My na Sylwestra a dzieci...?
"Przechowalnia" dla dzieci. Wcale
nie chodzi tu o dom babci i dziadka, czy ukochanej cioci.
Są
takie punkty, czasami przy prywatnych przedszkolach, czasami w
domkach jednorodzinnych, czy przy małych salach zabaw, gdzie można
oddać dziecko na jedną noc.
Jeśli
nie mamy dziadków, którzy zajmą się pociechą albo opiekunki (naszej), czy
życzliwej cioci, możemy skorzystać z takiej opcji. Oddać dziecko na
jedną noc a samemu iść potańczyć, pobawić się, do samego rana.
Super! A co należy się nam!
Na
portalach ogłoszeniowych są również ogłoszenia osób, które
zajmą się dzieckiem na jedną noc. Ceny wahają się od 20 do 25
złotych za godzinę (w mieście średniej wielkości). Czy to dobra
opcja? Zależy to na pewno od wieku dziecka. Chociaż ja nie
powierzyłabym dziecka bez względu na wiek, osobie której nie znam, tak od zaraz, z marszu. Zwłaszcza gdy powodem byłaby zabawa.
Bardzo
często w przedszkolach czy salach zabaw jest organizowana noc sylwestrowa dla dzieci z różnymi atrakcjami, z noclegiem, wszystko po to aby umilić czas małym uczestnikom.
W
dzieciństwie byłam dzieckiem przedszkolnym. Jak pewnie wielu z nas. Niestety
brak babci, dziadka w miejscu zamieszkania powodował konieczność
oddawania mnie w ferie, w przerwie świątecznej, czy w wakacje do
różnych przedszkoli, ponieważ moje przedszkole akurat w wakacje
było zamknięte. Do dziś pamiętam potężny stres jaki
przeżywałam w związku z pojawieniem się w nowej grupie dzieci
(czasem już zaprzyjaźnionych) z nową przedszkolanką, której nie znałam. Pamiętam jak siedziałam wtulona w kąt i nie chciałam się z nikim
bawić mimo, że przedszkolanki czasami starały się, czasami nie.
Byłam zaprawionym w bojach przedszkolakiem i skąd moja mama mogła wiedzieć,
że zmiana otoczenia, grupy i wychowawcy-opiekuna powodowała u mnie
tak duże przeżycie. Szczerze powiedziawszy nie miała wyjścia, musiała iść do pracy. Oczywiście są różne dzieci i w różny sposób reagują na takie zmiany.
Ponieważ przeżycia z dzieciństwa utkwiły mi w głowie dość mocno (widać musiały być silne), nie odważyłabym
się oddać moich dzieci na jedną noc do takiego miejsca. Mimo, że wierzę
w super organizację takiego wieczoru-nocy. Jeśli już odczułabym gigantyczną chęć zabawy sylwestrowej, to w grę wchodziłaby tylko opieka, którą dobrze znam, ufam i wiem, że dzieci byłby zadowolone. Ewentualnie szukałabym opcji zabawy razem z dziećmi. Wiem, że takie bale też są organizowane.
Odkąd mamy dzieci noc sylwestrową spędzamy w domu i jest równie fajnie jak na wielkim balu. Takie zaliczałam dawno temu i szczerze powiedziawszy nieco zmieniły się moje priorytety, potrzeby. Nie wyobrażam sobie powitania Nowego Roku bez rzucania konfetti w dzieciakami, czy tańca w serpentynach i balonach z moimi bąblami. Wiem, że mój małżon również nie byłby szczęśliwy na żadnym balu sylwestrowym wiedząc, że nasze dzieci czekają na przytulaska noworocznego i na zabawę. W domu też może być fajnie!
To
są piękne chwile a czas na zabawy sylwestrowe dla nas przyjdzie!
Czasami znajomi kuszą ... chodźcie z nami na bal będzie fajnie!
Czasami znajomi kuszą ... chodźcie z nami na bal będzie fajnie!
hmm... tak to już jest jak się ma dzieci, patrzy się na świat przez ich pryzmat. Szczerze? Jest mi z tym dobrze!
Ps. Powyższy punkt widzenia przedstawiony jest na podstawie osobistych przeżyć, potrzeb własnych i obserwacji moich miniaturek:)
A Ty jak spędzasz Sylwestra w tym roku? Bal, czy domówka?
My w domu organizujemy małą imprezke oczywiście z dziećmi :)
OdpowiedzUsuńNie oddalabym dziecka obcym osobą, tylko po to żeby iść się zabawić. Na to przyjdzie jeszcze czas a dziecinstwo naszych dzieci już nie wróci!
... no właśnie i te szczęśliwe, uśmiechnięte buziaki:)
OdpowiedzUsuńOj w pełni się z Tobą zgadzam. Moja córka jest co prawda jeszcze za mała, ale nie wyobrażam sobie zostawić jej w takim miejscu i narazić na stres. My już drugiego
OdpowiedzUsuńSylwestra spędzamy w domu ze znajomymi, bo jedni dziadkowie mieszkają daleko i mała nawet nie jest z nimi na tyle zżyta, a drudzy to jeszcze "małolaty" i sami chcą się pobawić.
Ale też jest fajnie. A zawsze można wybrać się na jakiś bal w karnawale, kiedy "opieka" w postaci dziadków będzie już wyszalana. :D
Dokładnie. A poza tym, średnia mi zabawa: być na balu a myślami z dziećmi!
UsuńCzytam posta, komentarz i... czuję, że jestem na swoim miejscu. My również zostajemy w domu, żeby świętować z dzieciakami. Ale będzie zabawa!
OdpowiedzUsuńNo ba:) Przecież to sama przyjemność!
OdpowiedzUsuńJa spędzam już od kilku lat sylwestra na białej sali. Z tym, że ja chętnie bym gdzieś wyszła, tak bardzo bardzo.. ale nie mam tutaj z kim dzieci zostawić :)
OdpowiedzUsuńJa też czasami mam ochotę na bal ale wiem, że nie bawiłabym się najlepiej. Również wiem, że na bale przyjdzie czas:)
OdpowiedzUsuńMy też odkąd są dzieci wszystkie sylwestry "świętujemy" w domu. Ten też, ale chętnie oddałabym dzieci babci albo zaprosiła babcię na noc ;P Niestety ta opcja u nas odpada na razie. Może za rok. Mi się jednak marzy może nie bal, ale sympatyczna impreza u znajomych albo w kameralnym lokalu :)
OdpowiedzUsuńJa sobie myślę, że przyjdzie i na to czas:)
OdpowiedzUsuńJeśli spędzamy jakoś Sylwestra to zawsze na domówkach i to u osób, u których również jest dziecko :) Dla mnie ta noc nie wyróżnia się niczym szczególnym i tak jak piszesz - dobrze mi z tym, że zostaję w domu i nie idę na "bal" :) W tym roku zostajemy w domciu i już się na to cieszę :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę na domowego Sylwestra!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że są takie miejsca, przechowalnia - o matko jak to brzmi! Dobrze, że ja mam cudownych dziadków, jednych i drugich blisko siebie :) Ale też spędzamy sylwestra w domu, razem z dzieciem :)
OdpowiedzUsuńOczywiście to się tak nie nazywa ale taką funkcję pełni:)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku siedzę w domu. Nie mam dzieci, ale uważam, że masz rację. Sylwester w domu z dziećmi to lepszy pomysł niż bal bez nich :)
OdpowiedzUsuńOczywiście każdy ma indywidualne podejście do tematu.Mi dobrze z powyższym:)
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że najważniejsze jest, aby matka była szczęśliwa. Jeżeli sama dokona wyboru to wszystko jest OK. Gorzej jak czyni to z powodu zewnętrznych uwarunkowań, wywieranej presji czy chęci przypodobania się np. rodzicom, mężowi etc. Najgorzej wychodzi się na poświęceniu.
OdpowiedzUsuńPowiem nawet więcej: najważniejsze aby rodzice byli szczęśliwi dokonując takiego wyboru.
UsuńMy spędzamy Sylwestra na najlepszej możliwej imprezie- napiszę o niej niebawem :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie:)
UsuńMY też balujemy w sylwestra z dziećmi nie widzę innej opcji :*
OdpowiedzUsuńJa nawet nie chcę widzieć innej opcji:)
OdpowiedzUsuńA ja wlasnie pakuje torbę - torby! Amelii i ruszamy w góry ... oby tylko śnieg był aż jestem ciekawa pierwszej reakcji juz takiej świadomej na śnieg, zimę i sanki
OdpowiedzUsuńBędzie super! Fajnie Macie:) Udanego wyjazdu i śnieżnego Sylwestra:)
OdpowiedzUsuńogólnie moim zdaniem w takich "przechowalniach" nie ma nic złego, chociaż zależy od dziecka. jedne są bardziej towarzyskie, szybko się integrują i będą świetnie bawić a inne niestety nie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze nie ma nic złego i zapewne są one tworzone w dobrej wierze, często nawet tej jednej nocy dziećmi zajmują się super pedagodzy. To wszystko zależy od indywidualnego podejścia rodziców i predyspozycji dziecka. Moje absolutnie nie nadają się na coś takiego. Byłby jeden wielki ryk.
OdpowiedzUsuńMój brat z żoną idą na bal i super, niech idą. Nie mają jeszcze dzieci niech się bawią ile się da, ale my odkąd są bąble siedzimy w domu i jest rewelacyjnie, a każde zaproszenie na sylwestra nawet na domówce u kogoś odrzucam bo zwyczajnie lubię spędzać tę noc z moimi trzema facetami :)
OdpowiedzUsuńTo mamy podobnie:)
OdpowiedzUsuńW domku :) ewentualnie u moich rodziców - bo moje dzieciaczki uwielbiają ich i jak by mogły wcale by od nich nie wychodziły i już zaapelowały dodziadków , że na Sylwestra też wpadną :D i przez to już akcja "urabianie rodziców" w pełni hahaha
OdpowiedzUsuńDziadkowie dla dzieci to prawdziwy skarb:)
OdpowiedzUsuńCzytałam o takich miejscach. Dziecko od rana w przedszkolu, potem w przechowalni "bo coś tam".
OdpowiedzUsuńSama mam sporo szczęścia: spore zaplecze osób, którzy zostaną mi z dzieckiem: jedni dziadkowie, drudzy, brat, ciocia, przyjaciele. Nie doświadczyłam więc tych dylematów, o których piszesz.
Masz duże szczęście w postaci takiego zaplecza:)
UsuńMy w domu, trójka maluchów do lat 4 zobowiązuje nas do stania na ich straży. Jakoś mi to nie przeszkadza, uwielbiam patrzeć jak z pasją patrzą przez okno na fajerwerki. A jeśli miałabym gdzieś iść to wolałabym domówkę lub inną opcję gdzie wszyscy przychodzą z dziećmi.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam takie spotkania razem z dziećmi, dla nich to sama frajda:)
UsuńA my Sylwestra spędzamy wspólnie w domu :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to super rozwiązanie:)
OdpowiedzUsuńOczywiście domówka! Wcale nie jest mi czegoś żal. Nawet do północy siedzieć zapewne nie będziemy. Może za rok jak już będziemy na swoim znów zaczniemy wyprawiać sylwestra i spędzać go ze znajomymi. Kto wie. Dziś siedzimy razem z babcią przed tv i komentujemy występy gwiazd. :D
OdpowiedzUsuńA mi się marzy wielki bal lub chociażby skromna domóweczka, ale w towarzystwie tylko dorosłych ;)
OdpowiedzUsuńJednak nie oddałabym swojego brzdąca do takiej "przechowalni". Jeśli nie mogłabym poprosić o pomoc babci i dziadka, a planowałabym tego typu wyjście, zatrudniłabym wcześniej nianię, która może przyjść w Sylwestra. Zorganizowałabym kilka spotkań, aby mała się przyzwyczaiła do nowej osoby. Wolę zaoszczędzić na sukience i wydać na fajną nianię, niż fundować dziecku niepotrzebny stres.
No właśnie te "kilka spotkań przed..." jest dość istotne:)
UsuńA wiesz co jest najlepsze w Sylwestrze z dzieciami? 1 stycznia od kilku lat witam bez śladu kaca :)
OdpowiedzUsuńNo ba:)Też to doceniam!
OdpowiedzUsuń