę... a ja nie! ...

Zdarzało mi się coś takiego usłyszeć. I to więcej niż jeden raz.

Oni są super ale osobno.

Czasami bywa tak, że rodzeństwo jest super, ale każde z osobna, jak są razem zmieniają się diametralnie w zupełnie innych ludzi. Zwłaszcza przy rodzicach zachowują się dziwnie, inaczej, jakby tkwili w tamtym dziecięcym jeszcze świecie, nawet używają grypsów z tamtego czasu niezrozumiałych dla innych. Popisują się przed sobą i zachowują się nienaturalnie dla otoczenia.

Czasami bywa tak, że...

... osoby które w dzieciństwie były traktowane przez rodziców (nawet nieświadomie, bo były np. starsze i zaradniejsze) "na drugim planie", są pełne kompleksów, nie wierzą w swoje możliwości, nie potrafią walczyć w życiu o to, na czym im zależy najbardziej, odpuszczają z byle powodu, oskarżając o taką sytuację brata lub siostrę.

Bycie rodzicem to poważna sprawa.
 
To my kreujemy przyszłych dorosłych, to my pokazujemy jak się zachować w obliczu konfliktu, to my uczymy jak rozmawiać, nie zamiatając problemu pod dywan, jak osiągnąć konsensus. Jak życzyć dobrze innym, jak się troszczyć o siebie, jak nie być zazdrosnym o sukcesy najbliższych osób, jak nie cieszyć się z ich porażek...

I pytam jak to zrobić?
 
Poszukuję patentów na mądre wychowanie. Nie chcę, aby moje dzieci w przyszłości traktowały siebie jak rywali, prędzej czy później takie relacje będą toksyczne! I nigdy nie wyjdą.

Logiczne przecież jest, że jeżeli ktoś czuł się przez połowę swojego życia w cieniu brata lub siostry, to w momencie gdy jest dorosły kontakty ogranicza albo zrywa, bo już nie musi być w cieniu!

Jak mądrze wychować bez "bycia w cieniu", bez rywalizacji, z kłótniami, bo to nieuniknione, ale tez z umiejętnością rozmawiania, rozwiązywania konfliktów, z umiejętnością "wyciągania ręki" a nie unoszenia się chorą czasami dumą i milczenia przez lata, w najlepszym wypadku przez miesiące.

Tak sobie myślę:

Punktem wyjścia zapewne jest nasze zachowanie – rodziców i pokazanie dzieciom, że owszem są kłótnie, ale ważna jest szczera rozmowa o problemie i umiejętność dogadywania się. Dzieci uczą się od rodziców, przez ich obserwację.

Myślę również, że nie bez znaczenia jest nauka rozmowy między dziećmi po ich konflikcie, może nie po każdym, bo dziennie musielibyśmy z 15 razy przeprowadzać rozmowy (przynajmniej tak jest u nas), ale chociaż co jakiś czas, żeby dzieci wiedziały, że jest możliwość dogadania się, trzeba tylko chcieć. W takich sytuacjach staram się być nie sędzią a mediatorem w sporach między dziećmi. Bycie mediatorem jest trudniejsze bardziej czasochłonne. O wiele łatwiej jest osądzić i dać karę, niż wysłuchać jednej i drugiej strony, pokazać możliwe rozwiązania, po czym doprowadzić do porozumienia.

No i nauka, mozolna, codzienna nauka: szacunku, tolerancji, wyzbycia się zazdrości, nauka życzliwości, radości z sukcesów innych ...

Staram się unikać porównywania dzieci. Wydaje mi się, że to nie jest dobre. Każdy rozwija się w swoim czasie, każdy jest indywidualną jednostką, osobowością, która niekoniecznie musi powielać zachowanie brata lub siostry. Chciałabym, aby moje dzieci były sobą, a nie kopią starszego rodzeństwa. Nie chcę, aby konkurowały ze sobą. Nie chcę, aby w życiu dorosłym ścigały się: kto lepiej, kto bardziej, kto szybciej! Takie ściganie spala i powoduje, że bardziej skupiamy się na życiu konkurenta niż na swoim.

Nie faworyzuję, nie cierpię faworyzacji!

Dzielę wszystko na trzy, po równo.

Poszukuję...

Cały czas poszukuję patentów co zrobić, jak postępować z dziećmi, żeby w przyszłości byli najlepszymi kumplami, a nie wrogami.

Nie jestem psycholożką, jestem zwykłą mamą, ale mam świadomość że dużo ode mnie (od męża mojego) zależy. To my, mamy wpływ (chociaż w części) na to, jakie będą relacje między Nimi w przyszłości. I chcę żeby były jak najlepsze. 

Macie jakieś swoje patenty a może znacie fajną literaturę na ten temat?


 

29 komentarzy:

  1. Przykre to ale moje i mojego brata drogi rozeszły się jakoś z upływem lat. Mieszkamy parę kilometrów od siebie a widziałam go ostatnio jakieś 3 lata temu.
    Nie wiem co jest powodem albo wiem tylko nie umiem tego naprawić na pewno największym problemem jest różnica wieku 15 lat, przez to nasze drogi mijały się i tak już pozostało.
    A teraz sama mam dzieci z taką różnicą wieku i już od dawna główkuję co zrobić aby w ich przypadku sytuacja nie powtórzyła się :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak rola rodzica i całe szczęście, że zdajemy sobie z tego sprawę, że sporo od nas zależy:)

      Usuń
  2. Na pewno rozmowy i dawanie przykładu :) jeśli będziecie im tłumaczyć, że rodzeństwo to ważna "instytucja", pokazywać jakie relacje powinny być to im tow główkach zakiełkuje :) Mam siostrę, młodszą o sześć lat, zawsze była ....faworyzowana to za mocne słowo, ale miała lepiej ode mnie :) Zawsze traktowana ulgowo, ja jednak jestem teraz silniejsza od niej. Widujemy się, mamy ze soba kontakt! Nasze dzieci razem sie wychowuja można powiedzieć a ja dbam o relację córki z kuzynami, bo ona z kolei rodzeństwa nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to super, ze Macie z siostrą takie relacje:) Rozmowy z dziećmi i dawanie przykładu jest dobre na 100%:)

      Usuń
  3. Dokładnie z tym samym problemem się borykam...większość dorosłych, których znam, nie utrzymuje kontaktów z rodzeństwem i bardzo staram się nie dopuścić do tego u swoich dzieci... Strasznie trudna sprawa, ale przede wszystkim uczę ich dogadywania się i próbuję każdemu wszystko dawać po równo. Zaszczepiam w nich uczucia pozytywne i modlę się każdego dnia, aby wyrośli na dobrych i życzliwych ludzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W świecie dorosłych to częste zjawisko. To prawda. Myślę, ze dobrze się jest trochę się nad tym zastanowić w kontekście naszych dzieci:)

      Usuń
  4. Z moją siostrą zawsze miałam raczej kiepski kontakt, byłyśmy zupełnie różne i tak naprawdę niewiele nas ze sobą łączyło. Tak pozostało aż do dziś - i nie sądzę , by miało się to w przyszłości zmienić. Ale kiedyś zdarzyło nam się szczerze porozmawiać i wyszło na to, że każda z nas miała w dzieciństwie wrażenie, że ta druga była w jakiś sposób przez rodziców faworyzowana i stawiana na pierwszym planie. Podobnie jest między moim mężem a jego rodzeństwem. Moim zdaniem bardzo trudno jest tego uniknąć - bo nawet jeśli człowiek bardzo się stara to pewne rzeczy robi nieświadomie, albo dzieci w przyszłości same sobie coś dopowiedzą i wysnują wnioski niekoniecznie zgodne ze stanem faktycznym. Niemal zawsze któreś będzie czuło się pokrzywdzone albo bagatelizowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że jest sporo rodzeństw, które nie mają dobrych relacji między sobą ale z drugiej strony przecież zdarzają się rodzeństwa fajne, kumpelskie i zastanawiam się jak poprowadzić w wychowaniu dzieci aby do tego doprowadzić.
      Masz racje jest to bardzo trudne!:)

      Usuń
  5. Szczerze tez dostrzegam ze malo ludzi ma dobre kontakty. I sama chcialabym zeby moje dzieci mialy dobre stosunki i licze ze tak bedzie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako dzieci z siostrami nie cierpiałyśmy się, ciągle kłótnie i nawet się biłyśmy... a gdy każda poszła w swoją stronę kontakt mamy bardzo dobry, nie wyobrażam sobie jakbym ich nie miała, zawsze jest do kogo pojechać na kawkę, ploteczki, gorzkie żale :)
    I wydaje mi się, że przykład idzie z góry, mój tata ma sześcioro rodzeństwa i ze wszystkimi utrzymuje kontakt, to samo u mojej mamy. Zawsze od małego jeździliśmy odwiedzać rodziny, zabawy z kuzynostwem zapamiętam do końca życia. W głowie zapisany mam pozytywny obrazek rodziny, ten z przed lat i taki kontynuujemy i taki chciałabym dla moich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest to. Chciałabym żeby moi też byli kumplami i odwiedzali się, żeby były pozytywne emocje między nimi:)

      Usuń
  7. Faworyzowanie dzieci to najgorsze co można zrobić. Obserwuję takich ludzi, już jako dorosłe osoby i muszę stwierdzić, że smutne jest to co zrobili w przeszłości rodzice. Ja z moim bratem darłam koty codziennie- jak mieszkaliśmy razem. Teraz co prawda mieszkamy od siebie daleko, ale wiem, że w każdej sytuacji i sprawie mogę liczyć na pomoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda, faworyzowanie jest wstrętne. Dorosły nie potrafi sobie z tym poradzić a co dopiero małe dzieci.

      Usuń
  8. Często jest też tak, że jak rodzeństwo "wyfruwa z rodzinnego gniazda" to dopiero wtedy zaczynają się dogadywać, tęsknić za sobą i ogólnie relacje nawet jeśli w przeszłości były nie najlepsze, oczyszczają się i ulegają poprawie.Ale... tylko jak dzieli ich odległość i nie widują się za często i za długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na razie mój Syn nie ma rodzeństwa. Ale sama mam trójkę. Mamy fajne relacje, ale nie wiadomo co będzie za lat 10. Go są bardzo delikatne więzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie delikatne a powinny być silne prawie tak jak z rodzicami!

      Usuń
  10. Ja tam żadnych patentów na wychowanie rodzeństwa nie mam, bo na razie jedna córa jest. Ale z moimi siostrami mam dobry kontakt, mimo że one w Polsce, a ja w Irlandii. A moja babcia miała super dzieci - co roku w sierpniu cała czwórka zjeżdżała się do babci ze swoimi rodzinami (czyli moimi kuzynami i kuzynkami) i takie zjazdy najlepiej wspominam ze swojego dzieciństwa. Do tej pory mama i jej rodzeństwo spotykają się co jakiś czas - już bez dzieci, bo one dorosły i mają swoje rodziny. Mam nadzieję, że za 10 czy 20 lat ja i moje siostry też tak się będziemy trzymać razem!

    OdpowiedzUsuń
  11. Z moją młodszą siostrą w dzieciństwie bywało różnie. Z wiekiem się poprawiało. Od kiedy mieszka poza krajem jesteśmy w kontakcie online praktycznie każdego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja osobiście mam rodzeństwo i kontakt jest super, Mąż natomiast ma jedną siostrę i kontaktu zero. Moim zdaniem nie ma na to recepty, patentu. To zależy od tego jak się życie potoczy.
    Osobiście chciałabym, żeby moje dziecko rodzeństwo miało i się razem trzymali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie ten patent jest i tkwi w rodzicach, ich podejściu do wychowania rodzeństwa!:)

      Usuń
  13. Ja póki co dogaduje sie z siostrą. I nie wygląda na to, by to sie zmieniło. Ale wiadomo, że życie rózne figle płata. Ale tak jak piszesz - po równo, dzieci z biegiem lat będą to doceniać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. nie wyobrażam sobie życia bez mojej siostry, jest moim największym powiernikiem i przyjacielem, pomimo, że tak naprawdę w przeszłości, w dzieciństwie różnie bywało z uwagi na różniące nas 5 lat. Z koleji moje dzieci to jeden team, uwielbiają się, bawią się i łobuzują każdego dnia razem. Ale tak ja napisałaś, w życiu różnie bywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Masz takie relacje z siostrą. Tak właśnie powinno być:)

      Usuń
  15. Cieszę się, że mam siostry, choć muszę przyznać, że nasza relacja do najłatwiejszych nie należy. Jak się spotykamy to zawsze musimy się pokłócić. Na szczęście złość szybko przechodzi.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)