Strony

piątek, 28 sierpnia 2015

Magiczne "6"

Mam stracha jak nie wiem co. A co będzie gdy...? ale czy na pewno będzie wszystko ok? czy tam dopilnują, czy tam podpowiedzą? A co będzie jak...?


Jestem mamą sześciolatka. Tak mam w porach, tyłkiem robię dancehall z nerwów, boję się jak nie wiem co. Jak zbaczyłam mojego dziecia z plecakiem nowym, większym od jego plecków coś mi stanęlo w gardle. Dzieć cieszy się jak nie wiem co, ciągle pyta kiedy kiedy do szkoły pójdę! A ja nie chcę!
Możecie mnie przekonywać, że da radę i wiem że da, że wszystko w porzo będzie ale ja i tak się stracham. Bo dzieć taki mały a tam w szkole wielkie mury, bo prowadzony do tej pory za rączkę a tam puszczony luzem, sam będzie podczas przerw wśród tych olbrzymów (straszych uczniów).
O Matko Jedynaczko! i bez kitu nawet.
MEN przekonuje, zapewnia, uspokaja:
"...W większości krajów europejskich 6-latki uczą się w pierwszej klasie. Spośród 202 państw, 134 wysyłają 6-latki do szkół. Sześciolatki (lub młodsze dzieci) idą do pierwszej klasy w 22 krajach Unii Europejskiej. Jest tak np. w Austrii, Belgii, Niemczech, Czechach, Danii, Francji, Hiszpanii, Irlandii, Luksemburgu, Portugalii, Rumunii, na Słowacji, Słowenii, na Węgrzech oraz we Włoszech. Na Cyprze, w Grecji, Holandii i Wielkiej Brytanii do szkół trafiają już pięciolatki. Ostatnio zdecydowały o tym Norwegia, Dania i Słowenia. Polska nie jest więc odosobniona. "
No i fajnie.
"Już w tej chwili przepisy dotyczące możliwości odraczania dziecka dają dużą swobodę rodzicom. Jeśli rodzic uzna, że jego sześcioletnie dziecko nie poradzi sobie w pierwszej klasie, może udać się do poradni psychologiczno-pedagogicznej i poprosić o badanie dziecka. Jeśli opinia poradni potwierdzi obawy rodzica to on, a nie dyrektor szkoły, decyduje, by nie posłać dziecka do szkoły. Ponadto rodzic do końca grudnia może cofnąć swoje sześcioletnie dziecko ze szkoły."
Wolałabym jednak nie cofać ... ale dobrze w razie czego, że taka mozliwość istnieje.
"Posłanie 6-latka do szkoły wcale NIE oznacza zabierania mu dzieciństwa. Dzieci w pierwszej klasie uczą się poprzez zabawę. To nie są sztywne lekcje jakie my – dorośli pamiętamy z naszego dzieciństwa. Dzieci mają do dyspozycji kąciki do zabawy i odpowiednie meble. Nie obowiązuje ich też 45 minut przeznaczone na lekcję. Siedzą w klasie tyle ile nauczyciel uzna za celowe, pozostały czas mogą spędzać na spacerach, na boisku itp."
Jak będzie inaczej opowiem!
"O sukcesach edukacyjnych dzieci stanowi długość czasu edukacji szkolnej oraz wiek jej rozpoczynania. Dziecko, którego rozwój jest pobudzany poprzez wcześniejsze rozpoczęcie nauki w szkole, rozwija się szybciej niż dziecko w tym samym wieku, które później idzie do szkoły. Dzieci, które idą wcześniej do szkoły, zyskują wcześniejszy dostęp do lepszej niż w przedszkolu infrastruktury naukowej (zyskują darmowa naukę języka obcego i zajęcia pozalekcyjne), sportowej (boiska i place zabaw) i informatycznej."
No i super.
Ze wszystkich badań prowadzonych od 2011 roku czy nawet jeszcze wcześniej wynika, że jest wszystko ok i nie trzeba się przejmować.
"Najważniejsze wnioski z badań:
  • dzieci rozwijają się bez względu na to, gdzie się uczą: w „zerówce” przedszkolnej, szkolnej czy w I klasie;
  • sześciolatki na koniec I klasy osiągnęły taki sam poziom umiejętności matematycznych co siedmiolatki;
  • sześciolatki uczęszczające do I klasy zrobiły największy postęp w czytaniu i matematyce,
  • największy rozwój wszystkich umiejętności zaobserwowano u najsłabszych dzieci.
Wyniki badań Najwyższej Izby Kontroli z 2014 r.:
  • wszystkie objęte kontrolą szkoły zatrudniają kadrę nauczycielską wykwalifikowaną do kształcenia najmłodszych uczniów;
  • wszystkie objęte kontrolą szkoły posiadają sale lekcyjne potrzebne do prowadzenia zajęć z sześciolatkami;
  • 98 proc. skontrolowanych szkół ma gry i zabawki dydaktyczne;
  • 90 proc. skontrolowanych szkół ma zgodne z wymogami ergonomii meble uczniowskie;
  • W 97 proc. skontrolowanych szkół jest zapewniona opieka świetlicowa;
  • W 91 proc. skontrolowanych szkół są miejsca zabaw dla dzieci;
  • W 71 proc. skontrolowanych szkół są place zabaw dla najmłodszych;
  • W 80 proc. skontrolowanych szkołach liczba uczniów w oddziale klasy I nie przekraczała 26 uczniów;
  • W 81 proc. skontrolowanych szkołach są odrębne szatnie dla najmłodszych dzieci;
  • W 67 proc. skontrolowanych szkołach są odrębne toalety dla najmłodszych uczniów."
I pięknie. Gdybym mogła wybierać zostawiłabym absolutnie dziecia mojego jeszcze w przedszkolu. Dlaczego? Bo uważam, że rok to kawał czasu, bo tak i już. Pewnie sporo rodziców na moim miejscu zrobiłoby tak samo. Czemu nie odroczyłam? Bo uważam, że podoła ale strach mój jest. Nie widziałam podstaw do odroczenia, przedszkolanki również. Zależy mi tylko na jednym: żeby dzieć był szczęśliwy, uśmiechnięty a przede wszystkim żeby nic nie odbywało się na siłę i żeby w przyszłości nie chadzać po poradniach psychologiczno – pedagogicznych, jak się okaże np. że rozwój emocjonalny i społeczny nie idzie w parze z rozwojem intelektualnym. Właśnie o te relacje boję się najbardziej. Relacje ze starszymi uczniami.
Byłam w szkole na zebraniu wszystko wygląda jak najlepiej. Nie nastawiam sie jakoś źle i wierzę, że będzie wszystko dobrze ale w portkach mam!
Dość istotne info dla rodziców sześciolatka znajduje się tutaj
Powodzenia życzę Wam (rodzice sześciolatków szkolnych), sobie, no i naszym dzieciaczkom, które za chwilę znajdą się w nowej rzeczywistości.
Idę po 3 kilo melisy!
 
źródło: men.gov.pl

6 komentarzy:

  1. Szkoła naprawdę da się lubić :) I nie mówię tego bo tak trzeba ale dlatego, że tak jest. W tamtym roku posłałam syna do szkoły co prawda 7 latka ale z października więc prawie jak 6 latek i do tego z problemami logopedycznymi. W klasie połowa to 6 latki. Nie widziałam różnicy między nimi. Nikt nie odstawał od grupy.
    A o tym, że szkoła jest fajna oczami moich synów pisałam w poście http://kolorowamatka.pl/7-razy-tak-za-szkola/
    7 plusów i kilka minusów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie "Strach ma wielkie oczy" ale mimo wszystko jest. Wiesz jak jest: nagle Ci dzieć dorośleje, wypuszczasz Go w świat i On TAM - SAM itd. :):) Najbardziej to się boję o te relacje ze starszymi uczniami.

    OdpowiedzUsuń
  3. I najchętniej by się zostawiło to dziecię w domu. Tak do 18... ;p
    Ja się nie powinnam odzywać, bo mam stresa nawet na głupim placu zabaw, za każdym razem, gdy moje dziecię jest źle traktowany odzywa się we mnie wilczyca, która za wszelką cenę będzie chronić swoje młode. ;)
    A jeśli chodzi o starszych uczniów, to kiedyś dzieć Twój będzie musiał mieć z nimi jakikolwiek kontakt, nie unikniesz tego. Chcemy jak najlepiej, ale musimy pamiętać, że nie damy rady ochronić dzieci przed wszystkim. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy dzień w przedszkolu też przeżyłam. To tak już chyba te mamy mają :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko przede mną. Już się boję jak to będzie za rok, gdy wystartuje do zerówki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Damy radę, nie my pierwsze nie ostatnie!
    Pamiętam jak mój najstarszy, obecnie nastoletni dzieć, zaprowadzony do przedszkola pierwszego dnia szczęśliwy i zadowolony był i ja wracałam sama i ryczałam jakbym cebulę kroiła. Się osamotniona czułam. Jak wróciłam do domu była taka cisza, że aż głupio :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)