Strony

czwartek, 15 października 2015

Ciąża, czy oby na pewno po ludzku.

Byłam trzy razy w ciąży. Wszystkie trzy ciąże były prowadzone przez lekarza-ginekologa ale prywatnie.
Przy pierwszej ciąży w momencie gdy dowiedziałam się o niej pierwsze co zrobiłam to wyszukałam gabinet ginekologiczny polecany, sprawdzony przez inne brzuchatki ale prywatny.
Tak bardzo w mojej głowie zakorzeniła się myśl, że ginekolog i dentysta tylko prywatnie, że w ogóle nie pomyślałam o ginekologu w publicznej służbie zdrowia. Właściwie dlaczego?
Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z wagi problemu związanego z wizytą u lekarza-ginekologa w normalnej przychodni (POZ) w trakcie ciąży.
 
Fundacja Rodzić po Ludzku przeprowadziła "monitoring dostępności do usług ginekologiczno- położniczych". Raport mówi m.in. o tym , że:
 
 "...Kobieta w Polsce jest zmuszona czekać na pierwszą wizytę u ginekologa w przychodni POZ średnio 18 dni. W 1/4 placówek czekałaby jednak miesiąc i dłużej, a w skrajnych przypadkach nawet ponad siedem miesięcy (385, 243 i 209 dni). Jednocześnie w ponad połowie publicznych placówek otrzymałaby błędną informację, że musi być ubezpieczona, aby móc korzystać z państwowej opieki zdrowotnej.
 
Fundacja przebadała 454 przychodnie pod względem dostępności usług ginekologiczno – położniczych dla kobiet we wczesnej fazie ciąży. Wyniki relatywnie dobrze świadczą o dostępie do tej usługi w skali kraju. W połowie placówek czeka się do 7 dni. Jednak wysoki odsetek kobiet, które korzystają w ciąży z wizyt prywatnych, wskazuje, że dla pacjentek średnio 18 dni oczekiwania na wizytę to nadal zbyt długo...
 
..."Oczywiście, że trzeba być ubezpieczonym, każdy musi", „trzeba dopytać w czasie wizyty, ale wolimy, jak kobieta jest ubezpieczona”, „właściwie to nie musi być ubezpieczona, ale mogą robić problemy przy porodzie”, „jeśli w EWUŚ wyskoczy się na czerwono, podpisuje się takie zaświadczenie”, „niby przysługuje opieka ginekologiczna w ciąży, ale wie pani, jakoś to trzeba załatwić, na kuroniówkę się zapisać czy do kogoś, nie można tak cały czas być nieubezpieczoną” – takie stwierdzenia może usłyszeć kobieta próbująca zarejestrować się na wizytę w przychodni. 55% publicznych poradni wykazuje brak znajomości przepisów obowiązującego prawa, błędnie informując kobiety, że do skorzystania z bezpłatnej opieki ginekologa i położnej w ciąży, niezbędne jest posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego. Niestety 15% placówek przekazuje również błędną informację o konieczności przedstawienia także innych dokumentów, takich jak karta chipowa czy NIP pracodawcy. Pacjentka nie musi tego wiedzieć, personel medyczny owszem..." (źródło: rodzicpoludzku.pl)
 
Zgodnie z Konstytucją RP kobieta w ciąży jest pod szczególną opieką ze strony państwa. Jak się okazuje rzeczywistość jest nieco inna.
 
Dlaczego będąc w ciąży chodziłam prywatnie do ginekologa?
 
...bo było miło!
...bo było szybko! (na wizytę nie czekałam długo a w nagłych sytuacjach od razu byłam przyjmowana) a wizyta trwała w zależności od potrzeb. Lekarz miał czas, nie poganiał mnie, tłumaczył wszystkie moje wątpliwości,
...usg przy każdej wizycie - kontrolne,
...mogłam przedzwonić o każdej porze jak mnie coś niepokoiło, nawet w godzinach wieczornych.
 
 
W mojej przychodni jak lekarz-ginekolog ma dyżur to są do niego gigantyczne kolejki.
 
A Wy jak byłyście (bądź Jesteście) w ciąży do jakiego lekarza chodziłyście prywatnie, czy korzystałyście z publicznej służby zdrowia? (poza porodem rzecz jasna)
Sama jestem ciekawa.
 
 
 
 

10 komentarzy:

  1. JA bym na pewno nie poszła w trakcie ciązy normalnie do ginekologa. Obie prowadziła Pani doktor prywatnie i nie zaluje. a jak trafilam raz na SOR z zagrozona, to potraktowali mnie jakby nic sie nie dzialo, masakra, nikomu nie zycze. Co robi kasa z człowiekiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszą ciążę przez 6 m-cy prywatnie, ale lekarka się rozchorowała i musiałam zmienić. Poszłam do prywatnej przychodni ale na NFZ - bez kolejek> Drugą ciążę w tej samej przychodni, tylko USG robiłam prywatnie, bo w przychodni słabe mieli.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie to "bez kolejek" jest tak bardzo istotne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Prywatnie i jeśli będę w drugiej ciąży to również będę chodzić prywatnie. Wybrałam ginekologa pracującego w szpitalu w, którym miałam zamiar rodzić i opiekę w porównaniu z innymi pacjentami miałam na pierwszym poziomie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak mówisz. Mój lekarz ginekolog (prywatny gabinet) wskazał mi również położną, która mną się opiekowała (również prywatnie). Opieka była super.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do ginekologa od zawsze chodzę prywatnie. Ale mam takiego dr, który w każdej chwili gdy tylko jest w szpitalu to tam mnie kieruje i tam wykonuje niezbędne badania i USG. Wielokrotnie nie płacę za wizytę (rzekłabym że ostatnio płacę co drugą). Jestem nim zachwycona... mimo, że ciążę to nie zawsze przyjemny etap w życiu kobiety zwłaszcza, jeśli kończą się zbyt wcześnie.

    Czy poszłabym Państwowo - do niego tak... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bym była zachwycona. Prywatnie jest miło, fajnie, szybko i opiekuńczo ale zazwyczaj liczą sobie sporo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Chodziłam państwowi i prywatnie. Miałam dwóch lekarzy prowadzących,tak wyszło ;-) na NFZ miałam wizyty co dwa tygodnie, jak się coś działo szłam z dnia na dzień bez kolejki.naprawdę byłam zadowolona, moja dr pracuje w szpitalu, była bardzo zaangażowana w moje ciaze, a najbardziej chyba uwazalysmy na trzecią,bo druga straciłam.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie, dzięki dzięki za przyszły i ewentualny komentarz :-)